Odsłuchaj ten artykuł
Białoruś zaostrzyła kontrole na granicy. Na co w końcu zdecyduje się Łukaszenka?
Białoruś zaostrzyła kontrole na granicy. Na co w końcu zdecyduje się Łukaszenka?
Od kilku dni bezproblemowe przekroczenie granicy białorusko-litewskiej graniczy z cudem. Po tym, jak białoruscy celnicy poinformowali o wprowadzeniu zaostrzonych kontroli na granicy z Unią Europejską, funkcjonariusze “przetrząsają ciężarówki bez litości”. Kierowcy, przyjeżdżający z Litwy, Łotwy i Estonii, stoją na granicy nawet po kilkadziesiąt godzin.
10 września białoruska Służba Celna poinformowała, że w ciągu kilku dni zostaną wprowadzone dodatkowe kontrole ciężarówek, przyjeżdżających na Białoruś z państw nadbałtyckich – Litwy, Łotwy oraz Estonii. Informacje te nie zostały potwierdzone, ale w ubiegły piątek, 18 września, kontrole rzeczywiście się zaostrzyły. Do wręcz absurdalnego poziomu.
– Ciężarówki są sprawdzane długo i szczegółowo, do deklaracji trzeba wpisywaić nawet pojedyncze batoniki – cytuje relację kierowcy portal auto.tut.by. – Ci, co mają w kabinie jakieś napoje alkoholowe, są od razu zawracani spod granicy.
Szczegółowej kontroli są poddawani wyrywkowo wszyscy kierowcy, bez względu na to, skąd przyjechali, jednak truckerzy z państw nadbałtyckich, czyli tych, które niedawno ogłosiły nałożenie sankcji na Łukaszenkę i jego reżim, są “przetrzymywani na granicy od kilku godzin do nawet kilku dni”.
– Celnicy pytali, czy wwożę jakieś produkty na własny użytek. Miałem parę trampek, tabliczkę czekolady, żel pod prysznic i dwie paczki pieluch. Wszystko to musiałem uwzględnić w deklaracji – opowiadał kierowca na portalu auto.tut.by. – Funkcjonariusze celni stwierdzili, że wymagają tego zgodnie z Umową w sprawie procedury przewozu przez granicę towarów na własny użytek.
Zapełniona deklaracja z towarami: trampki – 1 szt., żel – 1 szt., pieluchy – 2 szt., czekolada – 1 szt./Fot. auto.tut.by.
Niektórzy z kierowców oburzają się na takie zmiany, kłócą się z celnikami, jednak bez skutku. Inni z kolei, chcąc uniknąć kłopotów i stania w kolejkach, wyrzucają zakupione produkty do koszy na śmieci. Jednak nie wszyscy mają tyle szczęścia. Jeden z nich, przejeżdżający tranzytem z Litwy do Kazachstanu, stał na granicy przez całą noc, po czym musiał zostawić zestaw i wrócić do domu.
– Przyjechałem na przejście około północy (w piątek – przyp. red.). Celnicy zapowiedzieli, że muszą się zwrócić do litewskiej służby z zapytaniem o poprawność kwoty podanej na fakturze. Kiedyś też zatrzymywali ciężarówki, ale rzadko, najczęściej w razie potrzeby przepuszczali z konwojem do granicy z Kazachstanem – opowiada kierowca. Średni czas oczekiwania na podobne dokumenty wynosi 10 dni, więc tym razem musiał jednak wrócić do domu, do Mińska, autobusem.
– Na samo prześwietlenie ciężarówki rentgenem czekałem 3 godziny – opowiada inny trucker. – Obok stały też ciężarówki z Rosji, ale tych z krajów bałtyckich było najwięcej. Na granicy tłok, nie da się nawet zawrócić – twierdzi.
Opóźnienia w dostawach wynoszą już 5 dni
Średni czas opóźnień w dostawach europejskich towarów do Rosji przez Białoruś wynosi już 5 dni. Przewoźnicy twierdzą, że są w kropce, ponieważ reorganizacja dostaw z wykorzystaniem innych tras wiąże się ze zwiększonymi kosztami, a ze względu na lokalizację magazynów konsolidacyjnych na Litwie operatorom logistycznym to się nie opłaca. W szerszej perspektywie decyzja Mińska uderza nie tylko w Litwę i inne kraje, które zdecydowały się na wprowadzenie względem Białorusi sankcji, ale również w sprzymierzeńców, w tym w Rosję.
– W 2019 r. w ruchu tranzytowym przez Białoruś do Rosji ścisłej kontroli poddawano średnio jedną ciężarówkę na sto. Tymczasem w ciągu ostatnich dwóch tygodni do kontroli są kierowane praktycznie wszystkie pojazdy, wjeżdżające z Litwy – stwierdził Igor Rebielskij, rosyjski rzecznik ds. transportu i logistyki i założyciel grupy transportowej VIG Trans.
Długość jednego z możliwych objazdów przez Polskę wynosi 350 km. Dla rosyjskich operatorów, mających magazyny konsolidacyjne na Litwie, trasa przez polsko-białoruską granicę nie jest opłacalna. Rebelskij zwraca uwagę na to, że niedługo sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować.
