Fot. Pixabay/distelAPPArath

W kwartał zainwestowano więcej niż w całym 2021 r. Gdzie płynie taki strumień pieniędzy?

W I kw. br. inwestycje w start-upy działające w obszarze cyfrowej spedycji przebiły poziom z całego 2021 r. - wynika z szacunków Transport Intelligence (TI). I to o 50 proc.!

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Pomiędzy styczniem a marcem 2022 r. inwestycje w start-upy z dziedziny cyfrowej spedycji sięgnęły ok. 1,2 mld dolarów. To o 50 proc. więcej niż w całym poprzednim roku.

Rekordzista – największy spedytor cyfrowy Flexport – pozyskał w lutym aż 935 mln dolarów.

Przed cyfrowymi graczami jednak całkiem realne wyzwania.

Rosnąca popularność

Jest kilka przyczyn boomu inwestycyjnego w zdigitalizowanych spedytorów. Przede wszystkim – inwestorzy, którzy dość oszczędnie lokowali środki w trakcie pandemii w ostatnich miesiącach, zdecydowali się wreszcie wyjść z nimi na rynek. Dlaczego wybrali spedycję cyfrową? Po pierwsze dlatego, że cyfryzacja sektora logistycznego stała się wyjątkowo popularna po wybuchu pandemii.

Po drugie, rynek spedycyjny jest bardzo rozdrobniony i brak na nim dominujących graczy z wielkimi udziałami rynkowymi, a to stwarza start-upom duże możliwości rozwoju.

Już obecnie trzy firmy z sektora cyfrowej spedycji – Flexport, Forto i sennder – warte są ponad 1 mld dolarów.

TI przeprowadziło badanie wśród 160 dostawców usług logistycznych i dużych załadowców odnośnie korzystania z platform spedytorów cyfrowych. Ponad 81 proc. ankietowanych przyznało, że sięga do usług tego typu podmiotów. Warto podkreślić, iż w ciągu kilku lat dokonał się znaczny skok, gdyż w podobnym badaniu w 2019 r. ledwie 49 proc. badanych przyznało się do korzystania ze wsparcia spedycji cyfrowej.

Dziś dla blisko 13 proc. ankietowanych cyfrowi spedytorzy są jedynymi spedytorami, z których usług korzystają. Po 25 proc. ankietowanych korzysta z tych usług dość często albo bardzo często. Oznacza to, że łącznie blisko dwie trzecie badanych firm regularnie transportuje dobra przy pomocy działających w świecie wirtualnym spedytorów.

Morze najbardziej popularne

Jeśli chodzi o rodzaj transportu, przy którym najczęściej korzysta się z cyfrowej spedycji, to na czele znajduje się fracht morski. Blisko 39 proc. badanych przez TI firm właśnie dla tego środka transportu korzysta z oferty spedycji cyfrowej. Transport kolejowy wybierany był przez 34,3 proc. ankietowanych, fracht lotniczy zaś przez 27,9 proc.

Chwiejność i zakłócenia globalnych łańcuchów dostaw w trakcie pandemii przyspieszyły trend digitalizacji transportu morskiego, który przewozi ok. 90 proc. globalnego wolumenu towarów. W związku z postępem cyfryzacji i implementowaniem nowinek technicznych, armatorzy i morscy operatorzy logistyczni stali się bardziej otwarci na ofertę cyfrowej spedycji.

Niecyfrowe wyzwanie

Pytani o największą zaletę spedycji cyfrowej, ankietowani najczęściej wskazywali natychmiastową możliwość bookingu, czyli rezerwowania miejsca na środku transportu (24 proc. wskazujących). Na kolejnym miejscu znalazła się przejrzystość i możliwość śledzenia ładunku (22,2 proc.), a na kolejnych – zarządzanie dokumentami cyfrowymi oraz komunikacja i współpraca w czasie rzeczywistym (oba po 14,8 proc.).

Jeśli chodzi o ofertę spedytorów cyfrowych, to klienci najczęściej korzystają z bookingu (72 proc. wszystkich ankietowanych), śledzenia (61 proc.), fakturowania (58 proc.) i płatności wirtualne (51 proc.).

Wśród kwestii wymagającej poprawy u cyfrowych spedytorów, ex aequo pierwsze miejsce zajęły śledzenie oraz zarządzanie wyjątkowymi sytuacjami. Szczególnie istotna jest ta druga kwestia, pokazuje bowiem, że pewne usługi (jak choćby zarządzanie nagłymi wypadkami czy błędami) nie dają się zdigitalizować i wymagają czynnika ludzkiego.

W opinii TI  właśnie ten aspekt będzie jednym z głównych wyzwań dla graczy na rynku spedycji cyfrowej. Dodatkowo z czasem najwięksi załadowcy wymagać będą usług i obsługi adresowanej specjalnie do nich, co także wymusi rozwój czynnika ludzkiego/eksperckiego ze strony spedytorów. Już dziś spedytorzy cyfrowi odpowiadają na to zapotrzebowanie, zwiększając sukcesywnie zatrudnienie, zwłaszcza w dziedzinie obsługi klienta. Sennder zatrudnia już łącznie 1 tys. osób, a Flexport aż 3 tys.!

Tagi