TransInfo

Fot. Maersk

Logistyczny gigant usuwa spedytorów. Wkrótce będzie rozmawiał bezpośrednio z wysyłającymi ładunki

Duński operator logistyczny Maersk ma ogłosić, iż od 1 listopada będzie obsługiwał ładunki bezpośrednio od wysyłających, bez pośrednictwa firm spedycyjnych - podał portal logistyczny The Loadstar.com.

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

Duńczycy już od jakiegoś czasu nie ukrywali, iż chcą stać się morskim integratorem, oferującym platformę, na której wysyłający mogą zamawiać wysyłkę towarów od drzwi do drzwi. Maersk twierdzi, iż takie podejście ułatwi transport, a przede wszystkim da właścicielom ładunku szersze opcje śledzenia go.

Według The Loadstar.com, spedytorzy zbijają obecnie fortuny na wzroście stawek w transporcie morskim. Portal podaje przykładowo, że zawierają oni kontrakty z armatorami takimi jak Maersk na poziomie 4 tys. dolarów za TEU a następnie sprzedają swoim klientom za 20 tys..

Anonimowy analityk cytowany przez portal twierdzi, że Maersk „traci tu ok. 16 tys. dolarów i chce za to ukarać spedytorów”.

Firmy zajmujące się transportem kontenerowym od jakiegoś czasu wykazują ambicję, aby obsługiwać cały łańcuch dostaw, co naturalnie prowadzi do konfliktu pomiędzy nimi a dużymi spedytorami.

W ubiegłym tygodniu Maersk ogłosił, iż podpisał bezpośrednią umowę z duńskim producentem mięsa Danish Crown. Maersk będzie głównym partnerem logistycznym przetwórcy mięsnego i zapewni mu usługi transportu morskiego, śródlądowego oraz logistykę chłodniczą.

W komentarzu dla Loadstara, Maersk przyznał, iż spedytorzy byli, są i nadal będą jednymi z jego głównych klientów na statkach. Niemniej jednak, firma dodała, iż chce poprawić swoją wiarygodność i niezawodność „w tych nadzwyczajnych warunkach rynkowych jakie dzisiaj mamy, gdzie popyt zdecydowanie przewyższa podaż”.

James Hookham z Global Shippers’ Forum (Światowe Forum Załadowców) twierdzi, że Maersk może ruszyć ze specjalną platformą mającą umożliwić jego zintegrowane podejście do łańcuchów dostaw.

„To już wisiało w powietrzu od jakiegoś czasu” – tłumaczy Hookham. „Rozwój platform handlowych sprawił, iż było pewniakiem, że armatorzy zaoferują moce przewozowe bezpośrednio do wysyłających”.- dodał.

Pytanie tylko czy właściciele ładunków, eksporterzy i importerzy będą chcieli bezpośrednio rozmawiać z Maerskiem.

„Zawsze istniała opcja rozmawiania bezpośrednio z armatorem, a jednak załadowcy wybierali bardziej spersonalizowane usługi” – zaznaczył Hookham.

Jak twierdzi ekspert, na nowym systemie skorzystaliby przede wszystkim wielcy załadowcy, wysyłający znaczne ładunki. Małe firmy raczej nadal byłyby skazane na korzystanie z pośredników.

Tagi