Hiszpańska organizacja transportowa informuje o chaosie, jaki powstał na dwóch płatnych autostradach w Katalonii po przekierowaniu na nie ruchu z dróg krajowych N-240 i N-340. Przewoźnicy oszacowali już dodatkowe koszty wynikające z obowiązku uiszczenia myta.
Federacja związków transportowych Fenadismer nie szczędzi słów krytyki wobec wprowadzonego z początkiem września zakazu ruchu ciężarówek na niektórych odcinkach N-240 i N-340. Obiema trasami przejeżdżało dziennie 4 tys. ciężarówek. Od poniedziałku, pierwszego dnia roboczego w tym miesiącu, wszystkie te pojazdy musiały skorzystać z płatnych AP-7 i AP-2. Szybko okazało się jednak, że liczba miejsc odpoczynku jest przy autostradach niewystarczająca dla takiego natężenia ruchu.
Przez zakaz ruchu ciężarówek na N-340 i N-240 doszło do całkowitego zapełnienia wszystkich parkingów przy AP-7 (czyli dwóch – La Ribera i la del Baix Ebre), co utrudniło kierowcom odebranie przepisowych odpoczynków.
Między innymi dlatego Fenadismer krytykuje pochopne i nagłe wprowadzenie zakazu, który zaczął obowiązywać 24 godziny po publikacji w BOE (hiszpański dziennik urzędowy). Stało się to w dodatku w weekend, zaskakując zarówno hiszpańskich jak i zagranicznych kierowców.
Julio Villaescusa, szef organizacji, zamierza forsować całkowite anulowanie zakazu w trakcie spotkania z ministrem transportu, które ma dojść do skutku 12 września.
400 euro miesięcznie dodatkowych kosztów
Według szacunków hiszpańskiego sektora transportu obowiązkowe przekierowania ciężarówek z N-240 na AP-2 pomiędzy Les Borges Blanques i Pla de Santa Maria, będzie kosztowało przewoźników dodatkowe 400 euro miesięcznie na każdą ciężarówkę.
La precipitación en el anuncio de los desvíos organiza un lío monumental en la AP-7 y AP-2 | Cadena de Suministro https://t.co/6h19UCsAag #transporte #cadesum pic.twitter.com/TzEh2n1URp
— Cadena de Suministro (@cadesum) 5 września 2018
“Pochopne ogłoszenie przekierowania ruchu na AP-2 i AP-7 doprowadziło do potężnego bałaganu”
Fot. Twitter.com/felixaltafulla