TransInfo

Jak skutecznie zwiększyć liczbę kierowców zawodowych w Polsce? Dyskusja w resorcie rozwoju

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Kształceniu kierowców dla branży transportowej poświęcone było spotkanie w Ministerstwie Rozwoju, w którym wzięli udział przedstawiciele ministerstw Edukacji Narodowej, Infrastruktury i Budownictwa oraz przewoźnicy i organizacje zainteresowane rozwojem tego sektora polskiej gospodarki. Uczestnicy rozmawiali o tym, co zrobić, żeby kierowcy zawodowi w Polsce byli liczniejsza grupą.

Jedną z inicjatyw, która ma zapewnić dopływ nowych pracowników do przedsiębiorstw parających się transportem są branżowe szkoły zawodowe. Od 2016 r. 78 branżowych szkół pierwszego stopnia kształci młodzież w zawodzie kierowca-mechanik. W pierwszych klasach jest obecnie 1187 uczniów, natomiast w drugich – 559.

W obecnym stanie prawnym, szkoły zawodowe nie zapewnią jednak odpowiednio dużej liczby absolwentów z umiejętnościami wymaganymi przez firmy transportowe. Po pierwsze dlatego, że przedsiębiorcom brakuje pracowników do prowadzenia ciężarówek już teraz. Po drugie – uczeń kończący zawodówkę nie ma jeszcze pełnych uprawnień do prowadzenia pojazdu o DMC powyżej 3,5 t. (ma co najwyżej prawo jazdy kategorii B, kwalifikację wstępną do zawodu i zrobione badania lekarskie i psychologiczne).

Tymczasem pożądane byłoby, żeby absolwenci kończąc szkołę mieli nie tylko kwalifikację wstępną i badania, ale także zdane prawo jazdy kategorii C.

Ta kwestia wywołała dyskusję wśród uczestników konferencji „Kształcenie kierowców dla branży transportowej”, którzy spierali się np. o to, kto powinien pokrywać koszt badania psychologicznego kandydata na kierowcę zawodowego.

Emilia Maciejewska, naczelnik w Departamencie Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Ministerstwie Edukacji Narodowej, zaznaczyła, że kandydat do szkoły będzie musiał odbyć badanie przed przystąpieniem do edukacji w danym zawodzie. Dodatkowo resort zdrowia chce, by ponownie badania psychologiczne były robione przed przystąpieniem do kursu na prawo jazdy kategorii C.

Padły też ze strony przedstawicieli MEN zapowiedzi, dotyczące uruchomienia branżowych szkół II stopnia. Wedle ich zapowiedzi 5-letnie technikum kształcące kadry dla transportu może zostać uruchomione w 2019 roku.

Za dużo teorii w programie nauczania

W trakcie rozmów przedstawiciel samorządów wskazał na istotny aspekt w procesie kształcenia przyszłych kierowców. Udział branży transportowej, a więc praktyków, którzy znają realia zawodu, powinien być w procesie nauczania większy niż obecnie.

– Idąc za przykładem Amerykanów, powinniśmy włączyć w proces tworzenia norm prawnych regulujących sposób uzyskiwania uprawnień kierowcy zawodowego, środowisko pracodawców i przewoźników drogowych. Tak, żeby nabyte przez uczniów kompetencje i uprawnienia, odpowiadały rzeczywistym potrzebom rynku pracy – mówił Tomasz Matuszewski, starosta gostyniński.

Zdaniem Matuszewskiego w programie edukacyjnym powinno być mniej zajęć teoretycznych, a więcej praktycznych. Co więcej, teoria powinna być ograniczona do aktualnych i faktycznie przydatnych w zawodzie zagadnień. Warte rozważenia jest także użycie takich narzędzi edukacyjnych jak e-learning i multimedialne pakiety szkoleniowe.

– Należy ograniczyć program nauczania kierunku „Kierowca-mechanik” do ,,Kierowcy”. Nie uda się wykształcić jednocześnie dobrego kierowcy i kompetentnego mechanika. Kierowcy w zupełności wystarczy dobra znajomość zasad obsługi pojazdów kategorii C i CE – przekonywał Tomasz Matuszewski.

Gwarancje kredytowe na wyszkolenie kierowcy zawodowego

Oprócz szkolnictwa podczas debaty przedstawione zostały także inne pomysły na zwiększenie liczby kierowców zawodowych w Polsce. I to takich, których rezultaty mogłyby być odczuwalne szybciej, niż wykształcenie od podstaw młodego człowieka, co zajmuje przynajmniej kilka lat.

– Musimy szukać rozwiązania, które efekty przyniesie również w krótkiej perspektywie czasowej. Przed kilkoma tygodniami opublikowaliśmy raport, w którym rekomendujemy różne rozwiązania. Jedno z nich jest moim zdaniem najważniejsze. Nazwaliśmy je programem gwarancji kredytowych dla kandydatów na kierowców. Inspiracją dla nas był program „The Logistics Guild Credit Union” realizowany w Wielkiej Brytanii – mówił Marcin Wolak, prezes Polskiego Instytutu Transportu Drogowego.

Atutem programu może być to, że państwo nie wykłada praktycznie żadnych pieniędzy na zdobycie kwalifikacji zawodowych przez kierowcę. Finansowanie zapewnia bank, a spłatę kredytu bierze na siebie przedsiębiorca, który ma dzięki temu nowego pracownika. Poręczenie ze strony państwa gwarantuje natomiast, że kredyt zostanie spłacony. Pracodawca jest też zabezpieczony w sytuacji, gdy kierowca rezygnuje z pracy przed czasem, bo wtedy sam musi zadbać o spłatę pożyczki.

– Nasz program odciąży w dużym zakresie państwo w procesie kształcenia kierowców, bo decyzję o tym, czy należy kształcić czy nie, pozostawiamy przedsiębiorcom czyli rynkowi. Rola państwa sprowadzi się do zapewnienia warunków prawnych, które umożliwią realizację zadań, a także pieniędzy na zabezpieczenie kredytów, ubezpieczenie ryzyka. Takie wsparcie mogłoby przecież być zapewnione przez Bank Gospodarstwa Krajowego w ramach programów i inwestycji na rozwój firm. Co ważne, koszty będą znacznie niższe, niż kwoty corocznie wydawane na różne formy aktywizacji zawodowej czy chociażby Krajowy Fundusz Szkoleniowy – przekonywał Marcin Wolak.

Polski Instytut Transportu Drogowego przeprowadził badanie na reprezentatywnej grupie firm transportowych, z których połowa wyraziła zainteresowanie takim rozwiązaniem. Propozycja programu gwarancji kredytowych zainteresowała też uczestników konferencji i – co najważniejsze – również przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju oraz Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.

Czy program PITD uda się uruchomić – czas pokaże. Pewne jest jednak, że jeśli uda się go wprowadzić, efekty może przynieść znacznie szybciej niż tradycyjna edukacja szkolna.

Tagi