Wprowadzenie przez producentów samochodów świateł do jazdy dziennej zrodziło szereg nieporozumień pomiędzy kierowcami a funkcjonariuszami drogówki. Jadący na światłach dzienych mógł otrzymać mandat, ponieważ przepisy uwzględniały jedynie światła mijania. Dopiero rozporządzenie ministra z 4 maja 2009 roku rozwiązało problem, precyzując warunki, jakie muszą spełniać światła do dziennej jazdy.
Okazuje się jednak, że problemy ze światłami dziennymi nadal są aktualne. Portal Interia przywołuje przypadek kierowcy, który został zatrzymany przez policję i ukarany mandatem za brak właściwego oświetlenia. Kierowca posiadał samochód z opcją automatycznego dopasowania świateł, który w standardowych warunkach włącza światła dzienne, zaś przy gorszych warunkach widzialności aktywuje światła mijania. W dniu zatrzymania panowała lekka mgła, mimo to system pozostał przy światłach dziennych. Policjanci nie uznali argumentów kierowcy i nie zgodzili się z nieomylnością czujnika zamontowanego w aucie. Ukarany zaś nie zgodził się z decyzją funkcjonariuszy co doprowadziło sprawę do sądu.
Zrozumiała wydaje się być reakcja kierowcy, który kupując pojazd wyposażony w czujnik zmierzchu spodziewa się, że skoro zostało ono dopuszczone do ruchu, nie będzie wzbudzało podobnych kontrowersji. Jak się okazuje nie warto ufać urządzeniom ponad wszystko, szczególnie, iż system wspomagający nie zwalnia kierowcy ze znajomości przepisów, które dokładnie precyzują w jakich warunkach należy korzystać ze świateł do jazdy dziennej. Używanie takich świateł jest możliwe tylko w czasie od światu do zamierzchu w dobrych warunkach pogodowych, przy wysokiej przejrzystości powietrza. Opisane przez kierowcę mgliste warunki jazdy nie spełniały zatem wymaganych kryteriów. Konflikt pozostaje jednak nadal nierozwiązny przez niuanse; ustawodawca nie definuje pojęcia "zmniejszonej przejrzystości powietrza". Można więc dyskutować czy mgła była lekka czy gęsta.
By nie narażać się na mandat warto skierować zaufanie w stronę znajomości przepisów – żadne urządzenie wpomagające nie zastąpi rozumu.
źródło: motoryzacja.interia.pl
Autor: Bogumił Paszkiewicz