Odsłuchaj ten artykuł
fot. pixabay/jarmoluk/public domain
Polski przemysł mozolnie walczy ze spadkami. Jest jednak strefa, gdzie jest jeszcze gorzej
W maju indeks PMI dla polskiego przemysłu minimalnie się poprawił w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Jednak spadła produkcja i liczba nowych zamówień. To jednak nic w porównaniu do zapaści, jaka nastąpiła na Zachodzie.
W maju indeks PMI wyniósł 47 pkt. – o 0,4 pkt. więcej niż w kwietniu. Wzrost wynikał przede wszystkim z poprawy sytuacji w łańcuchach dostaw, skrócenia czasu dostaw oraz spadku presji cenowej.
Nie należy jednak zbyt optymistycznie podchodzić do najnowszego odczytu, gdyż czynniki te niekoniecznie muszą być zapowiedzią odbicia w przemyśle. W ciągu ostatnich kilku miesięcy zdarzały się bowiem odbicia, które jednak niwelowane były przez spadki indeksu w kolejnych okresach. Przykładowo w lutym indeks osiągnął najwyższy poziom od maja 2022 r., by minimalnie spaść w marcu, a następnie mocno w kwietniu. Przypomnijmy, iż w kwietniu indeks PMI tąpnął do 46,6 pkt. z 48,3 pkt. w marcu.
Mimo wzrostu w maju trzeba pamiętać, iż odczyt na poziomie 47 pkt. jest jednak wyraźnie poniżej neutralnej granicy 50 pkt. Oznacza to dalsze pogorszenie koniunktury w polskim sektorze wytwórczym – to już trzynasty taki miesiąc z rzędu. Wszystkie pięć subindeksów miało negatywny wpływ na odczyt wskaźnika.
Eksperci z S&P Global podkreślają jednak, że majowy wynik jest wyższy niż średnia z ostatnich 13 miesięcy, co może sugerować, iż mimo nadal nie najlepszej sytuacji, najgorsze już za polskimi producentami.
Analizując poszczególne subindeksy, zauważyć się dało wolniejszy spadek nowych zamówień i produkcji. Nadal jednak był to wyraźny spadek.
Mniejsza ilość nowych zamówień wynika z presji na budżety, nadmiernych zapasów u klientów oraz mniejszego popytu na europejskich rynkach. Zamówienia z zagranicy spadały wyraźniej niż nowe zlecenia na rynku krajowym.
Spadła także produkcja, co wiąże się nie tylko z mniejszym popytem, ale także chęcią zredukowania nadwyżki zapasów wyrobów gotowych.
Czynnikiem, który mocno wpłynął na poprawę indeksu bylo natomiast ożywienie w łańcuchach dostaw. Czas oczekiwania na dostawy był najkrótszy od dziesięciu lat. Odzwierciedla to większą dostępność surowców oraz mniejsze opóźnienia w transporcie. Z tym, że nie jest to wynik lepszej efektywności graczy na rynku TSL, lecz spadku popytu na materiały i transport. A to dowodzi schłodzenia globalnej gospodarki.
Majowe odczyty indeksu również wskazały na rekordowe spadki presji inflacyjnej. Koszty produkcji i ceny wyrobów gotowych spadły drugi miesiąc z rzędu i były to największe spadki w historii badania (od 1998 r.). Przyczyną takiego stanu rzeczy były niższe ceny surowców (takich jak metale, chemikalia i plastik) oraz umocnienie kursu złotego względem euro.
Pomimo już wielomiesięcznego spowolnienia w przemyśle, polscy przedsiębiorcy zachowali optymizm biznesowy w maju, aczkolwiek był on dość słaby na tle długoterminowych wyników.
Optymizm ekonomistów
Optymizm polskich przedstawicieli sektora podziela Polski Instytut Ekonomiczny. Analitycy PIE wskazują, iż najnowsze dane GUS pokazały, że PKB Polski skurczył się w I kwartale br. o 0,3 proc., co jednak jest mniejszym spadkiem niż prognozowane – 0,8 proc. Zdaniem instytutu daje to podstawy do lepszych prognoz na drugą połowę roku.
