TransInfo

Niemcy potrafią zbudować tarczę antykryzysową dla importera. Polacy idą w ich ślady

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Aby lepiej zrozumieć na ile skostniała może być procedura celna w Polsce, należy przywołać przykłady sprzed wielu lat, kiedy setki kontenerów płynących z Dalekiego Wschodu odprawiało się w Hamburgu zamiast w Gdyni lub w Gdańsku. I trudno to zrozumieć bo przecież mamy barierę językową, o wiele wyższe koszty portowo-spedycyjne i wreszcie koszt samej odprawy zamiast 200 zł to 200 euro. Jednak nie tylko samym portem importerzy żyją, ale przede wszystkim pieniądzem, którym można operować.

 

Pozostało 90% artykułu do przeczytania.

Dołącz do premium lub zaloguj się i skończ czytanie

Aby lepiej zrozumieć na ile skostniała może być procedura celna w Polsce, należy przywołać przykłady sprzed wielu lat, kiedy setki kontenerów płynących z Dalekiego Wschodu odprawiało się w Hamburgu zamiast w Gdyni lub w Gdańsku. I trudno to zrozumieć bo przecież mamy barierę językową, o wiele wyższe koszty portowo-spedycyjne i wreszcie koszt samej odprawy zamiast 200 zł to 200 euro. Jednak nie tylko samym portem importerzy żyją, ale przede wszystkim pieniądzem, którym można operować.

Otóż Polak sprowadzający towar z Chin, wolał odprawiać go w jednym z portów niemieckich (zazwyczaj w Hamburgu), ponieważ mógł skorzystać z prawa do  stawki 0% VAT w kraju, na podstawie wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów (WNT). Przedstawiciel fiskalny w jednym z krajów członkowskich występował w imieniu polskiego importera, zajmował się procedurami celnymi, a następnie towar trafiał do Polski, natomiast VAT był rozliczany nawet dopiero w momencie sprzedaży towaru – nie powodowało to zamrażania środków finansowych.

Zalet odprawiania się w Niemczech było znacznie więcej: szybszy czas transportu (rejs kontenerowcem kończył się w Hamburgu), po odprawie towar był transportowany na kołach do finalnego odbiorcy dzięki czemu zyskiwało się około 2-3 dni. W miarę rozbudowy portu DCT w Gdańsku oraz zmian na światowym rynku armatorskim i pojawieniem się bezpośredniego, A-klasowego serwisu Maerska do Gdańska, Hamburg zaczął tracić na wartości. Do tego po wielu latach prac nad nowelizacją ustawy, w końcu polskie władze wprowadziły rozwiązanie dumnie nazwane „odroczony VAT”. Oczywiście procedura skorzystania z tego rozwiązania była wymagająca, skrajnie zabezpieczona i początkowo przeznaczona tylko dla wybrańców. Ale uwaga: odroczenie następowało jedynie do 10 dni od odprawy celnej.

Niemcy obniżają podatki

Co zatem przygotował dla swoich importerów niemiecki rząd w dobie walki z negatywnymi skutkami następstw COVID-19? Nie mniej, ni więcej jak odroczenie płatności VAT do 26 dnia kolejnego miesiąca po odprawie! Nowe przepisy podatkowe z pewnością upłynnią ilość ładunków w niemieckich portach. Zwłaszcza Hamburg może stać się znowu konkurencyjny w stosunku do Rotterdamu i Antwerpii.

To nie jedyny sposób walki z koronawirusem: niemiecki rząd przygotowywał się do zmian w prawie podatkowym od ponad dekady, a ostatnie wydarzenia przyspieszyły pracę i efektem jest obniżka podatku podstawowego z 19% na 16%. To prawdziwa gratka dla inwestorów centrów logistyczno-dystrybucyjnych, gdyż Niemcy będą stanowiły teraz ciekawy punkt na mapie Europy do zarządzania łańcuchem dostaw na sąsiadujące rynki.

Odroczony VAT dla importerów także w Polsce

Polska Izba Spedycji i Logistyki długo wnioskowała o zmiany również na polskim rynku importowym i jak się właśnie okazuje, również mamy się czym pochwalić. Także u nas 1 lipca weszła nowelizacja przepisów dotyczących rozliczania podatków w deklaracji VAT z tytułu importu towarów. 

Co zyskujemy? Każdy podmiot będzie miał możliwość rozliczenia podatku bezpośrednio w deklaracji podatkowej, niezależnie czy mamy do czynienia z procedurą uproszczoną, czy ze standardowym zgłoszeniem celnym. W związku z takimi zmianami, odracza się również termin płacenia VAT – do 25-tego dnia następnego miesiąca, ale przez to zostaje również wprowadzony miesięczny obowiązek rozliczania dla podatników, którzy będą wykazywać w deklaracji VAT z tytułu importu.

Da się? Okazuje się, że tak. Jeżeli możemy zatem mówić w sposób wysoce niedyplomatyczny o jakimkolwiek pozytywnym aspekcie pojawienia się koronawirusa, poza zwykłą ludzką życzliwością i aktami solidarnej pomocy, to fakt zmiany prawa podatkowego na potrzeby upłynnienia gospodarki, jej rozwoju i zwiększenia konkurencyjności kluczowych aspektów Supply Chain Management, zdecydowanie można zaliczyć do sukcesów rządowych.

Fot. Pixabay/wir_sind_klein

Ten artykuł jest dostępny dla subskrybentów trans.info premium

Nie trać dostępu do swoich ulubionych treści od dziennikarzy oraz ekspertów z branży TSL.

  • ciesz się czytaniem BEZ REKLAM
  • dostęp do WSZYSTKICH artykułów
  • dostęp do WSZYSTKICH „Magazynów Menedżerów Transportu”
  • dostęp do WSZYSTKICH nagrań wideo i podcastów
  • Poznaj wszystkie korzyści
WYPRÓBUJ ZA DARMO

Wypróbuj przez 30 dni za darmo.

Każdy kolejny miesiąc 29,90 zł

Masz już subskrypcję?Zaloguj się

Tagi