Inspektorzy namierzyli kierowcę-pirata podczas rutynowej kontroli. Analizując dane z tachografu zainstalowanego w ciężarówce stwierdził, że 23 marca kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość o 59 km i jechał 139 km/h!
W dniu kontroli osiągnął on prędkość 116 km/h, a cztery dni wcześniej – 130 km/h. Niechlubny rekord – 151 km/h – pobił na Górze św. Anny. Powiedział inspektorom, że "tam można się dobrze rozpędzić, a jemu się zawsze śpieszy". Kierowca dostał 400-złotowy mandat i 10 punktów karnych.
źródło: rmf24.pl
Autor: Bartłomiej Nowak