Trzy rzeczy, które kierowca powinien zabrać w trasę, by zmniejszyć ryzyko zarażenia koronawirusem

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Walka z koronawirusem to nie tylko problem rządzących krajem. To również problem zarządzających firmami. Kilka dni temu media obiegła wiadomość, że przewoźnicy i kierowcy Walmarta i Amazona w Stanach Zjednoczonych nie dostali żadnych instrukcji dotyczących profilaktyki związanej z COVID-19. Tymczasem Główny Inspektorat Sanitarny wskazuje, że wystarczy naprawdę niewiele, by poprawić bezpieczeństwo w pracy.

Kierowcy Walmarta i Amazona przekonują, że ich pracodawca nie zapewnił im wskazówek związanych z ochroną przed koronawirusem – podał Business Insider.

Doniesień tych nie skomentował Amazon, przynajmniej do czasu publikacji. Po niej wysłał do współpracujących przewoźników maile, w których sugerował, by pracownicy, którzy czują się chorzy, zostawali w domach przynajmniej do czasu, aż po 24 godzinach nie odnotują gorączki. Poza tym mają często myć ręce i regularnie dezynfekować w samochodach kierownice oraz inne często dotykane części pojazdu – podaje biznesowy portal.

Brzmi banalnie? Eksperci przekonują, najprostsze rozwiązania są najlepsze. Jak usłyszeliśmy od rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Sanitarnego, przewoźnicy, którzy chcą zminimalizować ryzyko zachorowań kierowców, powinni zaopatrzyć ich w:

1. maseczki higieniczne

Przy czym GIS przypomina, że nie jest to środek ochronny zalecany osobom zdrowym do codziennego stosowania, a ponadto nie należy go nosić na sobie bez przerwy. Maksymalnie – przez kilka godzin. I to wyłącznie wtedy, gdy kierowca znajduje się w środowisku o dużym poziomie ryzyka. A więc w wieloosobowym pokoju w hostelu, w magazynie, na parkingu lub w strefie wypoczynkowej na rozładunku i tylko wówczas, gdy w bliskim sąsiedztwie widzi kogoś, kto kaszle.

Należy również pamiętać, że maseczki są jednorazowe, stąd po każdym wykorzystaniu trzeba je zutylizować – wyrzucić do zamykanego kosza na śmieci, albo nawet spalić. Zdejmować ostrożnie – bez dotykania przedniej części. I za każdym razem po zdjęciu dokładnie myć ręce.

Maseczki powinny być traktowane jako środek zabezpieczający „na wszelki wypadek”, a więc podobnie jak wyposażenie apteczki. Jak radzi rzecznik, wystarczy, by kierowca miał ich w samochodzie kilka sztuk, na wypadek gdyby zatrzymywał się w więcej niż jednym magazynie i w każdym z nich widział osoby, które kaszlą.

Pracodawca, kupujący maseczki dla pracowników musi pamiętać, że “sprzęt ochrony układu oddechowego powinien być oznakowany znakiem CE, który potwierdza, że został prawidłowo zaprojektowany i skonstruowany, wykonany z właściwych materiałów”.

2. płyn dezynfekujący

Okazuje się, że dziś – towar niemalże deficytowy – co można wnioskować po zdjęciach pustych półek w drogeriach i na działach z chemią gospodarczą i kosmetykami. GIS radzi, by kierowca woził przy sobie buteleczkę z takim płynem, nawet zrobionym samodzielnie, na bazie alkoholu, np. spirytusu. Pamiętać jednak trzeba, że musi być to alkohol nie mniej i nie więcej niż około 70 proc. Ten o mniejszym „woltażu” nie będzie miał właściwości dezynfekujących z wirusów. Ten o większym – również.

Jak obrazowo opisał rzecznik instytucji, wirus ma zewnętrzną, tłuszczową warstwę. Zbyt wysokie stężenie alkoholu może ją ściąć i zabezpieczyć samego wirusa.

Dezynfekować można również przedmioty w samym pojeździe, jednak wystarczy to robić wówczas, gdy dotykane są przez inne osoby (postronne np. drugiego kierowcę). Jak przekonuje GIS, nie ma konieczności dezynfekowania np. kierownicy lub klamki, jeśli ciężarówką jeździ jedna osoba. Oczywiście, można to zrobić „na wszelki wypadek”.

3. suche ręczniki papierowe

Rzecz niezbędna do wytarcia rąk po myciu, a stanowiąca alternatywę np. dla ręczników wielokrotnego użytku lub suszarek elektrycznych, które nie są bezpieczne, bo używane przez wiele różnych osób.

Co z innymi pracownikami?

Przede wszystkim jednak GIS poleca czujność i powściągliwość. A więc – brak paniki. Przewoźnicy powinni na bieżąco sprawdzać informacje zamieszczane na stronie Inspektoratu, dotyczące sytuacji w różnych krajach w Europie. To tam mogą się dowiedzieć, w których miejscach nie ma powodów do szczególnych obaw, gdzie należy być szczególnie uważnym, a gdzie w ogóle nie można wjechać.

To samo dotyczy również innych pracowników firm TSL, a więc np. pracowników biurowych (chociażby spedytorów). Planując delegacje należy mieć na uwadze sytuację panującą w danym kraju. Ci, którzy wracają ze stref, w których mogli się zarazić koronawirusem, mogą pracować zdalnie, oczywiście przy zachowaniu norm czasu pracy wynikających z przepisów prawa pracy.

Fot.pixabay/TerriAnneAllen/public domain

Tagi