TransInfo

Ile zapłacimy za paliwo w najbliższych miesiącach? Ekspert zdradza nawet „skrajny scenariusz”

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Do 5,18 zł za litr benzyny Pb95 i do 5,15 zł za olej napędowy – takie ceny mamy oglądać na pylonach stacji benzynowych w najbliższym tygodniu. Koszty tankowania rosną systematycznie od sierpnia i, jak szacują eksperci, „są już coraz bliżej tegorocznych rekordów z maja”. Czego możemy się więc spodziewać jesienią i pod koniec roku?

Od dłuższego czasu ceny za popularne paliwa na stacjach nie spadają poniżej 5 zł. Pod koniec ubiegłego tygodnia musieliśmy płacić za 95-kę średnio 5,12 zł, za diesla – 5,05 zł. Będzie jeszcze drożej, eksperci przestrzegają jednak, by winnych nie szukać na lokalnym podwórku.

– Winą za to, co się dzieje obecnie na pylonach stacji benzynowych, nie należy obarczać ich właścicieli. Wbrew pozorom ich marże wcale nie są wygórowane – przekonuje dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw portalu e-petrol.pl.

Rzeczywiście, jak wynika z danych branżowego portalu, marża stanowi tylko 2,7 proc. ceny detalicznej benzyny Pb95. Czyli 14 groszy. W przypadku oleju napędowego to jeszcze mniej – 0,2 proc., czyli… jeden grosz.

Widmo sankcji straszyło od dawna

Dużo ważniejsze, zdaniem ekspertów, jest to, co się dzieje na arenie międzynarodowej. A dzieje się dużo. W niedzielę zakończyło się spotkanie Rosji i członków OPEC (Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową). To na wyniki tego spotkania czekali analitycy paliwowi. Na nim miała zostać bowiem podjęta decyzja, jak zmieni się wydobycie ropy w najbliższym czasie. Ostatecznie producenci surowca uznali, że nie zwiększą dostaw. Co to oznacza dla kierowców?

– Wbrew pozorom niewiele się zmieni. Na razie nie sądzę, by prognozy zrewidowane były w znaczący sposób. Co tydzień, przez najbliższe 3 tygodnie, możemy się spodziewać wzrostów od dwóch do pięciu groszy na litrze, zarówno w przypadku Pb 95, jak i oleju napędowego – tłumaczy ekspert e-petrol.pl.

Później zaczną obowiązywać sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone na irańską ropę. Przy dystrybutorach zauważą to jednak tylko wyjątkowo uważni.

– Po 4 listopada spodziewałbym się nawet niewielkiego uspokojenia na stacjach paliw. Uspokojenia, ale nie oznaczającego spadku cen, a brak gwałtownych wzrostów. Nie da się jednak ukryć, że już wtedy ceny będą się trzymać zdecydowanie powyżej 5 zł za litr – szacuje. – Do sześciu złotych nie powinny jednak dosięgnąć.

Stosunkowo niewielki wpływ na rynek można wytłumaczyć w skrócie tym, że sankcje nie są niczym nowym. Mówiło się o nich od miesięcy i przez ten cały czas wszyscy mogli się przygotować do zmian. I zrobili to. Jak czytamy na portalu e-petrol, „widmo (sankcji) już spowodowało w ciągu półtora miesiąca zmniejszenie irańskiego eksportu o 35 procent”.

To skrajny scenariusz

Niestety, kolejne miesiące nie przyniosą dobrych zmian dla kierowców.

– Ceny ropy rosną i będą rosnąć nadal. Dziś za baryłkę trzeba zapłacić nieco ponad 80 dolarów, jednak do końca roku możemy się spodziewać skoku do 88, a nawet 90 dolarów. A to przełoży się na ceny na stacjach – tłumaczy ekspert. – 5,50 czy 5,60 zł za litr popularnej Pb95 lub oleju napędowego? To możliwe, ale spokojnie, to skrajny scenariusz.

Tym bardziej, że Jakub Bogucki przekonuje, iż braki irańskiej ropy, jakie pojawią się w najbliższych miesiącach, teoretycznie da się uzupełnić.

– Nie wykluczam, że Stany Zjednoczone mogą zwiększyć wydobycie, reagując na duże zapotrzebowanie na ten surowiec. Z kolei inne kraje, jak na przykład Chiny, niekoniecznie muszą stosować się do embarga na ropę z Iranu – dodaje dr Jakub Bogucki. – Poza tym nie zapominajmy i o innych producentach, którzy owszem, obecnie mają problemy, jednak za kilka miesięcy mogą wejść do gry. Myślę o Libii i Wenezueli. Gdyby ich surowiec pojawił się na rynku, to byłaby rewolucja. Również jeśli chodzi o ceny – moglibyśmy liczyć na dość wyraźne spadki.

Fot. Pixabay/Chronomarchie/public domain

Tagi