Foto: AdobeStock/scharfsinn86

Stany Zjednoczone walczą o obniżenie globalnych cen ropy naftowej

Administracja prezydenta Joe Bidena zaproponowała największy w historii plan uwolnienia około 180 mln baryłek ropy naftowej z posiadanych rezerw strategicznych. Dla silniejszego spadku cen ropy pomocne byłoby podobne przedsięwzięcie ze strony innych krajów.

Ten artykuł przeczytasz w 7 minut

W wyniku wojny w Ukrainie wzrosła istotnie zmienność cen na rynku surowców, w tym głównie surowców energetycznych i rolnych. Przed wybuchem konfliktu zbrojnego na rynkach finansowych utrzymywały się obawy związane z ograniczoną podażą surowców w związku z szybko odbudowującym się popytem po pandemii COVID-19. Jednak wobec eskalacji działań zbrojnych inwestorzy zaczęli obawiać się znacznego ograniczenia podaży, gdyż Rosja jest drugim co do wielkości eksporterem ropy naftowej na świecie. Według danych agencji JODI – w 2020 r. eksportowała 4,6 mln baryłek/dziennie, przy czym aż 27 proc. tej liczby trafiało do państw Unii Europejskiej.

W następstwie izolacji Rosji oraz tzw. „samosankcjonowania” się społeczności międzynarodowej (wiele spółek naftowych m.in. Shell, Total czy BP kończy inwestycje w Rosji, nie kupuje już surowców na rynku spot i zobowiązuje się do likwidacji kontraktów długoterminowych) zaczęło dochodzić do silnego ograniczenia w dostawach surowców energetycznych, metali przemysłowych i produktów rolnych.

Sam eksport rosyjskiej ropy naftowej obniżył się o 25 proc. Rosyjskie firmy zaczęły szukać nowych rynków zbytu czy też zwiększać eksport do krajów już importujących ten surowiec z Rosji (np. Indie) przez zastosowanie bardzo wysokich obniżek cen. Pod koniec marca br. różnica w wycenie pomiędzy ropą Brent a rosyjską ropą Ural dochodziła do poziomu 35 dolarów/b.

Szok rynkowy doprowadził na początku marca br. do wzrostu cen ropy Brent do najwyższego poziomu od lipca 2008 r. (od wybuchu wojny do szczytu z początku marca br. ceny ropy Brent wzrosły o 58,41 proc. do poziomu 123,21 dol./b, a ceny gazu ziemnego na holenderskiej giełdzie TTF o 223,66 proc. do poziomu 212 euro/MWh).

Jednak rozpoczęcie rozmów pokojowych pomiędzy władzami Kijowa i Moskwy (w tym przełom w rozmowach, które odbyły się w Stambule) oraz ograniczony popyt na surowiec w Chinach, ze względu na rozprzestrzenianie się pandemii COVID-19, doprowadziły do pewnego odreagowania wcześniejszych silnych wzrostów cen na rynku surowców energetycznych. Mimo to pozostały one na podwyższonych poziomach, w tym cena ropy Brent powyżej poziomu 100 dol./b. Wsparciem dla spadków cen surowców mogły być również pośrednio działania głównych banków centralnego, gdyż walka z inflacją w postaci podwyższania stóp procentowych powinna osłabiać skalę globalnego wzrostu gospodarczego i w konsekwencji prowadzić do spadków cen.

Amerykanie odczuwają najbardziej wysokie ceny ropy naftowej

Utrzymywanie się cen ropy naftowej na relatywnie wysokich poziomach dotyka szczególnie gospodarkę Stanów Zjednoczonych. Kraj ten jest największym konsumentem ropy naftowej na świecie. Według danych BP z raportu “Statistical Review of World Energy” za 2020 rok, Amerykanie zużywali dziennie średnio 17,178 mln baryłek ropy naftowej – co stanowiło 19,40 proc. globalnej konsumpcji surowca.

Aby ograniczyć niekorzystny wpływ silnego wzrostu cen paliw na amerykańską gospodarkę (według stowarzyszenia American Automobile Association, średnia krajowa cena benzyny w Stanach wzrosła do poziomu 4,24 dol./galon, a w Kalifornii oscyluje blisko 6 dol./galon), administracja prezydenta Bidena zaproponowała największy w historii plan uwolnienia około 180 mln baryłek ropy naftowej z rezerw strategicznych. Według założeń rezerwy te miałyby być uwalniane w wysokości 1 mln baryłek dziennie przez okres 180 dni, począwszy od maja br.

