Jeśli ZUS zażąda składek wraz z odsetkami od diet wypłacanych kierowcom międzynarodowym, firmy transportowe mogą obawiać się konieczności ogłoszenia upadłości. Decyzje dostały już pierwsze firmy.
Przyczyną zamieszania jest uchwała z 19 listopada 2008 r. (sygn. II PZP 11/08), w której Sąd Najwyższy uznał, że kierowca transportu międzynarodowego odbywający podróże w ramach wykonywania umówionej pracy i na określonym w umowie obszarze nie jest w podróży służbowej w rozumieniu art. 775 § 1 kodeksu pracy. Problem więc polega na tym, że takiemu kierowcy nie przysługują diety. Jeśli więc przedsiębiorca takowe wypłacał, powinien potraktować je jako część wynagrodzenia. I w tym tkwi problem – wynagrodzenie należy oskładkować.
Oznacza to tyle, że ZUS, przeprowadzając kontrolę, może zarządać uzupełnienie brakujących składek wobec kierowców międzynarodowych, za okres rozpoczynający się w połowie listopada (data wspomnianej uchwały) lub nawet za okres 10 lat. Do tego głos zabierze również skarbówka, którą także w takim przypadku należałoby rozliczyć.Dla przedsiębiorcy, zatrudniającego kilku takich kierowców, wartość tych składek może wynieśćnawet kilkanaśie tysięcy złotych.
Bronić się można na kilka sposobów. Po pierwsze łatwiej będą mieli Ci, którzy zatrudnili swoich kierowców, podając jako miejsce pracy, adres siedziby firmy, a nie Całą Polskę czy Europę. Po drugie uchwała dotyczyła konkretnej sprawy, a wcześniej (i potem) padały wyroki, mówiące o tym, że diety kierowcom się należą.
Problemem jest więc interpretacja prawa, a nie samo prawo. Firmy dzięki dietom, oszczędzają na podatkach, ale w momencie nieszczęśliwego wypadku wszystkie świadczenia z ubezpieczenia, są naliczane z najniższej stawki. Rzeczpospolita podaje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby opracowanie niezależnych przepisów, dotyczących pracy kierowcy zawodowego, zamiast zastanawianie się czy diety są wypłacane słusznie.
Autor: Bogumił Paszkiewicz
Źródło: http://www.ozptd.pl/news/580/15.html