Ważnym punktem dyskusji była kwestia równoważenia konkurencyjności pomiędzy transportem samochodowym a kolejowym. Przewoźnicy kolejowi wskazali na liczne nierówności w traktowaniu obu sektorów. Przewoźnicy drogowi nie ponoszą kosztów dostępu do dróg, podczas gdy kolejowy musi płacić za dostęp do infrastruktury, a dodatkowo znaczną część kosztów stanowi rosnąca cena energii elektrycznej. Głównym problemem jest spadające zapotrzebowanie na przewozy towarowe koleją, co negatywnie wpływa na wyniki finansowe firm takich jak PKP Cargo” – PAP cytuje komunikat po posiedzeniu zespołu Trójstronnego ds. Kolejnictwa RDS.
Opłaty dla przewoźników nie pomogą kolei
Pomysł, by obniżyć konkurencyjność firm transportowych w stosunku do przewoźników kolejowych ostro skrytykował Maciej Wroński, prezes TLP.
Mnie cały czas zastanawia, skąd się bierze tak duża liczba ekspertów i menadżerów związanych z branżą kolejową mających taki populistyczny (socjalistyczny) sposób pojmowania gospodarczej rzeczywistości. Dla populistów (socjalistów) najważniejszą wartością jest swoiście pojmowana równość. Równość w biedzie. Zamiast polepszać sytuację podmiotom będącym w gorszej sytuacji, populiści dążą do pogorszenia warunków tym, co mają je lepsze” – napisał prezes TLP na portalu LinkedIn.
Przypomniał, że w zależności od metodologii liczenia pracy przewozowej – transport drogowy ma w niej zdecydowanie największy udział (ponad 80 proc).
Nawet, gdyby dowalić transportowi drogowemu kolejne obciążenia (na co ma ochotę i co jak widać planuje Ministerstwo Infrastruktury, obiecując kolejarzom wprowadzenie opłat za przejazd po wszystkich drogach krajowych), to kolej mogłaby przejąć (teoretycznie) od przewoźników drogowych co najwyżej kilka procent pracy. I to po 15 latach intensywnego inwestowania w kolejową infrastrukturę liniową i punktową” – Maciej Wroński nie kryje sarkazmu.
Według niego byłoby lepiej, gdyby politycy zamiast zastanawiać się nad wyrównywaniem szans pomiędzy transportem drogowym i kolejowym w tak wątpliwy sposób, ukrócili rolę kolejowych związków zawodowych i pozwolili na otwarcie rynku kolejowego i prywatyzację spółek z tego sektora.
Jest wielu przedsiębiorców wywodzących się z innych (niż kolej) gałęzi transportu, spedycji i logistyki, którzy są zainteresowani inwestycjami w branżę kolejową, w przewozy kolejowe, w intermodal oraz w terminale lądowe. A tymczasem robi się wszystko, aby im to utrudnić” – twierdzi Wroński.
Jako przykład podaje czas potrzebny na skompletowanie wszystkich wymaganych uzgodnień i pozwoleń na budowę terminalu kolejowego w Polsce, który wynosi ponad dwa lata.
Panowie ministrowie, nie idźcie tą drogą. Bo transport drogowy i tak przetrwa, a koszty, które na niego nałożycie, w ostatecznym rachunku zapłaci gospodarka (nadawcy, producenci i handlowcy) oraz społeczeństwo (konsumenci i tracący miejsca pracy pracownicy)” – podsumowuje prezes TLP.