Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Pixabay/ArturLuczka/public domain
Składka OC uzależniona od liczby punktów karnych? To nie żart, rząd pracuje nad takimi przepisami
Nie jest to pomysł nowy, bo zakłady ubezpieczeń już kilka lat temu starały się o dostęp do danych z Centralnej Ewidencji Kierowców, gdzie zapisane są informacje o wykroczeniach popełnionych przez prowadzących. Okazuje się, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwo Infrastruktury pracują nad przepisami, które uzależniłyby wysokość składek na OC od tego, jak jeździmy.
O szczegółach prac resortów wiadomo na razie niewiele. Wyłącznie tyle, że wzrosnąć miałyby stawki mandatów, a liczba punktów karnych miałaby realny wpływ na wysokość składek na ubezpieczenie OC samochodu.
Do tej pory składki ubezpieczenia są podwyższane kierowcom, którzy spowodowali wypadek czy kolizję. Czyli już po fakcie. Tymczasem uzależniając składkę od zachowania kierowcy na drodze, można mieć wpływ na minimalizację ryzykownych zachowań – przekonuje Maria Dąbrowska-Loranc, kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego cytowana przez “Rzeczpospolitą”.
Do pomysłu odniosła się również Polska Izba Ubezpieczeń przekonując, że pomysł zmian wysokości składek na OC mógłby doprowadzić do zwiększenia bezpieczeństwa na drodze.
Podwójna kara za to samo?
Pomysł, jak donosi PIU, nie jest nowy, bowiem informacja o wykroczeniach drogowych jest uwzględniana przy tworzeniu oferty ubezpieczeniowej np. w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Dzięki temu bezpiecznie jeżdżący kierowcy mogliby otrzymać niższą składkę za ubezpieczenie OC” – przekonuje PIU.
Tak sytuacja wygląda z punktu widzenia nieposiadających punktów karnych. Druga strona może się zastanawiać, czy uzależnienie wysokości składki od liczby wykroczeń drogowych nie jest aby przykładem podwójnego karania za to samo złamanie prawa.
Izba zna tego rodzaju argumenty, nie uznaje ich jednak za słuszne.
Pamiętajmy, że za złamanie przepisów dostajemy mandat. To jest kara. Niższa składka za OC miałaby zaś motywować i wzmacniać prawidłowe postawy wobec przepisów” – przekonuje.
Niezależnie od wysokości, kierowcy składkę będą musieli płacić, ubezpieczenie jest bowiem obowiązkowe, a za jego brak grożą wysokie kary, sięgające nawet 8400 zł w przypadku posiadaczy pojazdów ciężarowych.
Kary w Polsce za niskie?
Poza składkami OC, rząd wziął pod lupę również mandaty. Wiadomo na razie, że ich wysokość ma wzrosnąć. Kierowcy z pewnością nie będą zachwyceni, PIU jednak przekonuje, że najwyższy czas na takie zmiany.
Mandaty w Polsce nie zmieniały się od 20 lat. Maksymalny 500-złotowy mandat za przekroczenie prędkości o co najmniej 51 km/h został wprowadzony w Polsce na początku stulecia. Stanowił wówczas ¼ średniego wynagrodzenia. Obecnie to zaledwie 1/8 średnich zarobków” – tłumaczy Izba.
Dodaje przy tym, że na tle Europy wyjątkowo wyrozumiale podchodzimy do łamiących przepisy.
W Niemczech kary te są dwa razy bardziej dotkliwie, a na Słowacji nawet pięciokrotnie wyższe niż w Polsce. W niektórych krajach np. Finlandii wysokość mandatu uzależniona jest od zarobków karanej osoby” – podkreśla Izba.
O tym, że mamy w Polsce problem z piratami drogowymi, świadczyć mogą dane Policji, na które PIU się powołuje. Wynika z nich, że w ubiegłym roku (mimo zmniejszonego ruchu na drogach w obliczu pandemii) w ponad 23,5 tys. wypadkach drogowych zginęło prawie 2,5 tys. osób. Ponad dziesięć razy więcej zostało rannych. Najczęściej powodem wypadku było nieustąpienie pierwszeństwa albo przekroczenie prędkości.
Tymczasem kierowcy w Polsce przyznają się, że niekiedy traktują nadmierną prędkość jako coś normalnego. Z badania przeprowadzonego przez PIU wynika, że ⅓ prowadzących pojazdy uznała przekraczanie prędkości o 20 km/h w terenie zabudowanym za bezpieczne. Tak samo o przekraczaniu prędkości już o 30 km/h myśli 22 proc. ankietowanych. Do drugi kierowca jest przekonany, że jest w stanie jechać równocześnie bezpiecznie i szybko.
Fot. Pixabay/ArturLuczka/public domain