Lublinianka Sylwia Goliszek twierdzi, iż dlatego, że jest kobietą, żaden pracodawca nie chce jej przyjąć do pracy. Dziewczyna stara się o posadę kierowcy ciężarówki.
Sylwia ma 20 lat, studiuje turystykę i hotelarstwo, zna trzy języki obce i może się pochwalić prawem jazdy kategorii B (auta osobowe) oraz C (ciężarówki powyżej 3,5 tony). Wkrótce rozpocznie kurs na E (na przyczepy). – Kategorię B zdała za pierwszym podejściem, jak tylko skończyła 18 lat, C również bez żadnych problemów rok później – chwali córkę mama Małgorzata Goliszek.
Dziewczyna chciałaby się teraz przesiąść z auta osobowego na ciężarówkę. Pracy szuka jednak bezskutecznie. Powód? Jej zdaniem nikt nie chce jej przyjąć do pracy z uwagi na płeć i młody wiek. – Złożyłam dziesięć curriculum vitae, byłam nawet na rozmowie kwalifikacyjnej, podczas której jeden z panów śmiał się z mojej prośby… – opowiada Sylwia.
Jednak dziewczyna się nie poddaje. – Wymyśliła sobie, że zostanie kierowcą i nie chce słyszeć o żadnym innym zajęciu – mówi jej matka.
Na domiar złego nie pomaga jej drobna postura. Sylwia przyznaje, że szukała już pracy korzystając nawet z tzw. znajomości. Efekt? – Mimo wszystko nikt nie chciał mnie potraktować poważnie. Wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem.
W lubelskim PPKS z pracy zrezygnowała jedna z pań, bo jak twierdzi załoga, nie miała siły zmieniać biegów… – Cóż… panie są świetne, bardzo zdyscyplinowane, ale jeśli chodzi o tzw. tężyznę, to przy panach wysiadają. A cały problem w tym, że mamy stary tabor, który wymaga dużej siły fizycznej i póki co nic na to poradzić nie można – kwituje Stanisław Polak, kierownik działu eksploatacji PKS.
Źródło: http://www.etransport.pl/wiadomosc5586.html