Niemiecki sąd poparł przewoźników z Polski. MiLoG niezgodny z unijnym prawem?

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Jeden z niemieckich sądów grodzkich stanął po stronie polskich przewoźników. Orzekł bowiem, że obowiązująca w tym kraju od 2015 r. ustawa o płacy minimalnej (MiLoG) nie obejmuje  firm przewozowych z zagranicy. Zdaniem sędziów byłoby to naruszenie unijnej swobody przepływu usług.

Od początku 2015 r. firmy transportowe z całej Europy działające na terenie Niemiec zmuszone są stosować  się do nowych przepisów zawartych w ustawie o płacy minimalnej. Wiąże się to z wieloma obowiązkami administracyjnymi i, co za tym idzie, większymi kosztami prowadzenia działalności.

Ustawa, ze względu na możliwe naruszenie unijnych przepisów, została niedługo po wejściu w życie zaskarżona do Komisji Europejskiej. Postępowanie jednak nadal trwa, mimo próśb i apeli o jego przyspieszenie wystosowanych m.in. przez Związek Pracodawców “Transport i Logistyka Polska”.

Wyrok niemieckiego sądu w sprawie MiLoG-u

Tymczasem odsiecz dla polskich i wschodnich firm przewozowych przybyła z zupełnie nieoczekiwanej strony. Sąd Grodzki w Weißenburg in Bayern rozstrzygający w postępowaniach o sygn. 1 C 386/16 i 1 C 435/16 dwie sprawy dwóch polskich przedsiębiorstw przyznał w sierpniu 2017 r., że stosowanie niemieckiej ustawy wobec zagranicznych przedsiębiorców wykonujących przewozy kabotażowe na terytorium Niemiec jest sprzeczne z wynikającą z art. 56 Traktatu o funkcjonowaniu UE zasadą swobodnego świadczenia usług. Obie sprawy toczyły się przeciwko jednemu niemieckiemu zleceniodawcy, który odmówił polskim firmom zapłaty za przewóz kabotażowy, dopóki nie wykażą one, że kierowcom za czas pracy na terenie Niemiec wypłacane było wynagrodzenie zgodne z przepisami MiLoG-u.

Celem ustawy jest stworzenie takich samych warunków życia w Niemczech i umożliwienie odpowiedniej socjalnej ochrony poprzez zapłatę płacy minimalnej, która jest wystarczająca dla zachowania standardu życia. Ten cel nie ma zastosowania w odniesieniu do krótkoterminowych prac, podczas wykonywania których pracobiorca ostatecznie ma swoje miejsce zamieszkania w innym państwie członkowskim” – „Dziennik Gazeta Prawna” cytuje uzasadnienie niemieckiego sądu.

Wyrok ten potwierdził w ubiegłym tygodniu Sąd Krajowy w Ansbach, sugerując pozwanej firmie wycofanie złożonej apelacji jako bezzasadnej – informuje gazeta.

Sprawa polskich przewoźników o MILOG

Orzeczenie komentuje dla Trans.INFO mecenas Bogumił Kuś z kancelarii Viadrina, który reprezentował polskie przedsiębiorstwa w niemieckich sądach.

– Oba wyroki dotyczą takiego samego stanu faktycznego, mianowicie roszczenia polskiego przewoźnika o przewoźne za wykonany przewóz kabotażowy. Niemiecki zleceniodawca odmówił wypłacenia przewoźnego argumentując odmowę niewykazaniem przez polskiego zleceniobiorcę dochowania wobec kierowcy obowiązku zapłaty za pracę wykonaną w Republice Federalnej w wysokości określonej niemiecką Ustawą o płacy minimalnej (MiLoG). Formularz zlecenia tego zleceniodawcy zawierał mianowicie klauzulę stanowiącą jako wymóg ważności umowy przewozu, dochowanie przez przewoźnika jako pracodawcy tych przepisów – mówi mecenas Bogumił Kuś.

Jak podkreśla pełnomocnik polskich firm, klauzule takie były od końca 2014 r. zalecane w branży przez prawników zrzeszeń transportowych i przez ubezpieczycieli oraz brokerów ubezpieczeniowych i były formułowane przez doradców prawnych niemieckich przedsiębiorców.

Ich zapisy miały według prawnika pozwolić zleceniodawcom na uniknięcie odpowiedzialności – zarówno publiczno-prawnej (za wykroczenie wynikające z zatrudnienia zleceniobiorcy nie respektującego przepisów MiLoG wobec swoich pracowników) jak i prywatno-prawnej (odpowiedzialności wobec pracownika, który nie otrzymał przepisowego wynagrodzenia).

Szersze spojrzenie niemieckiego sądu na MiLoG

– Oba orzeczenia są śmiałe i świeże. Nie były jeszcze w Niemczech nigdzie publikowane i myślę, że do takiej publikacji w prasie fachowej za jakiś czas dojdzie. O ile klauzule leżące u podłoża obu procesów do tej pory oceniane były (surowo) przez sądy w świetle ich skuteczności w ramach przepisów o ogólnych warunkach umów, tutaj sąd zdecydował się na szersze spojrzenie i ocenę, czy ustawa znajduje w ogóle zastosowanie ze względu na wątpliwości co do jej prawnoeuropejskiej skutecznosci w danym stosunku prawnym – podsumowuje mec. Bogumił Kuś.

Zdaniem prawnika na razie niemożliwe jest prognozowanie, czy orzeczenia Sądu Grodzkiego w Weißenburgu spowodują powstanie ustalonej linii niemieckiego orzecznictwa, które pójdzie w ślad tych wyroków. Mecenas Kuś uważa, że jest na taki wniosek za wcześnie.

– Pomimo to oba wyroki nie mogą pozostać bez echa. Orzeczenia Sądu Grodzkiego w Weißenburg i. B. mają znaczenie także dla publiczno-prawnego stosowania MiLoG wobec przedsiębiorców z państw członkowskich wykonujących przewozy kabotażowe na terytorium RFN – ocenia.

Walka o polskie racje ma sens

Do najnowszego stanowiska niemieckiego wymiaru sprawiedliwości odnieśli się także przedstawiciele polskiej branży transportowej.

Pojedyncze jaskółki wiosny nie czynią, ale pokazują, że walka na wszystkich frontach ma sens. Czy jest szansa, że wskazane w artykule orzeczenia przekształcą się w stałą linię orzeczniczą w Niemczech? Tego nie wiemy. Niemniej to dobrze, że nawet na zachodzie są poważni ludzie (w tym wypadku sędziowie), którzy podzielają nasze wątpliwości co do legalności MiLoG-u, Loi Macron i innych przepisów krajowych stosowanych wobec polskich kierowców” – komentuje w mediach społecznościowych Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców “Transport i Logistyka Polska”.

Fot. Pixabay/succo

Tagi