“Niewykrywalny” wyłącznik tachografu wykryty przez ITD. Wyglądał niewinnie

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

– To ostatni krzyk mody – mówi gorzko Piotr Laskowski, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Poznaniu. Ten rodzaj ingerencji w działalność tachografu przez wielu kierowców uznawany był dotąd za niewykrywalny. Okazuje się jednak, że to nie do końca prawda.

Wyłącznik sterowany był programem nagranym na pendrivie. W każdej chwili mógł zmienić wskazania aktywności kierowcy i zacząć zapisywać prowadzenie maszyny jako przerwę. Co więcej, trucker nawet podczas jazdy, w każdej chwili, mógł odłączyć urządzenie od portu UBS i schować je do kieszeni.

Takim właśnie wyłącznikiem posługiwał się polski przewoźnik, jadący ciągnikiem siodłowym z naczepą z Danii do Polski. ITD zatrzymała go na A2 w Gołuskach pod Poznaniem.

Podczas szczegółowej kontroli zainstalowanego w pojeździe tachografu cyfrowego wraz z impulsatorem skrzyni biegów, stwierdzono niedozwolone podłączenie urządzenia dodatkowego. Zostało ono wpięte do instalacji w postaci wyłącznika tachografu sterowanego pendrive’em – donosi inspekcja.

Fot. WITD Poznań

Wygląda niewinnie

Program umożliwiał zapisanie błędnych danych dotyczących pracy truckera (jego aktywności, długości przebytej drogi oraz osiąganej prędkości) zarówno na tachografie cyfrowym, jak i na karcie kierowcy. Jego istnienie mogła zdradzać wtyczka USB, do której kierowca podłączał pendrive’a. Podobna do tych, które stosuje się chociażby do odsłuchiwania muzyki.

Inspektorzy są jednak uczuleni na takie urządzenia. Jak mówi nam Piotr Laskowski, pierwszy raz spotkali się z takim rozwiązaniem przy okazji kontroli, przeprowadzanej jakiś czas temu wspólnie z Policją, kiedy okazało się, że trucker miał pendrive’a z programem… w kieszeni. Odtąd baczniej przyglądają się podobnym instalacjom.

Fot. WITD Poznań

Wystarczy nacisnąć pedał gazu…

Ale to nie wszystko.

– Inspektorzy zaczynają kontrolę od wywiadu z kierowcą, podczas którego dowiadują się, skąd jedzie i jaką trasą. Jeśli zauważą nieścisłość, na przykład liczba kilometrów nie odpowiada czasowi, jaki można przeznaczyć na taki odcinek, wówczas zaczynają uważniej sprawdzać pojazd – dodaje.

Mogą wówczas na przykład otworzyć osłonę przy tablicy rozdzielczej i szukać budzących wątpliwość instalacji. – Kiedyś w takich miejscach montowany był np. układ scalony, zakłócający pracę tachografu. Było to wyraźnie widoczne – zauważa. – Dziś musimy zwracać uwagę na kolejne szczegóły.

Tym bardziej, że twórcy wyłączników są coraz bardziej kreatywni.

– Miesiąc temu trafiliśmy na kierowcę, który posiadał program umożliwiający mu uruchomienie wyłącznika dzięki odpowiedniej sekwencji naruszenia pedału gazu – dodaje rzecznik poznańskiej ITD. – Program uruchamiał się na przykład wtedy, gdy kierowca trzykrotnie naciskał pedał gazu.

Wyłącznik tachografu w nowym trucku

Walka z wyłącznikami nie jest łatwa. Tym bardziej, że, jak zauważa Piotr Laskowski, nieuczciwym kierowcom zwyczajnie opłaca się korzystanie z takich urządzeń.

– Program podobny do tego, który wykryliśmy ostatnio, kosztuje blisko 1,5-3 tysięcy złotych. Przedsiębiorca woli go kupić, niż na przykład zatrudnić zmiennika dla kierowcy, któremu musiałby zapłacić nawet 7 tysięcy zł brutto – zauważa. – Tym bardziej, że nie dość, ITD nie jest w stanie sprawdzić wszystkich poruszających się po drogach, to jeszcze kary zostały w ostatnich latach wyraźnie obniżone.

Truckerowi spod Poznania grozi do 6 tysięcy złotych. Jeszcze w 2014 r. musiałby zapłacić 15 tysięcy. Rzecznika ITD bulwersuje szczególnie fakt, że kierowca kupił pojazd zaledwie miesiąc temu, i od razu pokusił się o instalację wyłącznika tachografu.

Tagi