„Spodziewamy się, że I kwartał był dołkiem koniunktury w bieżącym cyklu. Nasze prognozy wskazują na poprawę wyników w II połowie roku – tempo wzrostu oscylować będzie pomiędzy 1,0 – 1,5 proc. W 2023 r. wzrost PKB wyniesie średnio 0,7 proc.” – głosi komunikat PIE.
Coraz gorsze sygnały z Niemiec
Trwające spowolnienie polskiego przemysłu, a zwłaszcza spadające zamówienia z zagranicy, nie powinny dziwić w kontekście sytuacji sektora wytwórczego w Niemczech. Ten zanotował w maju kolejny bolesny spadek indeksu PMI. Najnowszy odczyt wyniósł 43,2 pkt. (po kwietniowych 44,5 pkt) i był to najniższy wynik od trzech lat od wybuchu pandemii i całkowitego zamknięcia gospodarki niemieckiej.
Co więcej, o ile w Polsce nowe zamówienia i produkcja spadają, ale tempo obniżek wyhamowuje, o tyle w Niemczech widzimy pogłębienie niekorzystnej tendencji. Nowe zamówienia spadły najmocniej od sześciu miesięcy, a szczególnie mocno dotknęło to zlecenia z zagranicy, które były na najniższym poziomie od października.
To zła wiadomość dla polskiego sektora przemysłowego. Nasz kraj jest trzecim największym eksporterem do Niemiec, a wśród produktów wysyłanych do kontrahentów pod drugiej stronie Odry istotnymi są półprodukty i materiały dla przemysłu. Mniejszy popyt ze strony niemieckich firm, a także mniejszy eksport do Niemiec, to mniej zleceń dla polskich przewoźników. Którzy nota bene konsekwentnie wzmacniają swoja pozycję na rynku niemieckim.
Po trzech miesiącach lekkich wzrostów pod kreską znalazł się także niemiecki subindeks produkcji. Spadek był jednak tu znacznie niższy niż w przypadku nowych zamówień, gdyż sektor starał się nadrabiać zaległości, które nagromadziły się w okresie opóźnień dostaw.
W Niemczech wyraźnie jednak widać już spadek tendencji inflacyjnych. Ceny środków produkcji spadły czwarty miesiąc z rzędu i w najszybszym tempie od lutego 2016 r. Ten czynnik, jak również niski popyt, sprawiły, iż ceny produktów gotowych wzrosły w maju najwolniej od października 2020 r.
W przeciwieństwie do swoich polskich kolegów po fachu, niemieccy przedstawiciele sektora przemysłowego nie kipią optymizmem. Nastroje dotyczące kolejnych 12 miesięcy spadły w maju po raz pierwszy w 2023 r. Przedsiębiorcy znad Renu obawy wiążą z niepewną sytuacją gospodarczą na świecie, napiętą sytuacją geopolityczną, rosnącymi stopami procentowymi, a także niskim popytem ze strony klientów.
Niemcy topią eurozonę
Najpotężniejsza w strefie euro gospodarka niemiecka ciągnie w dół całą zonę. Odczyt indeksu PMI dla strefy wyniósł w maju 44,8 pkt., co było wyraźnym spadkiem o cały 1 pkt. w stosunku do kwietnia.
Wszystkie analizowane kraje, z wyjątkiem Grecji, uplasowały się poniżej neutralnego poziomu 50 pkt. W maju jedynie Francja mogła się pochwalić odczytem lepszym niż miesiąc wcześniej. Nadal jednak było to 45,7 pkt. – czyli znacznie poniżej neutralnego punktu.
Wspominaliśmy, iż indeks PMI dla Niemiec znalazł się na najniższym poziomie od czasu pierwszej fali pandemii COVID-19. Podobny dołek osiągnął sektor wytwórczy w Irlandii, Niderlandach, we Włoszech i Austrii. Ten ostatni kraj zanotował najniższy wynik indeksu – ledwie 39,7 pkt.
Podobnie jak w Niemczech, czynnikami które w największym stopniu uderzyły w wynik PMI były nowe zamówienia i poziom produkcji. Oba spadły w maju najmocniej od sześciu miesięcy.
W przeciwieństwie do niemieckich przedsiębiorców, biznesmeni ze strefy euro jeszcze optymistycznie patrzą w przyszłość. „Jeszcze” gdyż skala ich optymizmu, mimo iż na plusie, spadła do najniższego poziomu od pięciu miesięcy.