REKLAMA
Sennder

Fotoradary się mylą. Szczególnie przy ciężarówkach.

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Mężczyzna dostał zdjęcie z urządzenia, na którym widniało, że mocno przekroczył prędkość – w terenie zabudowanym miał jechać z prędkością 105 km/godz, kiedy w myśl przepisów obowiązywało ograniczenie do 50 km/h. Zdziwienie kierowcy było tym większe, że jego samochód ciężarowy posiada ogranicznik prędkości uniemożliwiający jazdę powyżej 85 km/godz.

W zaistniałej sytuacji mężczyzna odmówił zapłacenia mandatu. Aby potwierdzić swoje racje, przekazał straży gminnej dokument homologacji pojazdu, wyraźnie mówiący, że pojazd nie był w stanie jechać z prędkością wskazaną na fotoradarze. Straży ten argument jednak nie przekonał, więc postanowiła skierować sprawę do sądu.

Zdaniem prof. Ryszarda Stefańskiego, eksperta w dziedzinie przepisów ruchu drogowego, wspomniany wyżej dokument homologacji pojazdu, pokazujący z jaką maksymalną prędkością porusza się dany pojazd, na pewno stanowi ważny dowód przed sądem: – W przypadku gdy kierowca jest pewien, że jechał z niższą prędkością niż ta, którą zarejestrował fotoradar, warto żądać, by straż miejska okazała świadectwo legalizacji takiego urządzenia. Specjalista tłumaczy jednak że, nieraz zdarza się, iż taka dokumentacja nie jest aktualizowana. Jeśli w dniu, w którym urządzenie zarejestrowało wykroczenie, nie posiadało ono ważnego świadectwa legalizacji, nie ma możliwości udowodnienia, że fotoradar funkcjonował prawidłowo i podawał precyzyjne prędkości.

– Jeżeli kierowca jest pewny, że nie złamał przepisów, to może wnioskować o powołanie biegłego, który to sprawdzi – podpowiada Stefański.

Przypadki, gdy fotoradar dokonuje błędnego pomiaru, nie są niczym nowym, ale należy podkreślić, że nie jest to zjawisko zbyt częste. Niemniej, nawet instrukcje fotoradarów posiadają instrukcje opisujące szczególne sytuacje, gdy urządzenie mierzy prędkość nieprawidłowo Chodzi o przypadki w których na zdjęciu znalazł się duży pojazd, np. autobus lub samochód ciężarowy, a odczyt z fotoradaru wskazuje, że jedzie on z prędkością 120 – 130 km/godz. Zdaniem Andrzeja Konarzewskiego z firmy ZURAD, zajmującej się produkcją fotoradarów, takie przekłamania wynikają z najzwyklejszych w świecie praw fizyki.

– W normalnych warunkach fotoradar strzela wiązką lasera w kierunku nadjeżdżającego pojazdu. Po odbiciu wiązka wraca bezpośrednio do fotoradaru, dając częstotliwość dopplerowską, na podstawie której mierzona jest prędkość pojazdu – mówi Konarzewski. W przypadku dużych pojazdów może zdarzyć się jednak tak, że wiązka nie odbije się bezpośrednio i dojdzie do tzw. podwójnego odbicia.

– Samochody o dużych rozmiarach charakteryzują się dużą powierzchnią skuteczną odbicia. Wiązka wyzwolona przez fotoradar nie wraca bezpośrednio do niego, ale błądzi, odbija się na boki. Może odbić się choćby od reklamy stojącej przy drodze albo innego dużego pojazdu, który akurat przejeżdżał obok – tłumaczy specjalista. – Każde takie odbicie daje dodatkową częstotliwość dopplerowską i mamy sytuację, w której rzeczywista prędkość pojazdu wynosiła 60 – 70 km/h na godzinę, a radar wskazał nawet dwa razy więcej.

Autor: Łukasz Majcher