Historia transportu – odc. 143. O tym, jak koleje stały się faworytem polityków

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

W połowie 2013 roku Niemcy dopuściły megazestawy do jazdy po określonych drogach. W tym samym czasie w Holandii jeździło tysiąc takich pojazdów i podstawowym ograniczeniem ich dotyczącym był zakaz wjazdu do centrów miast. Do głosu dochodziło jednak coraz wyraźniej lobby kolejowe.

Kierowcy megazestawów zarabiali tyle samo co koledzy ze zwykłych, choć musieli przejść egzamin pod okiem doświadczonego kierowcy. Według naukowców zastosowanie megazestawów zmniejszyłoby zatłoczenie na drogach, które znów zaczynało doskwierać zmotoryzowanym.

Lobby kolejowe wskazywało jednak, że prowadzona od kilku dekad rozbudowa europejskiej sieci autostrad i dróg szybkiego ruchu nie zapewniła płynnej jazdy rosnącym rzeszom automobilistów, więc dalsze wydatki na drogi i liberalizacja dopuszczalnych mas i wymiarów ciężarówek mija się z celem.

Unijni politycy doszli ostatecznie do wniosku, że większy nacisk powinien być położony na inne gałęzie transportu, stąd w Unii Europejskiej, pomimo tak ważnej pozycji transportu drogowego, malały nakłady na drogi, a rosły na kolej.

W przeliczeniu na pracę przewozową, w latach 90. kolej otrzymywała 3 razy więcej pieniędzy niż drogowcy. Politycy faworyzowali kolej także w następnych latach, mimo że kilometr torów kosztował do 50 mln euro, zaś kilometr autostrady tylko 15 mln euro.

Fot. Pixabay/Al3xanderD/public domain

Zobacz najciekawsze odcinki „Historii transportu”:

Tagi