Według kenijskich służb, gapie obserwowali mężczyznę z brzegu, ale nie byli w stanie mu pomóc ze względu na silny nurt wody, wezbranej wskutek powodzi po niedawnych deszczach. Kierowca ciężarówki był w prawdziwym potrzasku, ponieważ w tym rejonie żyją krokodyle i hipopotamy. Dlatego do akcji ratunkowej wezwano helikopter.
Dzięki umiejętnościom pilota kierowcę udało się wydostać z pojazdu. Taru Carr-Hartley, który sterował maszyną, przyznał kenijskiej prasie, że akcja była wyjątkowo trudna. Musiał balansować między unoszeniem się zaledwie 6 cali nad ciężarówką (nieco ponad 15 cm), a wspieraniem swojego młodszego brata, Roana Carr-Hartleya, który stał na płozie helikoptera i pomagał kierowcy Jamesowi Rufusowi Kinyua, wsiąść do maszyny.
W takiej sytuacji niewielka zmiana położenia helikopter mogłaby się skończyć podwójną tragedią.
Źródło: Inside Edition