Fot. Bartłomiej Wróblewski/Twitter/Bartosz Wawryszuk

Poseł PiS chce ograniczenia wyprzedzania się ciężarówek. “Wielkie zagrożenie na drogach”

Poseł Bartłomiej Wróblewski wystosował interpelację do ministra infrastruktury, w której cytuje skargi mieszkańców aglomeracji poznańskiej skarżących się na uciążliwe i niebezpieczne wyprzedzanie się ciężarówek. Pisze o konieczności wzmożenia kontroli drogowych i podniesienia kar.

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Bartłomiej Wróblewski wskazuje, że wyprzedzanie się ciężarówek jest “powracającym cyklicznie i powszechnie występującym” problemem pojawiającym się na drogach szybkiego ruchu.

Kierowcy pojazdów ciężarowych często jadą z nieznacznie tylko wyższą prędkością niż pojazdy wyprzedzane, co spowalnia płynność ruchu i powoduje zagrożenie dla innych kierowców” – pisze, powołując się na skargi mieszkańców Poznania i okolic.

Przytacza również zarzuty o niezachowywaniu na drogach bezpiecznego dystansu od innych pojazdów oraz gwałtowne hamowanie. Dodaje przy tym, że mieszkańcy wierzą, iż problem udałoby się rozwiązać dzięki wprowadzeniu ostrzejszych kar za takie zachowania oraz częstszych kontroli drogowych.

Pisząc o tym wszystkim domaga się od ministra infrastruktury odpowiedzi zarówno na zarzuty, jak i ustosunkowanie się do propozycji rozwiązania “problemu”.

Koszmar czy konieczność?

A sprawa ta rzeczywiście jest jedną z bardziej komentowanych w światku kierowców. I to zarówno po stronie siedzących za kierownicą samochodów osobowych, jak i ciężarówek. Ci pierwsi wyprzedzanie się przez ciężkie pojazdy nazywają wprost “niewyobrażalnym koszmarem”, które w praktyce oznacza tylko “blokowanie osobówek”.

Przez to wyprzedzanie, to ja myślę, że jak zaoszczędzi jedną minutę, to jest szczyt szczęścia – przekonuje jeden z kierowców samochodu osobowego w materiale Fundacji Truckers Life.

Kierowcy ciężarówek tymczasem przekonują, że sprawa nie jest tak prosta do oceny. Ciężarówki są bowiem w różnym stopniu wypełnione, a to sprawia, że te z cięższym ładunkiem rzeczywiście jadą powoli, podczas gdy te lżejsze są w stanie je wyprzedzić. I to nie bez przyczyny. Branża działa wedle ścisłych reguł – kierowcy mają określony czas pracy, po którym muszą odebrać odpoczynek, mają też wyznaczony czas załadunku i rozładunku, na który muszą przyjechać o określonej godzinie.

Truckerzy tłumaczą, że wyprzedzają więc, “by zdążyć – na załadunek, do domu, przed korkiem”. Wspomniana przez kierowcę osobówki jedna minuta bywa, że wystarczy, by nie zdążyć do zakładu, a w konsekwencji – zostać pod nim na weekend, bez możliwości powrotu do domu.

Mitem jest też to, że wszystkie ciężarówki jadą z tą samą prędkością. Niektóre firmy blokują możliwość poruszania się szybciej, niż np. 82 km/h. Wówczas inni kierowcy, którzy spieszą się na załadunek, nie mają innego wyjścia, niż ją wyprzedzić. A kilka minut opóźnienia w ciągu kilku godzin pracy kumuluje się do czasu, który może oznaczać już poważne opóźnienie w dostawie.

Więcej na ten temat we wspomnianym materiale wideo Fundacji. Warto, by obejrzeli go również kierowcy aut osobowych i również sam poseł. Może wtedy podeszliby z większym zrozumieniem do warunków, w jakich muszą pracować truckerzy.

Tagi