Pomimo antycypowanego w 2024 r. spadku przychodów sektora nadal mają być one wyższe niż w przedpandemicznym 2019 r., gdy wyniosły 101 mld dolarów.
Według szacunków IATA, globalny wolumen szacowany na 2023 r. ma wynieść 58 mln ton. W bieżącym roku mamy być świadkami wzrostu do 61 mln ton.
Najnowsze realne dane potwierdzają ten trend. Według oficjalnych danych IATA, w październiku 2023 r. globalny popyt mierzony w cargo tkm (tonokilometry) wzrósł o 3,8 proc. rok do roku.
Dużo bardziej dynamicznie niż popyt rosną też dostępne moce przewozowe mierzone w cargo tkm – w październiku były one o 13,1 proc. większe niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Wynika to z powrotu do normalnych operacji przewozów pasażerskich mocno ograniczonych w okresie pandemii i nawet po niej.
Azja na plusie, marazm na Zachodzie
Moce przewozowe najmocniej urosły w Azji (aż o 30 proc.) i na Bliskim Wschodzie (o 15 proc.), a więc w regionach, które zaobserwowały największy wzrost popytu. Tzw. capacity wzrosło także w Europie i w Ameryce Północnej – odpowiednio o 7 proc. i 2,4 proc.
– Odbicie w popycie, większe zyski i wzrost handlu to wszystko dobre sygnały. Ale popyt nadal jest poniżej poziomu sprzed pandemii, i mamy wiele niepewności odnośnie kierunku globalnej gospodarki, co sprawia, że nasz optymizm musi być ostrożny – powiedział Willie Walsh, dyrektor generalny IATA.
Jeśli chodzi o popyt, to globalny wzrost przede wszystkim napędzany był większym zapotrzebowaniem na rynku Azji i Pacyfiku oraz Bliskiego Wschodu. Ten pierwszy, stanowiący ponad 32 proc. globalnego popytu, urósł w październiku o 7,6 proc. rok do roku. Rynek Bliskiego Wschodu (reprezentujący 13 proc. globalnego tortu) cieszył się blisko 11 proc. wzrostem popytu.
Mniej optymizmu mieli przedstawiciele sektora operujący w Europie i Ameryce Północnej. Popyt na fracht lotniczy na Starym Kontynencie urósł o ledwie 1 proc. rok do roku, a na kontynencie północnoamerykańskim był o 1,8 proc. niższy.
Popyt się budzi?
Odnośnie bieżącej sytuacji to dane DHL z comiesięcznego przeglądu rynku lotniczego dają zbliżony obraz. Moce przewozowe w grudniu 2023 r. w sektorze lotniczym wzrosły o 10 proc. rok do roku. Głównie dzięki aż 17 proc. zwiększeniu powierzchni cargo dostępnej w samolotach pasażerskich.
Popyt był o 3 proc. wyższy rok do roku w ostatnim miesiącu 2023 r. Ważnym jest, że był to pierwszy miesiąc w całym roku z wyraźnym wzrostem zapotrzebowania na transport. Aż do września popyt wykazywał tendencję spadkową. W październiku był o 1 proc. większy, w listopadzie – na tym samym poziomie co rok wcześniej.
Grudzień, według danych DHL, przyniósł też wzrost stawek miesiąc do miesiąca o 8 proc. Jednak w porównaniu do poprzedniego roku nadal było to o 18 proc. mniej . Co tłumaczy przytaczane przez IATA dane odnośnie przychodów operatorów lotniczych cargo.
W przypadku 2024 r. DHL oczekuje, że w ciągu roku dostępne moce przewozowe będą większe niż popyt, który nadal będzie tłumiony przez spowolnienie gospodarcze. Znacznego wzrostu wolumenów można się spodziewać w styczniu i na początku lutego przed Chińskim Nowym Rokiem. W dalszej części roku (zwłaszcza w I połowie) trudno jednak liczyć na wielki wzrost popytu.
Stabilizacja na horyzoncie
Z kolei eksperci z firmy konsultingowej Xeneta twierdzą w swoim raporcie Air Freight Outlook 2004, że w tym roku można się spodziewać, po kilku szalonych, pełnych wahań latach, pewnej stabilizacji.
– Nagły spadek stawek, który obserwowaliśmy na początku (2023 – przyp. red.) roku, uspokoił się w ostatnich miesiącach. Rynek wydaje się mieć nowy poziom bazowy, z którego spodziewam się, że pojawi się klasyczna sezonowość – powiedział Niall van den Wouw, Chief Airfreight Officer w Xenecie. Dodał jednak, że będzie to sezonowość przytłumiona.
Jak informuje Xeneta, popyt na transport lotniczy w 2023 r. był o 8 proc. niższy niż przed pandemią. W roku 2024 r. firma spodziewa się wzrostu popytu o 1-2 proc. przy jednoczesnym wzroście dostępnej capacity o 2-4 proc.
Prorocze słowa
Takie były szacunki Xenety z końca listopada. Jednak prorocze okazały się słowa głównego eksperta firmy odnośnie potencjalnej przyszłości. Van de Wouw dodał bowiem w raporcie, że dla sytuacji we frachcie lotniczym bardzo istotna jest sytuacja w transporcie morskim.
– 97 proc. towarów w kontenerach przewożonych jest drogą morską. Jeśli w segmencie morski coś się pogmatwa, nawet w małym zakresie, to zawsze pojawi się okazja, by zarobić pieniądze we frachcie lotniczym. Jeśli znowu trafi nam się jakiś czarny łabędź w 2024 r., to trzeba będzie zapiąć pasy przed kolejnym rokiem jazdy na kolejce górskiej – pisał van de Wouw w listopadowym raporcie.
Trwające od połowy grudnia ub.r. ataki jemeński bojowników Huti na statki płynące w kierunku Morza Śródziemnego i Kanału Sueskiego sprawiły, że znacznie wydłużył się termin dostaw do portów europejskich (o 7-10 dni). Wzrosły też stawki morskie.
Przedłużająca się taka sytuacja zwiększy popyt na fracht lotniczy (aczkolwiek trzeba pamiętać, że nie wszystko przewieźć się da samolotami) i doprowadzi do dalszego wzrostu stawek. Tym bardziej, że dostępna powierzchnia transportowa w lotnictwie jest nieporównywalnie mniejsza niż w transporcie oceanicznym czy kolejowym, w związku z tym to przewoźnicy będą mogli dyktować ceny.