Niemieckie firmy transportowe łamią przepisy dotyczące minimalnego wynagrodzenia. Wyniki kontroli mówią same za siebie

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

W trakcie dwudniowej kontroli Urzędu Celnego w dwóch niemieckich landach funkcjonariusze stwierdzili liczne wykroczenia – czytamy na portalu transportowym verkehrsrundschau.de. Niemcy chcą chronić swój rynek przed wschodnimi przedsiębiorstwami, tymczasem nie dostrzegają tego, co dzieje się na ich własnym podwórku.

Niemiecki Urząd Celny Turyngii i Saksonii postanowił skontrolować przedsiębiorstwa transportowe pod kątem legalności zatrudnienia i wypłacania pracownikom ustawowej pensji. 50 przypadków naruszenia przepisów regulujących minimalne wynagrodzenie w Niemczech – oto wyniki zaledwie 2-dniowych działań celników w tych dwóch landach. 18 z 50 wykroczeń odnotowano w Turyngii, 32 natomiast w południowo-zachodniej Saksonii.

W 12 przypadkach za pracowników nie odprowadzano składek na ubezpieczenie społeczne lub odprow20adzano niewłaściwe kwoty.

9 pracowników z zagranicy przedsiębiorstwa transportowe z Turyngii zatrudniały nielegalnie. Dwóch z nich pobierało w tym czasie zasiłek dla bezrobotnych.

Komentarz redakcji:

MiLoG, czyli ustawę o płacy minimalnej wprowadzono w Niemczech z początkiem 2015 r. Przepisy te stały się powodem sporego zamieszania w europejskim transporcie, które przełożyło się na poczucie niepewności prawnej i podniesienie kosztów administracyjnych.
Niemcy za pomocą MiLoG-u chcieli chronić swój rynek przed wschodnioeuropejską konkurencją z branży transportowej.

Zdaje się jednak, że przepisy nie tylko nie przyniosły oczekiwanego skutku za granicą, ale i w samych Niemczech. Polscy przewoźnicy realizują już ok. 25 proc. przewozów w UE, a polskich ciężarówek na niemieckich drogach wciąż przybywa. Okazuje się także, że sami Niemcy dopuszczają się nieuczciwych praktyk. Jeśli tylko 2-dniowa kontrola w dwóch landach ujawniła kilkadziesiąt naruszeń przepisów, można sobie wyobrazić, jakie rezultaty dałaby w skali całego kraju.

Tagi