Fot. Dubai Airports

Kolejna konsekwencja kryzysu na Morzu Czerwonym. Trwa przesiadka ze statków

Perturbacje w łańcuchach dostaw w związku z kryzysem na Morzu Czerwonym sprawiają, iż załadowcy łaskawiej patrzą na alternatywne środki transportu z Azji do Europy. Sektor lotniczy już korzysta na kłopotach morza.

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Dane przedstawione przez Xeneta, platformę śledzącą stawki morskie i lotnicze pokazują, iż w tygodniu zakończonym 14 stycznia wolumen frachtu lotniczego z Wietnamu do Europy wzrósł aż o 62 proc. tydzień do tygodnia. Był też o 6 proc. większy niż najlepszy wolumenowo tydzień w 2023 r. (który przypadł w październiku) a także o 16 proc. lepszy niż wynik z drugiego tygodnia stycznia w 2023 r.

„To pierwszy sygnał w naszych danych, że kryzys na Morzu Czerwonym wpływa na fracht lotniczy. Zwykle jest to dość spokojny okres dla frachtu lotniczego więc wzrosty o takiej skali, z wolumenami wyższymi niż kiedykolwiek w 2023 r., to dość istotna sprawa” – tłumaczy Niall van de Wouw, chief airfreight officer w Xeneta.

Van de Wouw podkreśla, iż wzrost wolumenów lotniczych na trasie z Wietnamu wskazuje, iż branża odzieżowa, która w dużej mierze produkuje w tym kraju, przesiada się ze statków na samoloty.

W dalszej części artykułu przeczytasz:

  • jakie konsekwencje niesie za sobą kryzys na Morzu Czerwonym
  • jaki wpływ ma to na stawki lotnicze
  • o alternatywnych trasach z wykorzystaniem transportu mieszanego

Pokazuje to, iż załadowcy i importerzy zaczynają kierować swoją uwagę ku frachtowi lotniczemu w obliczu przeciągającego się kryzysu w Zatoce Adeńskiej i na Morzu Czerwonym. W grudniu w obliczu trwającego od października konfliktu w Strefie Gazy jemeńscy bojownicy Huti ogłosili, iż będą atakowali statki izraelskie, a następnie także te płynące do Izraela.

W efekcie wielu międzynarodowych armatorów zaczęło unikać wód wokół Jemenu. Te jednak mają strategiczne znaczenie w skali globalnej. Znajduje się tam Cieśnina Bab al Mandab, będącą bramą na Morze Czerwone. To z kolei prowadzi wprost do Kanału Sueskiego.

Sueska blokada

Kanałem Sueskim przepływa ok. 12 proc. wartości globalnego handlu (w tym gros ropy z Półwyspu Arabskiego i regionu Zatoki Perskiej wysyłanej do Europy) oraz ok. 30 proc. wolumenu kontenerowego na świecie. Zdecydowana większość towarów sprowadzanych z Azji do Europy płynie właśnie przez Kanał Sueski.

W obliczu ataków jemeńskich bojowników większość armatorów zdecydowała się unikać szlaku przez Kanał Sueski wybierając drogę dookoła Afryki wokół Przylądka Dobrej Nadziei. Ta trasa jednak jest o ok. 10 dni dłuższa w przypadku portów północnoeuropejskich czy nawet o dwa tygodnie w przypadku tych położonych na Morzu Śródziemnym.

Co więcej, ograniczenie transportu przez Kanał Sueski wyśrubowało mocno stawki kontenerowe na całym świecie. Indeks WCI autorstwa analityków sektora morskiego z Drewry dla trasy między Szanghajem i Rotterdam wzrósł z niewiele ponad 1400 dolarów za kontener 20-stopowy w połowie grudnia do 4984 dolarów w odczycie z 25 stycznia. Podobnie mocno wzrosły stawki na trasie z Chin do Genui – z niewiele poniżej 1700 dolarów w połowie grudnia do 6365 dolarów w minionym tygodniu. Choć warto podkreślić, iż po kilku tygodniach znacznych wzrostów siedmiodniowy okres zakończony 25 stycznia przyniósł 1 proc. wzrost cen.

