Sposobów na tego typu kradzież jest naprawdę mnóstwo, ale w czasach stosowania czujników na bakach proces spuszczania paliwa stał się znacznie trudniejszy i wymusza na złodziejach coraz to większą pomysłowość.
Największą popularność ma handel wymienny. Polega on na zatankowaniu baku paliwa do pełna i znalezieniu zainteresowanego przeprowadzeniem transakcji. Po ewakuacji w ustronne miejsce, gdzie kontrahent zostanie zaopatrzony w bak z olejem opałowym, który przepompuje do swojego zbiornika, nastąpi przekazanie nam w zamian identycznej ilość, ale tzw "czerwonki".
Złodzieje paliwa pracujący w firmach obsługujących systemy do zarządzania flotą, bez przerwy wymyślają sposoby na oszukanie czujników. Do niedawna czujniki poziomu paliwa w bakach zasilane były przez instalację elektryczną z ciągnika. Pozwalało to na kradzież paliwa w trakcie dłuższych postojów w bazie. Znalezienie sprawcy było o tyle trudne, że wyłączenie zasilania skutkuje przerwaniem pracy czujników. Jednak producenci urządzeń do rejestrowania ubytków paliwa zlikwidowali tą niedoskonałość.
– W swojej 11-letniej praktyce spotkaliśmy się także z sytuacjami, w których zginęło paliwo bez żadnego śladu bo maszyna stała z wyłączonym zasilaniem podczas kilkudniowej przerwy w pracy. Dlatego nasze urządzenia mają niezależne własne zasilanie podtrzymujące pracę układów sygnalizacji nawet w czasie dłuższych postojów – mówi współwłaściciel spółki ZEUS, Andrzej Szczerbal.
Najbardziej klasycznym patentem kradzieży paliwa, jest kupowanie jego mniejszej ilości, a następnie wykazywanie na fakturze większej. Wszystko co jest wtedy potrzebne, to zaprzyjaźniona osoba na stacji benzynowej.
W wielu firmach zauważono, że zainstalowanie sondy wraz z systemami do zarządzania transportem, zbiegło się w czasie z niemal natychmiastowym spadkiem zużycia paliwa.e z dnia na dzień zużycie paliwa się zmniejszyło.
Autor: Łukasz Majcher