Unia chce zakazać spędzania w ciągniku 45-godzinnego odpoczynku. Kierowcy się cieszą, bo wolą być w domu z rodziną i twierdzą, że pracę można zaplanować tak, by zjeżdżać do kraju. To nie zawsze jest możliwe – kontrują przedsiębiorcy i grzmią, że nowa regulacja to nic innego jak kolejne narzędzie protekcjonizmu. Kto ma rację? I czy po wprowadzeniu zakazu, w myśl przysłowia: „potrzeba matką wynalazku” powstaną przy-parkingowe slumsy z kontenerów, gdzie będą spać kierowcy z „nowej” Unii?
Według rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Evgeni Tanchieva, każde państwo członkowskie Unii Europejskiej może karać kierowców, którzy obowiązkową – długą – pauzę odbiorą w kabinie ciężarówki, a nie w hotelu lub domu. Jak podkreśla, tak wynika z unijnego rozporządzenia WE nr 561/2006.
Dziś tego typu prawo egzekwuje się we Francji i Belgii. W tym pierwszym kraju truckerzy mogą dostać nawet 30 000 euro mandatu i rok odsiadki w więzieniu. Kolejne państwa nad podobną regulacją się zastanawiają. Oficjalnie tłumacząc o potrzebie poprawy bytu socjalnego europejskich pracowników.
Postanowiliśmy sprawdzić, co na temat propozycji zakazu noclegu w kabinie myślą sami zainteresowani, czyli kierowcy. W tym celu pojechaliśmy na parking przy autostradzie A4 w Kątach Wrocławskich.
Weekend przede wszystkim w domu – nie w kabinie czy hotelu
Po to są spedycje, żeby pracę zaplanować od poniedziałku do piątku. Żeby w weekend odpocząć z rodziną czy pojechać na ryby” – tłumaczy nam Stanisław, jeden ze spotkanych kierowców międzynarodowych.
Wtóruje mu inny kierowca, Paweł:
Myślę, że to dobry pomysł, by zakazać spędzania długiej przerwy w kabinie. U nas w firmie zazwyczaj wracamy na weekend do domów. Jednak, gdy trzeba śpimy w weekend w hotelach, a ciężarówka zostaje na płatnym, strzeżonym parkingu” – wyjaśnia Paweł.
Jak dodaje, jest też spora grupa kierowców, którzy jednak nie zjeżdżają na weekend do domów. I śpią w kabinach – nie ważne, czy jest to potrzeba wynikająca z długiej trasy czy nie. Według niego, są to zazwyczaj pracownicy ze wschodu, którzy chcą zarobić jak najwięcej. Są w Polsce na dorobku.
Zjeżdżają tacy raz na kilka miesięcy. Potem śmierdzi u takiego w kabinie – opowiada Paweł. – No, ale co mają zrobić. Jeden znajomy Ukrainiec mówi, że ledwo wróci do ojczyzny, to dostanie wezwanie do wojska i zostanie wysłany do Doniecka. A potem jest presja na nas. Szef mówi: jeśli oni śpią w kabinie, dlaczego wy nie możecie?” – tłumaczy.
Większe koszty transportu pewne
Bardzo często ryczałt za nocleg w kabinie w wysokości około 37 euro – również w weekendy – jest elementem składowym wypłaty kierowców. Jeśli spanie w hotelach stanie się normą, firmy o tę właśnie kwotę zmniejszą pensję. Kierowcy twierdzą, że to nie będzie takie proste.
Jeśli szef nie zapłaci ryczałtu kierowcom, bo będzie musiał zapłacić za hotel, to wtedy nikt nie będzie chciał jeździć – twierdzi Rafał, międzynarodowy kierowca w długie trasy jeżdżący od ponad pięciu lat . – To, że będę spał w hotelu, to tego wymaga ustawa no i on musi za to zapłacić, ale niech nie liczy na to, że będzie mi to odebrane od wypłaty”– dodaje.
Ciekawy punkt widzenia w temacie płac kierowców ma Jarek, który od 10 lat jeździ w polskiej firmie po całej Europie.
Proste i najlepsze rozwiązanie. Niech kierowca ma płaconą dniówkę np. 300 zł netto. Żadne tam kilometrówki i inne bzdury. Z dniówką wychodzi 6000 na rękę. To dobra płaca. Plus kasa na hotel, a nie ryczałt za spanie w kabinie”.
„Chcą nas wykończyć”
Zakaz „kręcenia” 45-godzinnych pauz w kabinie to kolejne narzędzie do protekcjonizmu firm ze starej Unii. Co do tego, nie mają wątpliwości polscy przedsiębiorcy.
