Przypomnijmy sobie o co właściwie "chodziło" (choć sprawa i tak odbija się przecież niesamowicie głośnym echem)…
Wrocław był "za" bezpiecznym ruchem drogowym a do jego wprowadzenie w całym mieście przyczynić się miało ograniczenie ruchu pojazdów ciężarowych o dmc powyżej 18 ton. Plan wyglądał następująco:
– wprowadznie zakazu wjazdu dla tirów powyżej dmc 18 ton w godzinach szczytu: od 06.00 – 09.00, od 13.00- 19.00, od 22-04.00, od 7 marca bieżącego roku.
Po czym dokładnie 3 marca tegoż roku, decyzje w sprawie zakazu zmodyfikowano, czy też … skomplikowano:
W myśl nowych regulacji wrocławskiego magistratu, do Wrocławia co prawda nie mogłyby wjeżdżać wszystkie tiry powyżej całkowitej wagi 18 ton, ale na ulgę taryfową mogłbyby liczyć te ciężkie pojazdy, które uczestniczyłyby w ruchu tranzytowym ("Każdy, kto prowadzi budowę, firmę czy ma list przewozowy do Wrocławia, będzie mógł wjechac do miasta" – tak wynikało z ustaleń urzędników wrocławskich).
O powyższych regulacjach powiadomiono ogół zainteresowanych oraz zebranych na konferencji prasowej kilka dni później. A w myśl ustaleń, najcięższe tiry przestały (teoretycznie) przekraczać rogatki miasta w ustalonych godzinach. Pod znakami zakazujacymi wjazd tirów pokazała się (teoretycznie) tablica informująca o tym, że zakaz nie dotyczy pojazdów posiadajacych tzw. zezwolenie. Zezwolenie, które – jak potwierdzał wiceprezydent miasta Wrocławia, Wojciech Adamski: "-Otrzyma każdy, kto ma firmę, bazę przeładunkową lub inny cel podóży we Wrocławiu". O zezwolenia można było i można również i teraz, ubiegać się w Wydziale Inżynierii Miejskiej we wrocławskim magistracie. Zezwolenia ważne określony czas, czyli – również ustalone – aktualne 3 miesiące.
Tak w teorii. Bowiem owszem, znaki wjazdu do Wrocławia powstały w umówionych 5 miejscach: od strony Środy Śląskiej i Legnicy (ul. Średzka); od strony Kłodzka, Wałbrzycha i autostrady A4 (al. Karkonoska); od strony Brzegu i Oławy (ul. Krakowska); od strony Warszawy (al. Sobieskiego) oraz od strony Poznania i Trzebnicy (ul. Sułowska). Teoretycznie, doprecyzowano również informacje, dotyczace ograniczeń*.
*Aby uzyskać zezwolenie dla pojazdów o dmc powyżej 18t na wjazd w strefę ograniczonego wjazdu – podaje OZPTD – należy na adres e-mail Urzędu Miasta Wrocławia, wysłać wiadomość, w której powinny znaleźć się następujące dane: numer rejestracyjny pojazdu, dopuszczalna masa całkowita, wskazanie jednoznacznego sposobu identyfikacji celu podróży pojazdu np. list przewozowy, uzasadnienie konieczności całodobowego wjazdu do miasta.
Praktycznie jednak, informacje przedstawione powyzej nie dotarły do organów, które (teoretycznie i praktycznie) na temat ograniczeń powinny mieć największą wiedzę: policji drogowej i Inspekcji Transportu Drogowego.
Jeszcze w piątek (04.03.2011) pilnujący porządku drogowego, nie posiadali jednoznacznych instrukcji, dotyczących ewentualnego karania kierowców za złamanie wprowadzonego 7 marca zakazu.
Kto "nawalił"?
W zarządzeniu prezydenta Wrocławia była – owszem – mowa o zakazie wjazdu dla pojazdów powyżej 18 ton, w konkretnych, obowiązujących od 7 marca godzinach, ale o dodatkowych tzw "zezwoleniach" dla kierowców, mających bazę lub rozładunek we Wrocławiu – nikt nie powiedział. W chaosie nie pozostało funkcjonariuszom policji i straży miejskiej nic innego, jak tylko pouczać, tych … "niedomyślnych" kierowców. A skoro o domysłach mowa, jak informuje Gazeta Wrocławska: urzędnicy sami do końca nie wiedzieli, jak ma zakaz wyglądać w szczegółach.
A zakaz wjazdu tak ważnych dla transportu pojazdów, jak tiry i to przez 15 godzin w ciagu doby, to powód do złości dość wystarczajcy dla kierowców. Tak właśnie – negatywnie – nowe ograniczenia odbierają kierowcy cięższych pojazdów.
Absurdalnie?
