Koronawirus uderza w łańcuchy dostaw i globalną produkcję. Międzykontynentalne frachty drożeją

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Przerwy w pracy fabryk w Chinach spowodowane koronawirusem rozbijają łańcuch dostaw i uniemożliwiają produkcję w zakładach przemysłowych na całym świecie. To zaś prowadzi do ograniczenia produkcji paliwa. Agencja ratingowa Moody’s ostrzega przed światowym kryzysem.

Dalsze rozprzestrzenianie się koronawirusa poza obszarem Chin może spowodować poważne konsekwencje ekonomiczne – ostrzega Atsi Sheth, dyrektor zarządzający w agencji Moody’s.

“Na razie bezpośredni efekt koronawirusa widać przede wszystkim w spółkach wydobywczych, bo ponad połowa produkcji stali i zużycia miedzi na świecie odbywa się w Chinach” – powiedział PAP Biznes Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ.

Drugim sektorem, który otrzyma pierwsze uderzenie, jest automotive. Należy bowiem pamiętać, że ekspozycja niemieckich koncernów motoryzacyjnych na Chiny jest bardzo duża, a sprzedaż Volkswagena, BMW i Daimlera sięga około 10 proc.” – dodał Rodak.

Na wydłużenie noworocznej przerwy w chińskich fabrykach zdecydowali się także producenci samochodów – Nissan, Hyundai, Toyota, BMW i Volkswagen.

Rozważymy wznowienie działań w oparciu o analizę rozprzestrzeniania się wirusa i wpływu epidemii na łańcuch dostaw” – powiedział przedstawiciel Nissana agencji Kyodo.

Podobną decyzję podjęły firmy Bosch i Webasto.

Rozbity łańcuch dostaw na całym świecie

Za sprawą koronawirusa także wielu producentów elektroniki postanowiło zawiesić produkcję w Chinach.

Huawei (i jego marka Honor), Xiaomi, Lenovo, ZTE, Realme i Vivo zaczęły zmieniać terminy dostaw nowych urządzeń. Rosyjscy operatorzy telekomunikacyjni mieli otrzymać od partnerów pisma, że przerywają wysyłki z powodu epidemii koronawirusa, gdyż zmusiło to fabryki do przedłużenia świętowania chińskiego Nowego Roku do 10 lutego” – pisze “Rzeczpospolita”. Dodaje, że Chińczycy uprzedzają, że „istnieje prawdopodobieństwo przedłużenia tego terminu”.

Jak donoszą amerykańskie media, także Apple może doświadczyć znacznych zakłóceń łańcucha dostaw za sprawą groźnego wirusa rozprzestrzeniającego się w Chinach.
Problemy dotyczą również branży odzieżowej. Niektóre dostawy do sklepów Reserved, Mohito i House mogą być opóźnione. Polska spółka LPP, właściciel tych marek, produkuje ubrania w Chinach. Z Kraju Środka nie dotarło jeszcze ok. 10 proc. kolekcji wiosna-lato. Firma zabezpieczyła się już na wypadek, gdyby ubrania nie zostały przywiezione. W razie potrzeby zleci uszycie części kolekcji w Turcji i Bangladeszu – poinformował podczas konferencji prasowej prezes LPP Przemysław Lutkiewicz.
Załadowcy zapłacą więcej za transport
Dodatkowo w związku z restrykcyjnymi kontrolami wynikającymi z epidemii, odprawy celne w Chinach trwają znacznie dłużej. To zaś prowadzi do kolejnych opóźnień w dostawach – alarmuje niemiecki związek logistyczno-transportowy DSLV.

Ze względu na obecne ograniczenia przepustowości, stawki frachtu morskiego i lotniczego rosną, więc załadowcy muszą spodziewać się dodatkowych kosztów transportu towarów w zależności od ich ilości i destynacji” – tłumaczy dyrektor generalny DSLV, Frank Huster.

„Niepewność istnieje przede wszystkim ze względu na krótkoterminowe zalecenia władz chińskich, które mogą skutkować dalszymi regionalnymi zatrzymaniami produkcji i ostatecznie utrzymującym się spadkiem eksportu z Chin” – dodał Huster.

Wstrzymane loty i połączenia kolejowe

Przez rozprzestrzenianie się wirusa wiele linii lotniczych zdecydowało się na wstrzymanie lotów do Chin kontynentalnych. Należą do nich British Airways, SAS czy Air France, a także Lufthansa, Swiss i Austrian Airlines. Operacje lotnicze do Chin wstrzymał również polski LOT, co z kolei doprowadziło do zawieszenia przez Pocztę Polską przyjmowania przesyłek do Państwa Środka.
Rosja natomiast zawiesiła połączenia kolejowe z Chinami. Rosyjskie koleje państwowe wstrzymały pociągi pasażerskie na słynnej transsyberyjskiej trasie z Moskwy do Pekinu w nocy z poniedziałku 2 lutego na wtorek.

Koronawirus osłabił popyt na ropę

Kraje produkujące ropę naftową mogłyby ograniczyć produkcję o 1 mln baryłek dziennie, aby złagodzić wpływ koronawirusa na sektor.
Według Bloomberga, szacuje się, że po wybuchu wirusa popyt na ropę spadł o 20 proc. Chiny są bowiem największym na świecie importerem ropy, zużywają do 14 mln baryłek dziennie.

FotDachser

Tagi