W tekście dowiesz się, jak sprawa jest tłumaczona w oficjalnych komunikatach otrzymanych przez przewoźnika od służb brytyjskich oraz co radzi zrobić polski ekspert ds. ceł, prawa celnego i handlu zagranicznego, by odzyskać ładunek i pojazd.
Fot. Flickr/CC BY 2.0/Skellig2008
Polski przewoźnik od lat jeździł do Wielkiej Brytanii. “Ostatni transport zaskoczył nas jednak mocno”. Stracili auto i ładunek
Polska firma realizuje transport do i z Wielkiej Brytanii, sporadycznie jeździ też do Irlandii. Przewóz z początku czerwca jednak mocno ją zaskoczył - celnicy na granicy brytyjskiej kazali kierowcy zabrać prywatne rzeczy i zarekwirowali pojazd z ładunkiem. Do dziś nie udało się go odzyskać.
Być może któryś z państwa redaktorów będzie chętny opisać nasz przypadek tak „ku przestrodze” dla innych. Może ktoś zna podobną historię?” – napisała do redakcji Trans.INFO pani Karolina, przedstawicielka firmy.
Nikt się nie spodziewał, że ten jeden transport przysporzy przewoźnikowi tylu problemów. Firma zajmuje się transportem w tej relacji od lat. Nigdy wcześniej jej pojazd nie został zatrzymany na granicy. Tym razem było inaczej.
Wszystko szło sprawnie, do czasu
Wracając z Irlandii, 31 maja przewoźnik załadował towar, przeznaczony na Litwę. Był to ładunek whisky.
– Wybraliśmy trasę przez Wielką Brytanię – miało być szybciej i taniej – wspomina pani Karolina. – Klient udostępnił faktury, zrobiliśmy dokument tranzytowy T2, wymagany w porcie PBN (Pre-Boarding Notification), wieczorem kierowca płynął już do Wielkiej Brytanii z portu Rosslare. Wszystko poszło sprawnie, bez problemów – dodaje.
Kłopoty zaczęły się po dopłynięciu do Wielkiej Brytanii, w porcie Fishguard. Kilka ciężarówek zostało wyznaczonych do kontroli, w tym ta należąca do firmy. Kiedy celnicy ustalili, że transportowany jest alkohol, przekierowali auto na bok, zaczęli dokładniej sprawdzać dokumentację.
– Po chwili kierowca usłyszał, że ma jak najszybciej zabrać prywatne rzeczy z szoferki, właściwie go z niej wyrzucono. Dostał też tzw. letter of information – „Seizure information notice” w którym stwierdzono, że towar i pojazd przechodzą na rzecz skarbu państwa. Zostaliśmy potraktowani jak przemytnicy – relacjonuje przedstawicielka firmy.
Na początku zastanawiała się, czy przyczyną takiego potraktowania nie jest fakt, że tym razem wieźli towar akcyzowy, a dotąd zajmowali się przewozem innych ładunków, np. ciastek. Spekulowali, czy nie było problemów z T2, albo pojawiły się błędy na etykietach opisujących ładunek.
Odpowiedź nie przyszła od razu. Przewoźnik, gdy tylko dowiedział się od kierowcy o sprawie, zaczął kontaktować się z wieloma instytucjami, w tym Border Force. Dopiero wieczorem od tego ostatniego dowiedział się, że przyczyną zajęcia pojazdu i ładunku jest brak GMR.
– Border Force w rozmowie telefonicznej poinformował nas, że w tej sytuacji powinniśmy kontaktować z NPSU i złożyć wniosek o przywrócenie „ask for restoration”. To jednak, podobno, może potrwać nawet tygodnie – opisuje pani Karolina.
– Taka odpowiedź zdziwiła nie tylko nas, ale również związki przewoźników (i agencje celne, które na co dzień zajmują się sprawami celnymi) do których dzwoniliśmy z prośbą o informację, co robić. Wszyscy wskazywali, że nie słyszeli dotąd, by za brak GMR konfiskowano ciężarówkę – wspomina.