Na pewno: niekonkretnie. Weźmy chociażby niedoprecyzowaną informację na tablicy widniejącej pod znakami zakazu wjazdu. Znak na al. Karkonoskiej, a raczej dwa znaki. Absurdlane – zdaniem i policji i kierowców tirów – że jeden, informujący o zakazie znak, stoi zaraz obok drugiego, z tym właściwym zakazem (zaledwie 300 metrów dalej), nie dając tym samym kierowcom żadnych szans na wybór innej drogi lub parkingu zawczasu. Informacja o takim ograniczeniu – zdaniem i jednych i drugich – powinna znaleźć się na znaku ustawionym przynajmniej kilka kilometrów przed Wrocławiem.
Wiceprezydent Adamski chciał "dobrze".
Wierzy on w redukcję liczby aut wjeżdżajacych do miasta w godzianch szczytu, właśnie poprzez wprowadznie dla nich ograniczeń. A wiarę tą podpiera wcześniejszymi doświadczeniami: " – Chcemy, by zadziałało to podobnie jak w przypadku strefy 9 ton wprowadzonej wcześniej. Mieliśmy kilka tygodni żywej dyskusji i w końcu przewoźnicy tak dopasowali czas dostaw i przejazdów, by dodatkowo nie korkować miasta w godzinach szczytu."
Jak to się ma do pojazdów o podwójnie większych gabarytach?
"Nie traktujemy tego jako zakazu, ale jako zachęcenie do unikania wjazdu do miasta w godzinach szczytu" – dodaje Wojciech Kaczkowski, dyrektor Wydziału Inżynierii Miejskiego Urzędu Miasta. Tłumaczy, że zmiany poprawią bezpieczeństwo na drogach i zwiększą ich przepustowość.
Wszystko jakby jasne, w końcu przez Wrocław przejeżdza około 220 – 240 tys. samochodów na dobę, w tym od 11 – 12 tys. ciężarówek. Tylko, że potrzeb kierowców – jak twierdzą oni sami – nikt nie traktuje poważnie (a brak organizacji "daje w kość" wszystkim uczestnikom ruchu drogowego w mieście).
A szkoda, bo nie taki był zamiar nowych regulacji:
"Z Inspekcją Transportu Drogowego i strażą miejską stworzymy od poniedziałku, 7 marca, system nadzoru – mówił Jacek Wójcik, naczelnik wrocławskiej drogówki. " – Będziemy przez dwa tygodnie dokładnie kontrolować pięć wlotów do miasta. Kara za złamanie zakazu to 250 zł i 3 pkt karne. Miasto ma również informować kierowców przez SB-radio o nowych zasadach." – planowało miasto.
A wygląda to … odrobinę inaczej.
Firmy spedycyjne nie były rzetelnie informowane o nadchodzących zmianach, informacje czerpały z mediów, a szybka modyfikacja tras ciężarówek spotykała się – i nadal spotyka – z olbrzymimi problemami.
"- Każde takie obostrzenie jest zawsze utrudnieniem pracy dla firm przewozowych" – uważa Dariusz Biedrzyński, właściciel firmy transportowej z podwrocławskiego Mietkowa.
"- Kierowcy samochodów powyżej 3,5 t mają ograniczoną liczbę godzin pracy i jazdy, jeśli wjazd do miasta będzie kolidował z tymi ograniczeniami, to czas dostawy się wydłuży. Moja firma ma 60 ciężarówek, które przewożą towar od razu na produkcję. Ich zatrzymanie przed miastem zastopuje również pracę danych firm." – wypowiedzi przewoźników cytuje Gazeta Wrocławska.
"- Urzędnicy nie zdają sobie chyba sprawy, co to jest samochód ciężarowy – mówi dalej Biedrzyński. " – Nie ma dla nas nawet odpowiednich parkingów na obrzeżach miasta. Jeśli ktoś ma bazę niedaleko Wrocławia, poradzi sobie, ale inne ciężarówki nie będą miały nawet gdzie się zatrzymać i przeczekać."
Kierowcy – choć wniosków, jak wynika z informacji podanych przez biuro prasowe Urzędu Miasta we Wrocławiu, wpłynęło ponad 200 – mają problemy z uzyskaniem zezwolenia na wjeżdżanie do Wrocławia.
"- Zakaz jest beznadziejny. Mamy dwa miejsca docelowe we Wrocławiu, gdzie dowozimy chipsy i nikt konkretnie nie potrafi dać odpowiedzi, czy można między godzinami zakazu wjeżdżać czy nie – mówi Radosław Grałek z Tomaszowa Mazowieckiego. "- Czekamy na zezwolenie już ponad tydzień, bo zrobiła się jakaś dziwna kolejka. To jest chore, bo jak tak urzędnicy zaczną wymyślać, to sołtys jakiejś wioski zabroni wjeżdżać w godz. 14-16, bo akurat wtedy je obiad i będziemy tak wszyscy stali."
