Fot. Bartosz Wawryszuk

Rząd chce od przewoźników opłaty za jazdę po wszystkich drogach krajowych. „Ministrowie, nie idźcie tą drogą”

Rząd ma w planach wprowadzenie opłat dla przewoźników drogowych na wszystkich drogach krajowych - poinformował Piotr Malepszak, wiceminister infrastruktury - donosi Polska Agencja Prasowa. Do zamiarów tych odniósł się krytycznie Maciej Wroński, prezes organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska.

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Słowa wiceministra o dalszych pracach nad wprowadzeniem opłat dla przewoźników drogowych na wszystkich drogach krajowych padły podczas posiedzenia Zespołu Trójstronnego ds. Kolejnictwa Rady Dialogu Społecznego. Podczas dyskusji na posiedzeniu zespołu przedstawiono problemy, z jakimi borykają się spółki kolejowe i ich pracownicy.

Jednym z pomysłów na poprawę efektywności sektora kolejowego ma być właśnie obciążenie przewoźników drogowych mytem za korzystanie ze wszystkich dróg krajowych, co ma wyrównać szanse pomiędzy tymi dwoma formami transportu. Obecnie rząd pobiera myto za przejazdami powyżej 3,5 t na sieci dróg wszystkich kategorii liczącej ponad 5,2 tys. km. W tym miejscu warto przypomnieć, że ostatnie rozszerzenie nastąpiło całkiem niedawno, bo w listopadzie 2024 roku. Wtedy rząd powiększył sieć płatnych dróg o 1,6 tys. km.

Ważnym punktem dyskusji była kwestia równoważenia konkurencyjności pomiędzy transportem samochodowym a kolejowym. Przewoźnicy kolejowi wskazali na liczne nierówności w traktowaniu obu sektorów. Przewoźnicy drogowi nie ponoszą kosztów dostępu do dróg, podczas gdy kolejowy musi płacić za dostęp do infrastruktury, a dodatkowo znaczną część kosztów stanowi rosnąca cena energii elektrycznej. Głównym problemem jest spadające zapotrzebowanie na przewozy towarowe koleją, co negatywnie wpływa na wyniki finansowe firm takich jak PKP Cargo” – PAP cytuje komunikat po posiedzeniu zespołu Trójstronnego ds. Kolejnictwa RDS.

Opłaty dla przewoźników nie pomogą kolei

Pomysł, by obniżyć konkurencyjność firm transportowych w stosunku do przewoźników kolejowych ostro skrytykował Maciej Wroński, prezes TLP.

Mnie cały czas zastanawia, skąd się bierze tak duża liczba ekspertów i menadżerów związanych z branżą kolejową mających taki populistyczny (socjalistyczny) sposób pojmowania gospodarczej rzeczywistości. Dla populistów (socjalistów) najważniejszą wartością jest swoiście pojmowana równość. Równość w biedzie. Zamiast polepszać sytuację podmiotom będącym w gorszej sytuacji, populiści dążą do pogorszenia warunków tym, co mają je lepsze” – napisał prezes TLP na portalu LinkedIn.

Przypomniał, że w zależności od metodologii liczenia pracy przewozowej – transport drogowy ma w niej zdecydowanie największy udział (ponad 80 proc).

Nawet, gdyby dowalić transportowi drogowemu kolejne obciążenia (na co ma ochotę i co jak widać planuje Ministerstwo Infrastruktury, obiecując kolejarzom wprowadzenie opłat za przejazd po wszystkich drogach krajowych), to kolej mogłaby przejąć (teoretycznie) od przewoźników drogowych co najwyżej kilka procent pracy. I to po 15 latach intensywnego inwestowania w kolejową infrastrukturę liniową i punktową” – Maciej Wroński nie kryje sarkazmu. 

Według niego byłoby lepiej, gdyby politycy zamiast zastanawiać się nad wyrównywaniem szans pomiędzy transportem drogowym i kolejowym w tak wątpliwy sposób, ukrócili rolę kolejowych związków zawodowych i pozwolili na otwarcie rynku kolejowego i prywatyzację spółek z tego sektora.

Jest wielu przedsiębiorców wywodzących się z innych (niż kolej) gałęzi transportu, spedycji i logistyki, którzy są zainteresowani inwestycjami w branżę kolejową, w przewozy kolejowe, w intermodal oraz w terminale lądowe. A tymczasem robi się wszystko, aby im to utrudnić” – twierdzi Wroński.

Jako przykład podaje czas potrzebny na skompletowanie wszystkich wymaganych uzgodnień i pozwoleń na budowę terminalu kolejowego w Polsce, który wynosi ponad dwa lata.

Panowie ministrowie, nie idźcie tą drogą. Bo transport drogowy i tak przetrwa, a koszty, które na niego nałożycie, w ostatecznym rachunku zapłaci gospodarka (nadawcy, producenci i handlowcy) oraz społeczeństwo (konsumenci i tracący miejsca pracy pracownicy)” – podsumowuje prezes TLP. 

Tagi