„Sprzedam punkty karne”. Nabywców nie brakuje

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

Ceny punktów wahają się od 100 do 150 zł za sztukę. Proceder ten nie natrafia na żadne problemy, ponieważ zdjęcia z fotoradarów nie zawsze są na tyle czytelne, by móc z całą pewnością określić, kto w danej chwili był za kierownicą. Kiedy GITD wysyła do właściciela pojazdu zawiadomienie o złamaniu przepisów, ten może wybrać jedną z trzech możliwości:

–   przyznanie się do winy i zapłacenie mandatu, równoznaczne z otrzymanie punktów karnych
–   wskazanie osoby, która z chwilą wykonania zdjęcia prowadziła samochód – wówczas to ona zostanie ukarana mandatem,
–   nie przyznać się do winy i nie wskazać osoby, która prowadziła samochód – w tym przypadku grozi mu mandat karny w wysokości 500 zł (kierowca nie dostaje punktów karnych).

To właśnie za sprawą wyboru drugiej opcji, tak dobrze rozwija się ten "interes". Co ciekawe, właściciel prawa jazdy, który na co dzień nie prowadzi auta, jest w stanie złożyć kilka ofert bez ryzyka utraty dokumentu. Nikt bowiem nie weryfikuje składanych zeznań, dlatego udowodnienie winy i postawienie osobom biorącym udział w takich akcjach zarzutów o składanie fałszywych zeznań jest praktycznie niemożliwe.

Najzabawniejsze jest jednak to, że godnie z prawem można oświadczyć, iż nie wiemy lub zapomnieliśmy, kto w chwili wykroczenia prowadził nasze auto. Wtedy właściciel auta otrzymuje grzywnę od 20 do 500 zł.

Autor: Łukasz Majcher