Niemiecki dziennik “Nordkurier” pisze o frustracji policji, która w trakcie kontroli ma związane ręce z powodu braków sprzętowych. Funkcjonariuszom w landzie Meklemburgia-Przedmorze Przednie brakuje laptopów, które pozwalałyby na skuteczniejsze wykrywanie wykroczeń drogowych takich jak manipulacje tachografem.
Na drogach w całych Niemczech rośnie ruch ciężarówek z roku na rok. Nie inaczej jest w landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie, przez który przebiegają główne trasy między Polską a Skandynawią – drogi federalne 104, 108 i 110.
Liczba ciężarówek rośnie na nich w szczególności w niedziele po godzinie 22:00. Przez region przejeżdżają wtedy konwoje składające się nawet z 7 pojazdów. Łatwo się domyślić, że wzmożony ruch to większe ryzyko wypadków i niestety na wspomnianych trasach dochodzi do nich coraz częściej.
Choć policja powinna zaostrzyć kontrole w najbardziej newralgicznych punktach, to kierowcy ciężarówek rzadko widują patrole w tzw. Szwajcarii Meklemburskiej. Powodem nie są zbyt wąskie drogi i brak miejsca do przeprowadzenia przez służby czynności – choć to też. Głównym problemem drogówki jest przede wszystkim brak sprzętu, który pozwalałby na wykrywanie wykroczeń związanych przede wszystkim z manipulacją tachografem.
Niektórzy koledzy zabierali na służbę prywatne laptopy. Teraz już nie robi tego prawie nikt” – wypowiada się dla “Nordkurier” jeden z funkcjonariuszy meklemburskiej drogówki. Nikt nie chce narażać swojego sprzętu.
Właściwie, to nie jestem w stanie sprawdzić z jaką prędkością jechała ciężarówka, którą właśnie zatrzymałem. To już jest frustrujące” – dodaje policjant.
Jak informuje komendant policji w Malchin (Meklemburgia-Pomorze Przednie) Steffen Bühring, po odpowiedni do takich kontroli sprzęt funkcjonariusze powinni w razie potrzeby zgłosić się do policji autostradowej lub urzędu BAG. Jak podkreśla sakrastycznie Bühring, rzadko który kierowca łamiący przepisy uprzedza policję, że będzie przejeżdżał przez okolice…
BAG też nie nadąża z kontrolami
Problemem tej instytucji jednak nie jest brak odpowiedniego sprzętu, a niedobór kadry. Jeszcze przed wprowadzeniem przez Niemcy zakazu spędzania 45-godzinnej pauzy w kabinie ciężarówki branżowe media i związki zwracały uwagę na brak możliwości prowadzenia skutecznych kontroli pod tym kątem.
BAG (Federalny Urząd Transportu Towarowego), czyli najważniejsza instytucja prowadząca nadzór nad transportem drogowym, zatrudnia zaledwie 240 funkcjonariuszy i liczba ta nie zwiększyła się od kilku lat.
Liczba kontroli prowadzonych przez urząd wciąż maleje – w 2014 r. spadła o 16,5% w porównaniu do roku 2012. Wg rzecznika BAG-u spadek należy tłumaczyć zwiększoną kompleksowością prowadzonych inspekcji, która jest niezbędna, ponieważ triki stosowane przez nieuczciwe firmy są coraz trudniejsze do wykrycia.
Rząd federalny wprowadzając zakaz noclegów w kabinie nie wziął niestety pod uwagę faktu, że BAG “nie wyrabia się” już z obecnymi zadaniami i dołożył mu kolejne, tworząc poniekąd “martwy przepis”.
Tak się zdarza, gdy politycy, zamiast zdrowym rozsądkiem, kierują się ślepą chęcią wykluczenia wschodnioeuropejskich przewoźników z europejskiego rynku.
Foto: flickr.com