Ta sytuacja brzmi jak wyjęta z kiepskiego kabaretu, ale ukaranemu kierowcy na pewno nie było do śmiechu. Drogówka w Moskwie uznała, że kierującemu autem na stołecznej obwodnicy należy się mandat, bo… cień jego samochodu przekroczył linię ciągłą wyznaczającą pasy ruchu!
Teoretycznie wszystko przebiegało zgodnie ze schematem, który zna wielu kierowców. List od policji, w środku zdjęcie z fotoradaru, z załączonym drukiem mandatu do opłacenia… Karę miał uiścić także pewien kierowca z Rosji, złapany w obiektywie fotoradaru w trakcie jazdy po obwodnicy Moskwy. Kara: 1,5 tys. rubli.
Ukarany kierujący nie miał jednak zielonego pojęcia, w jaki sposób złamał przepisy drogowe. W końcu jednak doszedł do sedna sprawy: milicja w Moskwie wlepiła mu mandat za to, że cień jego auta… wykraczał poza linię ciągłą wyznaczającą prawą granicę pasa ruchu!
Zszokowany kierowca odwołał się od decyzji, poprosił też media o pomoc. I osiągnął swój cel: kara została anulowana. Rosyjska drogówka po raz kolejny potwierdziła zaś, że jej reputacja jako formacji nieobliczalnej i nakładającej często absurdalne kary nie jest przesadzona.