TransInfo

Fot. Bundespolizei

Niemcy realizowali transport nieubezpieczonymi pojazdami. Skala szokuje

Firmy z Weilburga i Raunheim w Hesji wypuszczały na drogi dziesiątki pojazdów bez niezbędnego ubezpieczenia. Pracowały jako podwykonawcy dla większych przedsiębiorstw.

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Firmy z niemieckiej Hesji miały w sumie około 140 pojazdów, z czego spora część nie miałą ochrony ubezpieczeniowej – podaje portal verkehrsrundschau.de, powołując się na ustalenia policji.

Mowa nawet o kilkudziesięciu samochodach dostawczych, które były wykorzystywane do rozwożenia paczek.

Większość z nich zgodnie z aktualnym stanem wiedzy jest „przeznaczona do likwidacji” z powodu braku ochrony ubezpieczeniowej” – donosi niemieckie medium.

Policja trafiła na sprawę po tym, gdy zatrzymała do kontroli dostawczak na autostradzie A656 pod Mannheim, który nie był ubezpieczony. Kontrola firmy, do której należał wykazała, że to dopiero wierzchołek góry lodowej.

Obecnie prowadzone jest w tej sprawie dochodzenie.

Ponad 8 tysięcy na każde auto

I w Polsce lepiej pamiętać wykupieniu ubezpieczenia OC, bowiem jest obowiązkowe, a jego brak obłożony jest wysoką karą pieniężną.

Zależy ona zarówno od rodzaju pojazdu, jak i od czasu, przez jaki pozostawał bez ochrony – tłumaczy Adam Pająk, prezes TransBrokers.

Nieposiadanie OC do trzech dni oznacza konieczność zapłacenia kary w wysokości 20 proc. pełnej opłaty, ustalanej rokrocznie przez przepisy ustawy. W przypadku braku polisy od 4 do 14 dni – jest to już 50 proc. Powyżej 14 dni – 100 proc. W praktyce oznacza to na przykład, że w tym roku właściciele ciężarówek, którzy dłużej niż przez dwa tygodnie unikali opłacenia OC, muszą zapłacić 8,4 tys. zł kary za jeden pojazd.

Wysokość opłat karnych za brak obowiązkowego ubezpieczenia samochodów ciężarowych, ciągników samochodowych i autobusów:

  • Opłata 100 proc. – 8400 tys. zł 
  • Opłata 50 proc. – 4200. zł
  • Opłata 20 proc. – 1680 zł

To nie wszystko. Właścicielowi auta grozi również otrzymanie regresu, w przypadku gdy pojawiły się szkody podczas wypadku z udziałem takiego nieubezpieczonego auta. Poszkodowanemu pieniądze wypłaca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, potem jednak kieruje się on z regresem do posiadacza nieubezpieczonego samochodu – dodaje Adam Pająk.

Dlatego też, jego zdaniem, dziś korzystanie z aut nieubezpieczonych przez przewoźników jest przejawem głupoty.

Jeśli dotyczy to jednego samochodu na całą flotę, wówczas możemy mówić o wypadku przy pracy. Jednak jeśli takich nieubezpieczonych aut jest więcej, mamy do czynienia z grubszą sprawą. Która na dodatek jest nie do ukrycia – zapewnia.

Wszystko dlatego, że dziś wszystkie dane dotyczące pojazdów jeżdżących po drogach, również te dotyczące ubezpieczenia, znajdują się w systemie CEPiK.

Przy każdej kontroli jest to więc do zweryfikowania. Przez kilka miesięcy takie oszustwo może być niewykryte, ale w końcu wyjdzie na jaw – kwituje przedstawiciel TransBrokers.

Tagi