Jak przypomina szef działu ubezpieczenia transportu w spółce Sogaz” Aleksiej Nazin, obecnie przewoźnicy mogą ubezpieczać taki przewozy na zasadzie dobrowolności. „Oczywiście istnieje pewien procent przewoźników, ubezpieczających takie ryzyko, ale większość uważa to za niepotrzebne koszty.”
Według niego, na terytorium Rosji dochodzi średnio w roku do ok. 500 wypadków drogowych o „znacznych skutkach” podczas przewożenia niebezpiecznych ładunków. Ale nawet jeśli wypadek nie prowadzi do tragicznego finału, w każdym przypadku pociąga on za sobą koszty usuwania jego skutków. Powstają także koszty pośrednie, w postaci utraty paliwa przez inne samochody stojące w korkach.
Natomiast jeżeli wypadek spowodował poważne straty, firma transportowa staje przed groźbą utraty wypłacalności.
„Wszyscy pamiętamy niedawny poważny wypadek we Francji, gdzie samochód – cysterna z benzyną zderzył się na łuku z autobusem wiozącym pasażerów. W rezultacie śmierć poniosły 49 osoby. Wiadomym jest, że na zachodzie ustanowiono bardzo surowe przepisy i jest prawdopodobne, że na adres przewoźnika rodziny ofiar będą wysyłać roszczenia, a co może doprowadzić do jego bankructwa” – powiedział A. Nazin.
Problem w zmianie przepisów w Rosji jest to, że zarówno w przewozach drogowych ładunków konwencjonalnych, jak i towarów niebezpiecznych, stawki operatorów są bardzo niskie i „praktycznie nie mają oni środków na pokrycie ubezpieczenia”. Są one akceptowane pod warunkiem, że będą powszechne i powszechnie egzekwowane.
Przy okazji podkreśla się, że także kwalifikacje kierowców ciężarówek z ładunkami specjalnymi pozostawiają wiele do życzenia.
Zdaniem Nazina, trzeba jednak podjąć dalsze kroki prawne. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że przymus ubezpieczenia ładunków niebezpiecznych wyprowadzi te usługi do szarej strefy.
Autor: O
Autor: Bartłomiej Nowak