Dramatyczny wzrost cen i opóźnienia w dostawach sprawiły, iż zwiększyło się zainteresowanie frachtem lotniczym.

Presja na stawki

Idąc za zwiększonym popytem stawki lotnicze z Indochin do Europy wzrosły o 10 proc. w tygodniu zakończonym 14 stycznia stosunku do poprzedniego tygodnia. Jak twierdzi ekspert z Xenety najbliższe dwa tygodnie pokażą, czy jest to stały trend. Ostatni rok w transporcie lotniczym charakteryzował się spadkiem popytu (w związku ze spowolnieniem gospodarczym zwłaszcza w Europie) a także wzrostem podaży (co było pochodną zniesienia pandemicznych obostrzeń i powrotu na szeroką skalę lotniczego ruchu pasażerskiego).

Moce przewozowe we frachcie lotniczym są dostępne, niemniej jednak dalszy wzrost popytu na transport lotniczy, w wypadku utrzymywania się kryzysu na Morzu Czerwonym, będzie prowadził do ich ograniczenia i tym samym przyspieszonego wzrostu stawek.

Trzeba też pamiętać, iż 10 lutego zaczynają się obchody Chińskiego Nowego Roku, co wydrenuje podaż mocy przewozowych z rynku w związku z większym zapotrzebowaniem na rynkach azjatyckich. Święto to bowiem obchodzone jest nie tylko w Chinach i na Tajwanie, ale i w wielu azjatyckich krajach z istotną chińską mniejszością jak Malezja, Singapur, Indonezja ale także w Wietnamie i Korei Południowej.

W efekcie jeśli utrzyma się europejski popyt na fracht lotniczy, w związku z sytuacją na Morzu Czerwonym można się spodziewać w lutym dalszej presji na stawki lotnicze.

Sztafetą przez Dubaj…

Jeśli jednak zabraknie mocy przewozowych z azjatyckich lotnisk, nie wszystko będzie stracone. Istnieje także alternatywna trasa z Azji do Europy, będąca swoistą sztafetą morsko-lotniczą. Eksperci z Xenety oczekują, iż w najbliższych tygodniach wzrośnie zainteresowanie transportem do Europy przez Dubaj. Szacuje się, że podróż statkiem z portów azjatyckich do emirackiej przystani, a stamtąd samolotem do Europy trwa trzy tygodnie krócej niż rejs z Chin do Europy wokół Afryki.

Według Xenety, w ciągu dwóch tygodni poprzedzających 7 stycznia zapotrzebowanie na loty cargo z miasta w Emiratach Arabskich do Europy wzrosło o 11 proc. w porównaniu do poprzednich dwóch tygodni. W analogicznym okresie poprzedniego roku na tej trasie zanotowano dwucyfrowy spadek wolumenowy.

…a może Kalifornię?

Zaskakującą alternatywą jest też połączenie morsko-lotnicze z Azji do Europy przez… Los Angeles. Jak wylicza Xeneta, stawka za fracht morski z Chin do Miasta Aniołów była o ponad 600 dolarów niższa za kontener 40-stopowy niż z Chin do Dubaju. Co więcej, w tym czasie stawka za fracht lotniczy z Los Angeles do Europy wynosiła niecałego dolara za kg, podczas gdy z Dubaju do Europy było to 1,17 dolara za kg.

Co prawda w ostatnich dwóch tygodniach stawka kontenerowa z Azji do Los Angeles (a także do Nowego Jorku) według danych Drewry wzrosła dynamicznie (o 9 proc. w tygodniu przed 25 stycznia), niemniej jednak kierunek przez Stany Zjednoczone nadal jest ciekawą alternatywą. Choćby ze względu na fakt, że łączny transport do Europy przez Los Angeles jest o około 5 dni krótszy.

Tagi