Najpierw płace minimalne, teraz to. Jakiś absurd! – oburza się Krzysztof Marczak, kierowca i właściciel firmy transportowej Ajmag. – Cena za fracht jest już tak niska, że kolejne koszty nas wykończą” dodaje.
I nie jest w swojej ocenie osamotniony. Według polskich przedsiębiorców wszystko po to, by z Europy Zachodniej wyrugować z obsługi ładunków kabotażowych i tranzytowych tanich przewoźników z „nowej” Unii.
Jeśli to wejdzie, to tak naprawdę transport kabotażowy i tranzytowy się dla nas skończy – przewiduje Marcin Bobik z firmy transportowej Botam. – Kto będzie ten transport wykonywał? Mamy 25 proc. udziału w rynku europejskim. Ciekawe czy Francuzi i Włosi będą w stanie obsłużyć swój rynek”– pyta retorycznie.
Urzędnicy unijni oskarżają nas o dumping społeczny, każą dać więcej kierowcom, ale nikt nie patrzy na dalsze konsekwencje, czyli podniesienie cen w sklepach” – wyjaśnia nam Leszek Luda z Polskiej Unii Transportu.
Brak bazy hotelowej i strzeżonych parkingów
Co do jednego zgadzają się i kierowcy i przedsiębiorcy. Nie wiadomo, gdzie kierowcy mają spać i zostawić ciężarówki. Według ekspertów infrastruktura przy autostradach nie przewiduje rozmieszczenia w hotelach tak ogromnej liczby kierowców oraz możliwości zostawienia pojazdu w bezpiecznym miejscu.
Nigdy nie byłem kierowcą, ale zapewne gdybym był, to wolałbym spać w weekend w hotelu. No, ale przecież nie zostawię ciężarówki i nie pojadę trzydzieści kilometrów do centrum miasta. Nie dojadę też do większości hoteli ciężarówką, bo albo jest zakaz, albo nie ma odpowiedniej wielkości placu przy hotelu”– dodaje Roman Miłkowski, członek zarządu Annenberg Transpol.
Zgadza się z nimi Krzysztof Marczak.
Czy ktoś w ogóle się zastanowił ile setek tysięcy ciężarówek jest codziennie w trasie, a ile jest parkingów strzeżonych i hoteli przy autostradach? – pyta Krzysztof Marczak.” – Co w sytuacji, jeśli na parkingu będzie dwieście ciężarówek, a miejsc w hotelu na parkingu trzydzieści?
Jak wyjaśnia nam jeden z kierowców, już teraz jest problem z kradzieżami np. we Francji. Nikt nie wyobraża sobie zostawić bez opieki ciężarówki z ładunkiem na dwa dni.
Czy ustawodawcy mają w planach wybudowanie hoteli z parkingami? Kierowca musi mieć cały czas dostęp do ciężarówki. Może się przecież agregat popsuć w chłodni, trzeba wtedy szybko reagować. Tam często są ładunki warte setki tysięcy złotych” – tłumaczy nam Łukasz, na co dzień jeżdżący do Wielkiej Brytanii i Francji.
Slumsy zamiast hoteli
Zapisy w rozporządzeniu WE nr 561/2006 dotyczące długiego pauzowania w kabinie są niejasne. Nie wiadomo, czy i kiedy Trybunał Sprawiedliwości zajmie się doprecyzowaniem ustaleń. Jak zaznacza Leszek Luda, nie wiadomo też czy kolejne kraje członkowskie zaczną wprowadzać takie zakazy. Według niego – jeśli tak – pewnym jest, że zacznie dochodzić do patologii.
Co sprytniejsi będą wymyślać różne obejścia. Na krańcach parkingów zaczną powstawać jakieś „wozy Drzymały”. Zacznie się wynajmować za parkingiem kawałek pola, na których firmy będą stawiać kontenery lub domki holenderskie gdzie w jednym pokoju będzie się spać po kilka osób – twierdzi Leszek Luda. – Na pewno warunki socjalne w tego typu wynalazkach nie będą lepsze niż w kabinie ciężarówki”– dodaje.
Jak na razie, polscy przedsiębiorcy są przerażeni kolejnymi unijnymi regulacjami. Kierowcy już nie tak bardzo.
Nie boję się, że z tego powodu firmy będą się zamykać. Ja jako kierowca nigdy się nie interesowałem, ile przedsiębiorca bierze za fracht, jakie ma koszty – mnie interesuje moja wypłata – wyjaśnia Stanisław. – Wiadomo przecież, że w tej walce chodzi o niezdrową konkurencję”– kończy kierowca.
Ale czy polskie firmy są wstanie tę walkę wygrać? Liczymy na Wasze opinie w komentarzach.
Zdjęcia: źródło własne