Wokół zamachu w Berlinie, który wstrząsnął Europą, wciąż krąży wiele niewiadomych. Wczoraj, po ponad dwóch tygodniach dochodzenia, niemiecka prokuratura podała szereg informacji na temat tego tragicznego zdarzenia.
Co wiemy?
O zdarzeniu:19. grudnia zeszłego roku 24-letni Tunezyjczyk Anis Amri wjechał uprowadzonym pojazdem ciężarowym w jarmark bożonarodzeniowy na Breitscheidplatz w Berlinie. Na miejscu zginęło 11 osób, a kolejną ofiarą zamachowca jest Łukasz Urban, polski kierowca, którego wraz z ciężarówką porwał Amri.
O losach polskiego kierowcy
Mężczyzna został znaleziony martwy w kabinie ciężarówki. Niemiecka prokuratura potwierdza wnioski włoskiej policji – Polak został zastrzelony z tej samej broni, z której kilka dni później Amri strzelał do policjantów w Mediolanie. Wiadomo też, że w trakcie zamachu Polak już nie żył. Jak wynika z badań śladów dymu prochowego, mężczyzna został zastrzelony na bulwarze Friedrich-Krause-Ufer, kilka kilometrów od Breitscheidplatz. Oczywistym staje się zatem fakt, że to nie Łukasz Urban zapobiegł większej tragedii, lecz automatyczny hamulec awaryjny, który zatrzymał pojazd po ok. 70-80 m.
Order Zasługi Republiki Federalnej Niemiec dla Łukasza Urbana pod znakiem zapytania
Tuż po zamachu w Berlinie podejrzewano, że kierowca uprowadzonej ciężarówki, Łukasz Urban, próbował walczyć z zamachowcem i zmniejszyć liczbę potencjalnych ofiar. 22. grudnia niemiecka dziennikarka Constanze Stelzenmüller zamieściła w Internecie petycję, w której kieruje słowa do prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, aby uhonorował on bohaterstwo Polaka najwyższym odznaczeniem – Orderem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec. Pod petycją podpisało się już ponad 41 000 osób, jednak wobec ostatnich informacji podanych przez prokuraturę, przed kilkunastoma godzinami Niemka zawiesiła inicjatywę do czasu całkowitego wyjaśnienia sprawy.
Zdjęcia udostępnione przez włoską policję – potwierdzają, że we Włoszech użyto tej samej broni co w Berlinie:
Foto: wikipedia.org