Wcześniej dokonano już dwóch podobnych uwolnień surowca z rezerw strategicznych, ale o dużo mniejszej skali – 50 milionów baryłek w listopadzie 2021 roku i kolejnych 30 milionów baryłek w marcu br., po inwazji Rosji na Ukrainę. Według danych Departamentu Energii na dzień 25 marca br. w rezerwie pozostało 568 mln baryłek ropy.

Amerykańska administracja chce również, aby Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) koordynowała globalne uwolnienie tego surowca przez inne kraje. W takim przypadku można by było liczyć na silniejszy ruch spadkowy cen ropy naftowej.

Prezydent Stanów Zjednoczonych zaproponował również dodatkowe działania. Powołując się na ustawę o produkcji obronnej z 1950 r., chce pobudzić krajowy rozwój krytycznych minerałów, tj. m.in. litu, który jest wykorzystywany przy produkcji akumulatorów w pojazdach elektrycznych. Jednocześnie zwrócił się do Kongresu Stanów Zjednoczonych, aby ten nałożył na przedsiębiorstwa naftowe i gazowe opłatę, w przypadku jeśli nie dokonują one wydobycia surowców energetycznych, a mają przyznaną koncesję.

Ceny ropy naftowej – co mówią prognozy?

Analitycy rynkowi dodają także, że w administracji Joe Bidena rośnie motywacja do obniżania cen paliwa w Stanach, gdyż w listopadzie br. odbędą się wybory do amerykańskiego Kongresu, a rosnące koszty utrzymania mogą negatywnie wpłynąć na wyniki obecnego prezydenta i jego partii politycznej.

Poza uwolnieniem surowca z rezerwy strategicznej, Amerykanie oraz inni najwięksi konsumenci ropy naftowej na świecie (m.in. kraje UE, Japonia, Korea Południowa) próbowali również – jak na razie bezskutecznie – nakłonić kraje grupy OPEC+ do zwiększenia wydobycia. 31 marca br. grupa producentów ropy naftowej ogłosiła podwyższenie produkcji surowca, ale wyłącznie według wcześniej ogłoszonego planu, co powinno przełożyć się na wzrost podaży w maju br. tylko o 432 tys. baryłek dziennie (niewielki wzrost wynika z ustalonej korekty w produkcji surowca). Kraje OPEC+ uzasadniały brak zmian w harmonogramie zwiększania produkcji ropy naftowej tym, że obecnie rynek jest dobrze zaopatrzony w surowiec. Co więcej, zdaniem analityków kraje OPEC, w tym głównie Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, mimo konfliktu w Ukrainie, chcą utrzymać jak najlepsze więzi z Rosją, ponieważ umożliwia im to wzmocnienie kontroli nad światowym rynkiem ropy naftowej i zmniejsza ich polityczną zależność od Stanów Zjednoczonych.

Według banku Goldman Sachs działania podjęte przez prezydenta Joe Bidena mogą wzmocnić rynki ropy naftowej w tym roku, ale nie wystarczą, aby je trwale zrównoważyć. Dlatego też bank obniżył swoją prognozę ceny ropy Brent o 10 dolarów do 125 dol./b na II półrocze br. i jednocześnie podwyższył ceny o 5 dolarów do 115 dol./b na 2023 r. Przy cenach ropy naftowej utrzymujących się powyżej poziomu 100 dol./b i przy braku dodatkowych dostaw surowca (dalszy problem w negocjacjach nuklearnych z Iranem; brak konkretnych decyzji w zakresie zniesienia sankcji na ropę z Wenezueli), w dalszym ciągu powinny rosnąć oczekiwania inflacyjne, które mogą negatywnie przekładać się na globalne ożywienie gospodarcze i na koszty utrzymania wśród milionów gospodarstw domowych na całym świecie.

Jacek Suder, ekonomista NBP, doktorant w Katedrze Rynków Finansowych UEK

Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP.

ObserwatorFinansowy.pl - otwarta licencja

Tagi