Odsłuchaj ten artykuł
Morawiecki o Pakiecie mobilności i dyrektywie o delegowaniu. „Nie służą rozwojowi gospodarki”
Wicepremier Mateusz Morawiecki gościł wczoraj w spółce Chomar, jednej z największych na Dolnym Śląsku firm zajmujących się transportem i spedycją. Minister rozwoju i finansów rozmawiał między innymi o problemach, jakie niesie ze sobą dyrektywa o delegowaniu.
– Dziś w Brukseli w kontekście przemysłu logistycznego proponowane są rozwiązania, które są bardzo niedobre dla konkurencyjności całego przemysłu europejskiego, a w szczególności państw Europy Środkowo-Wschodniej – powiedział Morawiecki w Pietrzykowicach, gdzie siedzibę ma Chomar.
Podkreślił, że w sektorze transportu pracuje w naszym kraju ponad 200 tys. osób, które stanowią krwioobieg nie tylko polskiej, ale też europejskiej gospodarki.
Wicepremier odniósł się także do Pakietu mobilności. Podkreślił, że Polska i kraje Grupy Wyszehradzkiej wskazują na nieścisłość w procesie legislacyjnym i we wdrożeniu pakietu mobilności.
– Chcemy doprowadzić do rozsądnego kompromisu, dłuższych okresów przejściowych; dyskutujemy na ten temat z kluczowymi krajami UE – mówił Morawiecki. Dodał, że Polska jest obrońcą wolnego rynku europejskiego. – Wszelkie ograniczenia tego typu jak: działania w ramach pakietu mobilności, choć w tym przypadku to raczej pakiet antymobilny, czy dyrektywy o pracownikach delegowanych, nie służą rozwojowi gospodarki – „Rzeczpospolita” cytuje słowa wicepremiera.
Wicepremier obiecuje pomoc
– Mieliśmy okazję porozmawiać chwilę z wicepremierem i przedstawiliśmy mu listę spraw, które są trudne dla naszej branży, jak choćby kwestie związane z zatrudnianiem cudzoziemców – Ukraińców i Białorusinów. Czas oczekiwania na decyzję urzędów jest długi. Minister Morawiecki obiecał zająć się tym problemem i skrócić czas potrzebny na załatwienie formalności – powiedział nam Rafał Choma, prezes firmy Chomar.
Oprócz tego rozmowa z Mateuszem Morawieckim poświęcona była także problemowi z zaświadczeniami A1 wystawianymi przez ZUS. Zakład coraz częściej odmawia ich wydania, a są one niezbędne przy wykonywaniu przewozów do Niemiec, Francji, Włoch czy Belgii, ale również gdy polski pracodawca zatrudnia pracownika spoza Unii Europejskiej. Morawiecki zadeklarował przekazanie tej sprawy do odpowiedniego resortu.
– Uświadamialiśmy też wicepremiera, że jeśli przejdą francuskie propozycje dotyczące transportu, zawarte m.in. w Pakiecie mobilności, to mocno uderzy to w nasz eksport. A co za tym idzie w całą polską gospodarkę – relacjonuje Rafał Choma. – Nie powinno być przecież tak, że wprowadzane są przepisy, które narzucają przewoźnikom i kierowcom różne wymogi, choćby dotyczące odpoczynku, a jednocześnie nie ma przygotowanej infrastruktury odpowiedniej, takiej jak hotele – dodaje.
Komentarz redakcji
O tym, że propozycje wysuwane przez urzędników unijnych z Brukseli są delikatnie mówiąc niezgodne w wielu punktach z podstawowymi zasadami, które ma wypisane na sztandarach UE, branża transportowa mówi od dawna. Bo skoro w Unii miał być wolny rynek, oparty zarówno na swobodnym przepływie towarów, jak i usług oraz pracowników, to pomysły, które to ograniczają są sprzeczne z ideami stanowiącymi fundamenty Wspólnoty.
Dobrze, że polski rząd głośno mówi o tym, że propozycje zawarte czy w Pakiecie mobilności, czy w dyrektywie o delegowaniu są złe i szkodliwe dla wspólnotowej gospodarki. Bolesne jest natomiast to, że kraje Zachodu, które były dla Polski przez wiele lat gospodarczym wzorem, teraz obierają kierunek coraz mniej zbieżny z wolnym rynkiem. Warto przypomnieć, że już w kwietniu Elżbieta Bieńkowska, unijna komisarz ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości i MŚP, mówiła, że „każdy objaw protekcjonizmu w Unii Europejskiej, czyli każdy objaw tego, że zagranicznej firmy nie wpuszcza się na własny rynek jest bezprawny i to bardzo wyraźnie trzeba powiedzieć”. Według Bieńkowskiej przykładem protekcjonizmu jest choćby problem z firmami transportowymi występujący w Niemczech, w Austrii, a także we Francji. Szkoda tylko, że ten słuszny głos komisarz Bieńkowskiej, nie znalazł wyrazu w projekcie Pakietu mobilności.
Wychodzi więc na to, że to Polska i polscy przedsiębiorcy stoją na straży unijnych wartości, a kraje Starej Unii dbają tylko o własne interesy.
Foto: Ministerstwo Rozwoju