To tylko kropla w morzu negatywnych komentarzy na temat wprowadzonych zakazów wjazdu.
We wtorek, 8 marca, straż miejska monitorowała wjeżdżające do Wrocławia tiry. Łamiących zakaz wjazdu do miasta pojazdów, naliczono w godz. od 06.00 d 19.00 około 200. Wrocławskie patrole – jak wynika z Biuletynu Informacyjnego Straży Miejskiej Wrocłąwia – do wczoraj zaledwie, ukarały mandatami karnymi 80 osób na kwotę 8200 zł, założyły 31 blokad, odholowały 16 pojazdów…
Ograniczenia słuszne, czy też nie – na pewno nie bez znaczenia.
Transportowcy walczą z nimi na wszelkie możliwe sposoby. Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, Bolesław Milewski, wystosował do Wojewody Dolnośląskiego, Aleksandra Skorupy, list otwarty.
Pozwolimy sobie zacytować go w całości:
Stobno, dnia 07.03.2011 r.
Pan
Aleksander Marek Skorupa
Wojewoda Dolnośląski
Dolnośląski Urząd Wojewódzki
Pl. Powstańców Warszawy 1
50-951 Wrocław
Szanowny Panie Wojewodo,
Od dnia 7 marca br. we Wrocławiu wprowadzono radykalne ograniczenie możliwości ruchu samochodów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 18 t. W tym mieście swoje siedziby i bazy eksploatacyjne posiada szereg przedsiębiorstw wykonujących transport drogowy rzeczy lub przewozy na potrzeby własne. Ponadto na jego terenie mieści się wiele przedsiębiorstw, do których dostarczane są codziennie towary. Możliwość wjazdu i wyjazdu przez zaledwie 9 godzin dziennie w sposób drastyczny dezorganizuje pracę przedsiębiorców i generuje dodatkowe koszty, które wstępnie możemy oszacować na ponad miliard złotych rocznie. Sytuację potęguje fakt, iż w okolicach Wrocławia brak jest parkingów przygotowanych do oczekiwania na wjazd kilku tysięcy pojazdów dziennie, na co nakłada się dodatkowo wymóg dostosowania się przewoźników do wymagań rozporządzenia 561/2006, regulującego czas jazdy, wymagane przerwy i okresy wypoczynku kierowców.
Ta sytuacja budzi duże niezadowolenie i napięcie społeczne w środowisku gospodarczym przedsiębiorców wykorzystujących pojazdy lub zespoły pojazdów o dmc przekraczającej 18 t do przewozu towarów. Dlatego też ze względu na fakt, iż na podstawie przepisu art. 10 ust. 4 pkt 4 Prawa o ruchu drogowym wojewoda pełni funkcje organu sprawującego nadzór nad zarządzaniem ruchem na drogach publicznych położonych we Wrocławiu, a także fakt, iż na mocy przepisów art. 3 ust. pkt 1 i 4 ustawy z dnia 23 stycznia 2009 r. o wojewodzie i administracji rządowej w województwie jest Pan przedstawicielem Rady Ministrów w Województwie Dolnośląskim i wykonuje Pan nadzór nad działalnością samorządu terytorialnego, zwracamy się z uprzejmą prośbą o spotkanie z przedstawicielami naszego Związku.
Sugerujemy, iż byłoby niezwykle pożądane, aby ze strony administracji publicznej w spotkaniu tym wzięli dodatkowo udział przedstawiciele Prezydenta Miasta Wrocławia, Okręgowej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Policji oraz Inspekcji Transportu Drogowego.
Dla naszych przedsiębiorców sprawa jest wyjątkowej wagi. Decyzja miasta Wrocławia wywołała bardzo radykalne nastroje nie tylko wśród przewoźników, ale także wśród kierowców, gdyż to właśnie oni będą spędzali w kabinach pojazdów po kilka godzin dziennie na poboczach dróg dojazdowych do Wrocławia niezależnie od panujących w danym dniu warunków klimatycznych. Nie można traktować tych ludzi jak niewolnik XXI wieku. Pragniemy także zwrócić uwagę, że nastąpi w związku z tą sytuacją niechybny wzrost cen za transport.
Dlatego też mając na uwadze zbliżający się dość gorący okres polityczny (tegoroczne wybory do Sejmu i Senatu), aby uniknąć możliwych prób wykorzystania tego potencjalnego konfliktu społecznego do prowadzenia wcześniejszych kampanii wyborczych, niezbędne jest jak najszybsze podjęcie rozmów mających na celu pozytywnego rozwiązania zaistniałej sytuacji.
Z poważaniem
Zarząd Główny OZPTD
Przewodniczący
Ogólnopolskiego Związku
Pracodawców Transportu Drogowego
Bolesław Milewski
Autor: Wioletta Szostak