Czym jeszcze Brexit może zaskoczyć branżę TSL? Obejrzyj debatę ekspertów

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

 – Największe problemy przewoźnikom drogowym, stwarzają nie tyle same procedury graniczne, co bardzo złe przygotowanie się firm brytyjskich do nowych obowiązków – wskazał podczas debaty Polskiego Instytutu Transportu Drogowego „Brexit – co jeszcze może zaskoczyć branżę TSL?” Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska.

Wymiana towarów między Unią Europejską a Wielką Brytanią jest obecnie mniejsza niż w poprzednich latach, na co – zdaniem prezesa TLP – wpływ mają zapasy w magazynach. – Cześć firm obawiając się problemów po Brexicie budowała magazyny i przygotowała w nich zapasy, w związku z czym ten strumień dostaw jest teraz stosunkowo mały. Myślę, że przewozy zaczną się zwiększać dopiero w marcu, kiedy wspomniane zapasy się skończą – ocenił Wroński w trakcie debaty zorganizowanej przez Polski Instytut Transportu Drogowego.

Opuszczenie Wspólnoty przez Wielką Brytanię naturalnie oznaczało przywrócenie granic. Od stycznia pojawiają się na nich przestoje spowodowane brakiem skompletowanych dokumentów. Joanna Porath, prezes AC Porath przypomniała, jakie dokumenty transportowe musi mieć przewoźnik, który wykonuje transport do Wielkiej Brytanii.

– Standardowym full setem dokumentów przy przewozach z Unii Europejskiej do Wielkiej Brytanii jest EX, commercial invoice oraz packing list. Dalsze kroki zależne są od wybranego środka transportu. W przypadku transportu drogowego należy zabezpieczyć należności celno podatkowe ciążące na towarze na czas transportu przez terytorium nieunijne (kraj trzeci), stąd najczęściej stosowaną procedurą jest otwieranie tranzytu. Wiąże się on niestety z zabezpieczeniem przez gwaranta należności celno – podatkowych na cały czas trwania procedury, aż do jej zamknięcia – wskazała Joanna Porath.

Nie każdy ma świadomość, że procedura tranzytu nie kończy się wraz z fizycznym zamknięciem zgłoszenia tranzytowego. – W przypadku przewozów do Irlandii – mam na myśli część będącą w Unii – pozostaje nadal kwestia wyboru środka transportu oraz rodzaju przeprawy promowej. Dla połączeń bezpośrednich Francja – Irlandia nie są wówczas wymagane żadne dodatkowe dokumenty, poza dokumentacją handlową oraz świadectwem unijnego pochodzenia towaru. Mnogość konstelacji dzięki różnorodności połączeń promowych daje nam prawdziwy koktajl rozwiązań celnych wraz z wzajemnymi korelacjami – zaznaczyła Porath.

Część niezbędnych dokumentów przewoźnicy mogą przygotować wcześniej, dzięki formularzom internetowym, które udostępnił rząd brytyjski. Po ich wypełnieniu istnieje mniejsze ryzyko, że samochód z towarem nie zostanie wpuszczony do Wielkiej Brytanii. Podczas debaty Polskiego Instytutu Transportu Drogowego, eksperci podkreślali, że w kolejnych miesiącach kontrole będą obejmowały kolejne kategorie ładunków.

– Wielka Brytania rozłożyła wprowadzenie wszystkich procedur celnych na trzy etapy. Nie jesteśmy nawet w połowie etapu pierwszego. Pamiętajmy, że pełen zakres procedur będzie obowiązywał od 1 lipca i dopiero wtedy będziemy mieć pełen obraz tego, co Brexit przyniesie branży TSL. W tej chwili na ocenę moim zdaniem jest nieco za wcześnie – wskazał Juliusz Skurewicz, sekretarz rady Polskiej Izby Spedycji i Logistyki.

– Od kilku lat uczestniczę w międzynarodowych spotkaniach poświęconych Brexitowi, na których słychać było obawy, że do nowych zasad mogą nie zdążyć przygotować się kraje, takie jak Francja. Tymczasem oni są gotowi, a obecnie największe problemy występują po stronie brytyjskiej, gdzie jest zbyt mało urzędów celnych, a jesteśmy dopiero na wczesnym etapie wdrażania procedur – ostrzegał. 

Według wiedzy Marioli Glinki, dyrektor operacyjnej w firmie Transsped, przez niedopracowanie wielu kwestii, transport międzynarodowy wycofał się w 60 proc.

– Oczywiście bierzemy tu pod uwagę głównie dużych graczy, którzy oficjalnie ogłosili, iż na początku stycznia wycofują się z serwisu do Wielkiej Brytanii ze względu na spore problemy z regulacjami celnymi – wskazała Mariola Glinka. Dodała, że Wielka Brytania nie ma wiedzy o tym jak wygląda transport, kiedy mamy do czynienia ze sprawami celnymi.

– Klient w Wielkiej Brytanii uważa, że to firma transportowa powinna udzielać mu gwarancji celnej, natomiast to jest niespotykania dla nas praktyka, ponieważ firma transportowa sama z siebie bez żadnych umów może otworzyć dokument T1 na czas tranzytu pomiędzy krajami, których tranzyt dotyczy, posiadając do tego odpowiednie dokumenty. Wielka Brytania nie rozumie, dlaczego firma transportowa nie dopłaci do ich biznesu, do ich decyzji o odejściu z Unii Europejskiej – oceniła Glinka.

Na utrudnienia spowodowane Brexitem dodatkowo nałożyła się pandemia koronawirusa. Firmy, które wcześniej wygrały przetargi, nie chcą przerywać dostaw.

– Jeśli samochód stoi na granicy z powodu restrykcji sanitarnych, a do tego dochodzą problemy spowodowane Brexitem, rosną koszty. Dlatego rozmawiamy z klientami, wyjaśniamy wszystkie procedury, bo ich zrozumienie jest dziś kluczowe, aby dobrze kalkulować ten biznes – podkreśliła dyrektor operacyjna Transsped. 

Unia Europejska i Wielka Brytania mają w marcu osiągnąć porozumienie w sprawie usług finansowych, ale nastroje panujące obecnie zarówno w Londynie, jak i w Brukseli sugerują, że Zjednoczone Królestwo raczej nie zostanie w najbliższym czasie wciągnięte z powrotem do sfery regulacyjnej UE. Jeśli obecny, stopniowy spadek wymiany handlowej z Wielką Brytanią będzie kontynuowany, Brytyjczykom nie będzie do śmiechu. Mają kilka miesięcy, zanim sprawy przybiorą naprawdę zły obrót. Na ile Brexit wpłynie na interesy polskich firm transportowych, które mają spory udział w przewozach towarów między Unią Europejską a Wielką Brytanią? Przekonamy się już za kilka miesięcy. 

Zobacz zapis całej debaty:

Fot. PITD

Tagi