Trzy zakończenia historii
Odtąd firma szukała pomocy, niestety bezskutecznie.
Polskie kancelarie, do których się zgłosiliśmy, nie chcą się podjąć tej sprawy wskazując, że dotyczy jej prawo brytyjskie. W końcu jedna z firm, do której zwróciliśmy się w tej sprawie, po tym jak już wysłaliśmy wniosek o przywrócenie, wyjaśniła nam jakie mogą być kolejne kroki ze strony NPSU – opisuje.
W międzyczasie udało się nawiązać kontakt z Border Force, gdzie przesłano przewoźnikowi skan dokumentu potwierdzający, że konfiskata nastąpiła w związku z brakiem GMR.
Oryginał dokumentów podobno został nam wysłany pocztą, po trzech tygodniach jednak nadal nic nie otrzymaliśmy – skarży się pani Karolina.
Firmie udało się ustalić, że teoretycznie są trzy możliwe zakończenia sprawy. Pierwsze – jak najszybszy zwrot ciężarówki i ładunku. Na to jednak już nikt nie liczy. Drugi – auto zostanie zwolnione za opłatą, na razie jednak nie ma informacji, kiedy i za jaką. Trzeci – wszystko zostanie skonfiskowane, a jedynym wyjściem będzie odwołanie się i wnioskowanie o wyznaczenie nowego inspektora, albo skierowanie sprawy do sądu.
Tymczasem przewoźnik musi radzić sobie bez jednej ciężarówki. Co więcej, klient, do którego ładunek whisky miał dotrzeć 6 czerwca, zaczął wysyłać pisma w sprawie niezrealizowanego zlecenia.
Wystąpił też o zwrot towaru do Border Force, tam jednak podobno usłyszał, że tylko my jesteśmy stroną w tej sprawie – dodaje przedstawicielka polskiego przewoźnika. – Litewski klient wynajął prawnika. Naciska na nas, byśmy zrobili wszystko w tej sprawie, by odzyskać ładunek. Tylko co jeszcze możemy zrobić? – zastanawia się.
Komentarz eksperta
W opisanej sytuacji wystąpiło zdarzenie, które nie powinno się wydarzyć. Kierowca bez numeru GMR nie powinien móc wjechać na teren przejścia granicznego. Dopiero po jego wygenerowaniu powinien móc się przemieścić z terytorium UE na terytorium Wielkiej Brytanii.
W celu uzyskania tego numeru należało do aplikacji wprowadzić numer zgłoszenia celnego z procedury tranzytu (T2).
Wjazd na teren Wielkiej Brytanii bez numeru GMR interpretowany jest jako przemyt towaru. W tym przypadku dodatkowo przewożony był towar akcyzowy, więc z punktu widzenia mogących powstać uszczupleń, to oprócz cła i VAT-u, dotyczą one jeszcze podatku akcyzowego.
W całym opisie zdarzenia nie ma informacji o przekazanych klientowi dokumentach akcyzowych. Tymczasem powinien on mieć dokument e-AD (dokument towarzyszący wyrobom akcyzowym).
Dodać należy, że przy wwożeniu na terytorium państwa trzeciego wyrobów akcyzowych, auto powinno mieć ponadto zamknięcia celne (plomby).
Obecnie należy złożyć wniosek do HMRC z wyjaśnieniami braku numeru GMR. Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku wpłacić należy zabezpieczenie w postaci cła, akcyzy i VAT-u oraz wnieść sankcję w postaci kary pieniężnej. Wówczas jest szansa na to, że auto z ładunkiem zostaną zwolnione.
Jednocześnie należy powiadomić organ otwarcia procedury tranzytu, że termin wyznaczony na dostawę towaru w miejsce przeznaczenia jest niemożliwy do utrzymania, wraz z wyjaśnieniem, z jakich powodów.
dr Izabella Tymińska, ekspert ds. ceł, prawa celnego i handlu zagranicznego.