Jak pachnie Mach-Eau? Czuć w nich gumowy zapach opon i dym, ale również lawendę, geranium i drzewo sandałowe. Perfumy zostały stworzone z myślą o użytkownikach samochodów elektrycznych, którym brakuje specyficznego zapachu, typowego dla pojazdów spalinowych.
Okazuje się, że fanatyków zapachu benzyny nie brakuje. Ford przeprowadził badanie wśród kierowców, w którym pytał, jaki zapach podoba im się najbardziej. Benzyna biła na głowę zapach wina i sera, ścigała się z zapachem nowych książek.
Co więcej, kierowcy stwierdzili, że to właśnie woń paliwa byłaby tym, czego będzie im najbardziej brakować po zmianie auta na elektryczne!
Fot. Ford
Dym, guma i lawenda
To wystarczyło. Ford zaprosił do współpracy renomowaną firmę doradztwa zapachowego Olfiction i tak oto powstały perfumy Mach-Eau.
Czyli zapach, który, jak sugestywnie opisuje producent aut, “łączy w sobie akordy dymne, woń gumy, a nawet element “zwierzęcy”, który jest ukłonem w stronę dziedzictwa Mustanga”.
Ten ostatni pojawił się tam nie przez przypadek – perfumy towarzyszyły bowiem nowemu elektrycznemu Mustangowi Mach-E GT podczas imprezy Goodwood Festival of Speed.
Twórcy zapachu zdradzają jeszcze że, “punktem wyjścia do jego stworzenia było przyjrzenie się substancjom chemicznym, które są wydzielane przez wnętrza samochodów, silniki i samą benzynę”.
Znalazły się wśród nich aldehyd benzoesowy, który unosi się we wnętrzach samochodów, a przypomina woń migdałów oraz para-krezol (p-krezol), który wiąże się z gumowym zapachem opon – dodają.
Nie zabrakło również bardziej tradycyjnych dodatków, takich jak niebieski imbir, lawenda, geranium i drzewo sandałowe. Całość uzupełniono o “metaliczne, dymne i gumowe akcenty”. Również flakon z perfumami nawiązuje swoim kształtem do motoryzacji – przypomina nieco dystrybutor paliwa na stacji benzynowej.
Fanatycy woniu benzyny muszą jednak ostudzić swój zapał. Perfumy są elementem kampanii promocyjnej związanej z nowym autem Forda. Nigdzie ich nie kupicie.
Fot. Ford