– Do końca roku Rosja wprowadzi zakaz importu znacznej części dóbr konsumpcyjnych bez oznakowania. Do butów dołączy cały przemysł tekstylny, opony, sprzęt fotograficzny, perfumy itp. To właśnie te towary stanowią dziś znaczną część europejskiego importu. A całe etykietowanie odbywa się w litewskich magazynach – tłumaczy.
Aleksiej Michaiłow, dyrektor Global Supply Chain, jednego z oddziałów FM Logistic, zwrócił uwagę na to, że przygraniczne terminale w Brześciu i na przejściu Kamiennyj Łog są przepełnione, dlatego ciężarówki są wysyłane do kontroli aż do Mińska, co jeszcze bardziej wpływa na opóźnienia w łańcuchu dostaw. Tranzyt przez Białoruś stanowi ponad dwie trzecie transportu drogowego z Europy do Rosji. Jedna trzecia wolumenu ładunków jest transportowana tranzytem przez kraje bałtyckie. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie szkody może przynieść decyzja Łukaszenki.
Co czeka polskich przewoźników?
Aleksander Łukaszenka odniósł się do dwóch ważnych działań rządowych, które mogą wpłynąć na sektor międzynarodowego transportu i logistyki: reorientację białoruskiego ruchu towarowego z portów litewskich na rosyjskie oraz zamknięcie granicy z Polską w obwodzie brzeskim i grodzieńskim, blokując tranzyt towarów na trasach UE-Rosja-Chiny.
Jak dotąd żadne z zapowiedzi – czy też gróźb – nie zostały przez Mińsk zrealizowane. Trudno też ocenić, czy Łukaszenka ostatecznie zdecyduje się na wprowadzenie takich restrykcji. Głównie przez to, że uderzą one przede wszystkim w gospodarkę Białorusi, kraj tranzytowy i bez dostępu do morza. Ponadto przez Białoruś przebiega najważniejszy euroazjatycki korytarz transportowy Nowego Jedwabnego Szlaku, co oznacza, że na politycznej i gospodarczej stabilności regionu zależy również Chinom, które mogą bezpośrednio czy też przez Moskwę wywierać wpływ na decyzje Łukaszenki.
– Scenariusz reorientacji przepływu ładunków z litewskiego portu do Kaliningradu i Sankt-Petersburga jest wielce prawdopodobny. Tymczasem należy założyć, że władze krajów nadbałtyckich zablokują tranzyt przez swoje terytoria z Kaliningradu, wtedy pozostanie istotny tylko Sankt-Petersburg. Z ekonomicznego punktu widzenia takie rozwiązania są niekorzystne przede wszystkim dla Białorusi – powiedział Andriej Abrahimowicz, dyrektor grupy Transeuropean Logistic Services (TELS).
Może na tym zyskać jedynie Rosja, która zwiększy tym samym przepływ ładunków przez swoje terytorium i wzmocni znaczenie tranzytowe obwodów leningradzkiego, graniczącego z Finlandią i Estonią oraz pskowskiego, położonego przy granicy z Białorusią, Łotwą i Estonią. Poza tym w związku ze wzrostem kosztów białoruskiego eksportu Rosja może szybko zbudować przewagę konkurencyjną dla wielu krajowych produktów, co do których miałaby duży rynek zbytu – Chiny.
Groźby białoruskiego prezydenta są mało prawdopodobne także z tego względu, że również zamknięcie granic z Polską nie przyniesie żadnych korzyści Białorusi czy nawet Rosji, a jedynie Litwie, Łotwie i Ukrainie.
– Mińsk w takim przypadku straci przychody z tranzytu, tamtejsi przewoźnicy poniosą dodatkowe straty finansowe, a importowane towary i surowce znacznie zdrożeją, co ostatecznie doprowadzi do wzrostu cen czy też deficytu wielu produktów – stwierdził Andriej Abrahimowicz.
Niemniej jednak jeśli władze Białorusi zdecydują się na zamknięcie granic z Polską, możliwe są następujące scenariusze. Przepływ ładunków zostanie skierowany w kierunku ukraińskim i litewskim, a to oznacza, że wydłuży się czas dostaw i wzrośnie koszt transportu. Istnieje również ryzyko, że ze względu na brak ukraińskich i litewskich zezwoleń tranzytowych na rynku powstanie deficyt transportu.
– Kraje europejskie, a w szczególności Polska, mogą zmniejszyć wolumen zezwoleń na transport i tym samym ucierpi przede wszystkim Białoruś i Rosja. Wiemy, jak wyglądają negocjacje z Polską w sprawie kontyngentu zezwoleń transportowych, a teraz ich liczba może zostać zmniejszona jeszcze bardziej. To znacznie ograniczy możliwości białoruskich firm transportowych na rynku europejskim. Dla właścicieli ładunków będzie to kolejny czynnik wpływający na wzrost kosztów logistycznych. Myślę, że dlatego Rosja może powstrzymać Białoruś przed podjęciem takich kroków – dodał przedstawiciel TELS.
Fot. auto.tut.by