Otwarte bramki na polskich autostradach? Tylko w ostateczności

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

Od ponad roku drogowcy mają prawo zrezygnować z poboru opłat na autostradach, jeśli to konieczne np. ze względów bezpieczeństwa. Okazuje się jednak, że przez 2016 r. korzystali do tej pory bardzo skromnie z tej możliwości. W 2016 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad skorzystała z tej możliwości jedynie 25 razy, a przez dwa miesiące wakacji tylko cztery razy.

Państwo nie chce rezygnować z pieniędzy?

Statystyki są następujące:

  • od stycznia do września GDDKiA odstąpiła od pobierania opłat za przejazd 25 razy
  • czas, przez który opłaty nie obowiązywały, na ogół był krótki i ani razu nie przekroczył trzech godzin
  • wartość przychodu utraconego przez Krajowy Fundusz Drogowy szacuje się na ponad 10 mln zł

Główną przyczyną decyzji o podnoszeniu autostradowych bramek były korki, które tworzyły się przez poważniejsze wypadki. W takich sytuacjach GDDKiA ma prawo czasowo wyłączyć system pobierania opłat, aby rozładować zatory i umożliwić kierowcom dalszą jazdę.

Bywało lepiej…

W 2015 r. zarządzane przez państwo płatne odcinki autostrady A1 były otwierane na każdy weekend wakacji. W ten sposób rząd chciał udrożnić trasę, którą setki Polaków podróżowało nad morze. 

Aby umożliwić darmowe przejazdy autostradą A1, konieczna była zgoda Sejmu. Ponadto, Krajowy Fundusz Drogowy otrzymał wówczas ok. 50 mln zł rekompensaty za wpływy, które utracił po otwarciu bramek na autostradzie A1.

Podobny scenariusz zastosowano zresztą rok wcześniej: wtedy przejazd autostradą A1 był darmowy w każdy weekend sierpnia.

Sytuacja zmieniła się jesienią ub.r., po wyborach parlamentarnych. Nowy minister infrastruktury i budownictwa zapowiedział, że nie ma już co liczyć na tak częste otwieranie bramek autostradowych. I drogowcy zaczęli wdrażać bardziej restrykcyjną politykę w tym zakresie.