TransInfo

„Strata czasu i pieniędzy” – pierwsze słowa krytyki po wprowadzeniu zakazów w Hamburgu

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

W zeszłym tygodniu w Hamburgu wprowadzone zostały ograniczenia ruchu dla pojazdów z silnikiem Diesla. Po niespełna pięciu  dniach padły pierwsze słowa krytyki wobec zakazów stosowanych w niemieckim mieście portowym.

Nie minął nawet tydzień, a niemieccy spedytorzy już krytykują rozwiązanie wprowadzone przez władze Hamburga. Odcinki z zakazem są bowiem kluczowe dla ciężarówek przemierzających miasto w drodze do Skandynawii.

Dla portalu verkehrsrundschau.de wypowiedział się Dierk Schulze, szef firmy Apex Internationale Spedition.

Jako spedytor mówię stanowczo: nie, to nie jest dobry pomysł! Przez objazd tracimy czas pracy kierowców. Zważywszy na fakt,  że droga objazdowa będzie prawdopodobnie bardzo uczęszczana, należy się spodziewać korków. Oznacza to więc dla nas zarówno stratę czasu jak i pieniędzy – tak Schulze odpowiedział na pytanie, czy wprowadzenie zakazu w Hamburgu było dobrym pomysłem.

Choć w tej chwili trzeba nadkładać zaledwie 1-2 kilometry, to szef Apex Internationale Spedition obawia się, że władze miasta zdecydują się wprowadzić dalsze ograniczenia.

Kontrole w Hamburgu już ruszyły

Ograniczenia ruchu obowiązują na dwóch odcinkach dróg w hamburskiej dzielnicy Altona-Nord: na 580-metrowym fragmencie Max-Brauer-Allee i 1600 metrach Stresemannstraße (zakaz obejmuje jedynie ciężarówki). Od zeszłego tygodnia nie mogą się po nich poruszać pojazdy ciężarowe i osobowe spełniające normy emisji od Euro 1 do Euro 5. Zakaz nie dotyczy jedynie ciężarówek i osobówek klasy Euro 6.

Za złamanie ograniczeń kierowcom ciężarówek grozi 75 euro mandatu (ok. 322 złote), a kierowcy samochodów osobowych muszą liczyć się z grzywną w wysokości 25 euro (ok. 107 złotych). Prowadzone od wczoraj kontrole mają charakter informacyjny. Kierowcy będą karani za niestosowanie się do ograniczeń dopiero w drugiej połowie czerwca.

Fot. Flickr.com/GillyBerlin CC BY 2.0

Tagi