Obecnie pojazdy z napędem elektrycznym wciąż są rzadko spotykane w branży przewozowej. Dokuczają im bowiem podobne “choroby wieku dziecięcego” co wcześniej autom osobowym na prąd. Ciężkie akumulatory wpływają na ładowność ciężarówek, a więc i na przychody przewoźnika. Jednocześnie wciąż brakuje stacji ładowania dla dużych pojazdów użytkowych. Jeśli doliczyć do tego krótki zasięg, długi czas rozliczeń i wysokie koszty zakupu e-trucków, zakup tych ekologicznych pojazdów może się wydawać ekonomicznie i logicznie nieuzasadniony.
Jednak według badania firmy Boston Consulting Group zajmującej się doradztwem w zakresie zarządzania, w nadchodzących latach ma się to zmienić – donosi niemiecki dziennik “Bild”.
Prawo ochrony środowiska, rosnąca konkurencyjność “zielonych” napędów i rosnąca świadomość skutków zmian klimatycznych przyspieszają przejście branży na ciężarówki o zerowej emisji” – czytamy w badaniu.
Z badania wynika, że rok 2025 r. będzie cezurą dla elektrycznych trucków. W UE średnie i ciężkie ciężarówki z napędem akumulatorowym i przebiegiem 120 tys. kilometrów już do 2025 r. mogą kosztować przewoźników tyle samo co trucki z konwencjonalnym napędem (w Chinach i Stanach Zjednoczonych może to nastąpić nawet szybciej). Należy tu zaznaczyć, żę badanie dotyczy całkowitego kosztu – zakupu, eksploatacji, konserwacji itp. ciężarówki elektrycznej.
Twórcy dokumentu zakładają bowiem, że producenci ciężarówek będą karani od 2025 r., jeśli nie będą pracować nad zmniejszeniem szkodliwego dla klimatu CO2 w swoich modelach. Ponadto BCG oczekuje, że wzrośnie wsparcie państw dla bezemisyjnego transportu towarowego.
Analitycy przewidują długoterminowy wzrost cen oleju napędowego przy jednoczesnym spadku cen akumulatorów oraz rozszerzenie sieci ładowania trucków. Producenci Volvo, Daimler i Traton (do którego należą MAN i Scania) planują zainstalować 1700 punktów ładowania do 2025 roku.
Również dla ciężarówek z ogniwami paliwowymi analitycy BCG malują przyszłość w jasnych barwach. Według badania pojazdy na wodór mogą dogonić pod względem kosztów trucki zasilane olejem napędowym już w 2028 r.
Ich główną zaletą przywołaną w badaniu jest tankowanie, które przebiega znacznie szybciej niż w ładowanie elektrycznych trucków. Ponadto mają większy zasięg, a ich ładowność nie jest ograniczona przez ciężar akumulatora.
E-trucki w Polsce
Wnioski wysnute przez BCG potwierdza badanie Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych pt. “Perspektywy elektryfikacji samochodów ciężarowych i dostawczych w Polsce”.
Całkowity koszt posiadania (TCO) elektrycznych samochodów dostawczych będzie już w 2025 roku niższy od TCO samochodów z silnikiem Diesla. Wynika to z niższych – niż w przypadku samochodów spalinowych – kosztów paliwa oraz niższych kosztów utrzymania takiego samochodu” – czytamy w dokumencie sporządzonym na zlecenie fundacji przez Cambridge Econometrics.
Najtańsze według Fundacji w 2025 r. będą pantografowe samochody ciężarowe powyżej 16 t, nieco droższe będą modele zasilane bateriami.
Jednak w przeciwieństwie do wniosków analityków BCG, z badania Cambridge Econometrics wynika, że ze względu na relatywnie wysokie koszty zakupu oraz paliwa, ciężarówki wodorowe będą znacznie droższe.
Pojazdy wodorowe zrównają się pod względem TCO z pojazdami spalinowymi dopiero w 2030 roku. W perspektywie 2050 roku najniższy TCO będą miały samochody bateryjne i pantografowe, a pojazdy wodorowe będą miały nadal najwyższy TCO, ze względu na wyższe koszty paliwa i zakupu pojazdu” – przewidują twórcy raportu.
E-dostawczaki już są tańsze od spalinowych
Według najnowszego badania przeprowadzonego przez brukselską organizację pozarządową Transport & Environment koszt posiadania i eksploatacji elektrycznych dostawczaków jest już w tej chwili niższy niż ich odpowiedników z silnikiem Diesla. Z raportu T&E wynika, że przeciętny elektryczny samochód dostawczy jest o 25 proc. tańszy w przeliczeniu na kilometr w posiadaniu i użytkowaniu, a w Polsce różnica na korzyść e-dostawczaków jest jeszcze wyższa.
W przypadku lekkich pojazdów dostawczych średni całkowity koszt posiadania i eksploatacji wynosi w przypadku napędu spalinowego 16 eurocentów na 1 km. Dla e-dostawczaka to 11 eurocentów, a nawet 10 eurocentów, jeśli właściciel otrzymał dotację na zakup. “Elektryk” może być zatem nawet 37,5 proc. tańszy od spalinowego odpowiednika. Jeśli zaś chodzi o cięższe pojazdy dostawcze, różnica między autem elektrycznym z dopłatą a tym w dieslu sięga aż 42 proc.