TransInfo

Czy Girteka odmieni niemiecki transport? Przewoźnik właśnie zapowiedział wejście na tamtejszy rynek

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Deficyt kierowców zawodowych i spowodowany przez to przestój niemieckich ciężarówek zwrócił uwagę litewskiego potentata transportowego. Firma wyszła z założenia, że w dobie wzrostu popytu na transport ładunków całopojazdowych, na rynku niemieckim otwiera się nisza, którą może wypełnić. I wszystko wskazuje na to, że Litwini odniosą sukces.

Branża transportowa Niemiec bardzo dotkliwie odczuwa brak kierowców zawodowych. 20 proc. pojazdów stoi niewykorzystana i jeśli deficyt truckerów się utrzyma, kraj dotknie poważny kryzys zaopatrzeniowy. Obecnie trudności odczuwają już sektory materiałów budowlanych i FMCG, a przewoźnicy i firmy spedycyjne alarmują, że dotrzymywanie terminów dostaw przychodzi im z coraz większą trudnością.

Duże możliwości ekspansji dostrzegła na tym polu litewska firma przewozowa Girteka Logistics, która zatrudnia obecnie 10 tys. kierowców i szczyci się parkiem ciężarowym liczącym 5 tys. ciągników i 5,5 tys. naczep. Przewoźnik wyszedł ze słusznego założenia, że może zaproponować Niemcom to, czego im obecnie najbardziej brakuje.

– Biorąc pod uwagę szybko rosnące w Niemczech zapotrzebowanie na przewóz ładunków FTL, zarejestrowaliśmy właśnie pierwsze ciągniki z niemieckimi numerami rejestracyjnymi – powiedział Kristian Kaas Mortensen, dyrektor ds. rozwoju strategicznego Girteka Logistics .

Oferta firmy – transport ładunków całopojazdowych na dużych odległościach – doskonale się wpisuje w zapotrzebowanie niemieckich załadowców. Przedstawiciel litewskiej firmy twierdzi, że od teraz tamtejszy rynek logistyczny staje się częścią portfolio usług Girteki.

– Zwróciliśmy uwagę na to, że w ciągu ostatnich kilku lat niemieckie firmy transportowe w żaden sposób nie mogą rozwiązać postępującego problemu braku kierowców zawodowych. Tymczasem liczba zatrudnionych u nas truckerów wzrosła od początku roku z 8 do 10 tys. Dlatego od dziś będziemy oferować swoje usługi również na niemieckim rynku FTL – zapowiada Kristian Kaas Mortensen.

Kierowcy z zagranicy i wschodni przewoźnicy nadzieją Niemiec

Niemieccy eksperci informują, że rocznie z zawodu odchodzi około 30 tys. kierowców. Powodem takiego stanu jest mała atrakcyjność tej profesji, relatywnie niskie zarobki oraz starzejąca się kadra. Gospodarka kraju już odczuwa skutki kryzysu transportowego.

– Znajdujemy się tu wszyscy w trudnej sytuacji, jesteśmy w opałach. Klienci są zostawiani na lodzie, bo nie ma jak ich obsłużyć. A firmy spedycyjne wyrzucają sobie, że mogą spełnić potrzeby tylko części klientów – mówi Sebastian Lechner z niemieckiego Federalnego Związku Spedytorów.

Ratunkiem dla Niemiec są m.in. kierowcy z zagranicy. W tym roku ruszył program dla azylantów, w ramach którego zdobywają oni kwalifikacje i dostają pracę w charakterze truckerów.

Innym rozwiązaniem problemu może być właśnie moc przerobowa z Europy Środkowo-Wschodniej – z Polski, Litwy, Rumunii, Wegier czy Bułgarii. Problem polega na tym, że Niemcy muszą się “ponownie” otworzyć na obcych przewoźników. Tak duże firmy, jak Girteka, mogą sprostać niemieckim restrykcjom, ale czy sprostają znacznym zapotrzebowaniom załadowców? Czas pokaże.

Fot. Girteka

Tagi