Fot. European Union

Kiepskie wieści ws. delegowania pracowników. Polska przegrała bitwę o transport

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Trudne negocjacje dotyczące zmian w dyrektywie o delegowaniu toczyły się na wczorajszym posiedzeniu unijnych ministrów, reprezentujących kraje Unii Europejskiej. Z informacji jakie przekazała Elżbieta Rafalska, minister rodziny pracy i polityki społecznej, wynika, że głos Polski nie został uwzględniony w takim wymiarze, w jakim oczekiwał rząd. Delegowanie pracowników w sektorze transportu, co było dla branży jednym z najważniejszych punktów, nie zostało ujęte w stanowisku końcowym w formie, która jest zadowalająca.

Dla Polski i państw Europy Środkowo-Wschodniej istotne jest, by zmiany w dyrektywie o delegowaniu nie objęły branży transportowej. A takie zakusy czyni Francja, która domaga się, aby ten sektor także podlegał przepisom dyrektywyRozmowy na ten temat oraz o innych zmianach dotyczących delegowania pracowników, trwały wczoraj do późnych godzin wieczornych.

– Dziękujemy prezydencji estońskiej za wypracowanie kompromisu i doceniamy uwzględnienie niektórych propozycji zgłaszanych przez Polskę i inne kraje członkowskie – mówiła podczas pierwszej rundy rozmów minister Elżbieta Raflaska.

Dodała, że dla Polski istotny jest 5-letni okres przejściowy, podczas którego dyrektywa o delegowaniu nie będzie stosowana, a firmy będą miały czas, żeby się zapoznać i stopniowo przygotować do nowych rozwiązań.

– Porozumienie nie jest możliwe bez osiągnięcia satysfakcjonujących rozwiązań w zakresie transportu międzynarodowego. Polska podobnie jak wiele innych krajów uważa, że przedmiotowa dyrektywa nie ma zastosowania do transportu, w tym do kabotażu i tranzytu. Jednakże w duchu kompromisu i mając na względzie priorytet, jakim jest utrzymanie jedności politycznej i gospodarczej UE, Polska podziela wspólne stanowisko Grupy Wyszehradzkiej. Jednocześnie pragnę wyraźnie podkreślić, że samo przedstawienie daleko idącej propozycji kompromisowej jest wyraźnym sygnałem o naszej woli konstruktywnego dialogu, w którym jesteśmy dalecy od wykorzystywania retoryki populistycznej – mówiła minister rodziny i pracy.

Wśród ustępstw, na które Polska jest skłonna przystać, jest np. zgoda na ograniczenie okresu delegowania do dwóch lat (podczas gdy Francuzi optują za skróceniem go do 12 miesięcy). Polska jest także gotowa na włączenie transportu międzynarodowego do przepisów o delegowaniu pracowników, ale z zastrzeżeniem, że nie nie obowiązywałyby to kierowców w sytuacjach, gdy czas transportu trwałby krócej niż 10 dni.

Delegowanie pracowników transportu kością niezgody

O ile przed południem stanowiska przedstawiane przez ministrów z krajów Wspólnoty dawały jakąś nadzieję na znalezienie kompromisu, o tyle z upływem godzin rozmowy stawały się coraz trudniejsze.

Ciężkie negocjacje na #EPSCO. Trudny do zaakceptowania kompromis. Na tym etapie Polska nie może pozytywnie odnieść się do deklaracji zaproponowanych przez Komisję Europejską. Konieczne są jasne zapisy zawieszające stosowanie dyrektywy o delegowaniu pracowników oraz dyrektywy wdrożeniowej do sektora transportowego. Konieczne jest także jasne wyłączenie tranzytu z zakresu obu dyrektyw” – pisała po godz. 18 na Twitterze minister Rafalska.

Wreszcie około godz. 20 nadeszły niezbyt dobre wieści.

Nie osiągnęliśmy kluczowego dla nas porozumienia dotyczącego transportu międzynarodowego” – napisała wczoraj tuż przed godz. 20 na Titterze minister Rafalska.

„Wyjściowa propozycja okresu przejściowego to 5 letni okres, teraz 4 lata. Te propozycje nie są satysfakcjonujące” – dodała minister

Ostatecznie stanęło na tym, że dokument, który zawiera stanowisko po spotkaniu unijnych ministrów, został przyjęty nie jednomyślnie. Przeciw była Polska, Litwa, Łotwa i Węgry. Od głosu wstrzymały się Chorwacja, Irlandia i Wielka Brytania, natomiast reszta krajów wyraziła poparcie (w tym Czechy i Słowacja).

W negocjacjach między państwami członkowskimi UE, Polsce nie udało się osiągnąć kompromisu w takim wymiarze, jakiego oczekiwaliśmy. Z punktu widzenia Polski to, co jest korzystne w przyjętej i poprawionej jednak dyrektywie, to wprowadzenie przepisu dotyczącego 4-letniego okresu przejściowego. Jest to stosunkowo długi okres, który da czas przedsiębiorcom na to, by mogli zapoznać się z nowymi przepisami i stosować te nowe rozwiązanie” – resort rodziny cytuje na Twitterze komentarz minister Rafalskiej po skończeniu obrad.

Foto: European Union

Tagi