REKLAMA
Sennder

Kraków i okolice: fotoradary niszczone

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

– Działają najczęściej nocą – informuje Katarzyna Padło z małopolskiej policji. – Jeśli nikt nie widział wandali, to ciężko ich złapać – dodaje. Wandale pozostają zatem bezkarni. Najczęściej wyżywają się na tzw. drodze olkuskiej, gdzie z 11 znajdującym się tam urządzeń, spalone są już dwa, a jeden został zamalowany.

Co ciekawe, nie mają wykazują oni żadnych obaw przed wymiarem sprawiedliwości, ponieważ ochoczo wrzucają filmy rejestrujące ich "zabawę" w internecie. Na jednym z nich widoczna jest kula ognia na budce ochraniającej fotoradar. W rzeczywistości był to kawałek gumowej opony podpalonej benzyną.

Powody, dla których fotoradary na tym odcinku budzą taką nienawiść, zdradzają kierowcy tirów. Ich zdaniem, trasa ta jest alternatywą dla autostrady A4, a maszyny są tam stawiane, aby zniechęcić do jazdy: Na autostradzie są częste remonty, korki i jeszcze trzeba za to płacić – oburza się jeden z zapytanych. – Droga olkuska jest wyremontowana, a nocą można by jeździć tamtędy szybciej, gdyby nie fotoradary.

Jeden z kierowców, Piotr, nie kryje się ze swoją solidarnością wobec poczynań wandali: – Nie dziwię się, że ktoś je niszczy, mnie też one wkurzają – zauważa. Wszystko wskazuje na to, że przypuszczenia kierowców są zgodne z prawdą – fotoradary były palone w miejscach, gdzie można rozwijać większe prędkości.

Spalone urządzenia nie zostaną naprawione w najbliższym czasie. Koszt takiego przedsięwzięcia to ponad 22 tys. złotych. GDDKiA tłumaczy dużą ilość fotoradarów na tej trasie troską o bezpieczeństwo mieszkańców. Pojawia się zatem pytanie, kto komu bardziej szkodzi niż pomaga? Odpowiedź z pewnością nie jest jednoznaczna.

Autor: Łukasz Majcher