We Francji temat zagranicznych kierowców, pracujących często w warunkach urągającym ludzkiej godności, wraca niczym jak bumerang. Najpierw za sprawą Norbert Dentressangle, potem ze sprawą rumuńskich kierowców zatrudnionych w Geodis, które zarazem jest filią państwowego przewoźnika kolejowego SNCF (Narodowe Towarzystwo Kolei Francuskich). Nie milkną tym samym głosy krytyki, a wręcz oburzenia pod ich adresem. Jeśli bowiem Geodis obecnie ulubionym celem ataków, to nie da się w żaden sposób ukryć, że stosowanie powyższych praktyk nie jest już rzadkością. Skupmy się zatem na przyczynach tego stanu rzeczy.
Na mocy rozporządzenia uchwalonego przez Parlament Europejski oraz Radę (WE) w 2009 roku, nastąpiła unifikacja i liberalizacja przepisów dotyczących europejskiego transportu ciężarowego. Rozporządzenie 1071/2009 ustanawia „wspólne zasady dotyczące warunków wykonywania zawodu przewoźnika drogowego”, z kolei 1072/2009 określa „wspólne zasady dostępu do rynku międzynarodowych przewozów drogowych”. W taki oto sposób transport kabotażowy stał się częścią europejskiego transportu. Praktyki te miały na celu optymalizację międzynarodowego drogowego transportu drogowego: chodziło przede wszystkim o zmniejszenie liczby pojazdów poruszających się po Europie z pustą naczepą. O ile wówczas postanowiono, że praktyki kabotażowe będą podlegały ograniczeniom, o tyle w planach było stworzenie wspólnego rynku usług transportowych bez jakichkolwiek barier.
Doświadczenie jednak pokazuje, że czuwanie nad przestrzeganiem przepisów jest bardzo trudne i wymaga dużych nakładów finansowych. Wynika to przede wszystkim z nieznajomości języków obcych przez kierowców, ale nie tylko. Nie łatwo jest bowiem udowodnić naruszenie przepisów, a co gorsza zjawisko przedsiębiorstw tzw. „skrzynek pocztowych” przybrało rozmiary prawdziwej plagi. Zamierzenia i dalekosiężne plany europejskich polityków przeszły ich najśmielsze oczekiwania i stały się rzeczywistością. Wystarczy tu i ówdzie nagiąć prawo. Innymi słowy liberalizacja przepisów doprowadziła do sytuacji, w której francuscy kierowcy muszą stawić czoła czterokrotnie tańszym kolegom z Europy Wschodniej. O ile w 1999 roku udział francuskich kierowców w europejskim transporcie wynosił 50%, o tyle dziś jedynie 10%. Mamy do czynienia więc z prawdziwą katastrofą.
Pierwszymi ofiarami są francuscy kierowcy, ale nie tylko bowiem nawet jeśli oszczędzamy na transporcie, to wpływy budżetowe z tytułu nieopłacanych składek są już niższe. Spadł także poziom bezpieczeństwa na drogach: kierowcy co raz rzadziej przestrzegają zasad dotyczących czasu jazdy, wypoczywają w co raz gorszych warunkach. „Konkurencyjność” transportu ciężarowego sprawia, że transport rzeczny i kolejowy tracą na znaczeniu, co przekłada się na wzrost zanieczyszczeń, zatorów drogowych, hałasu oraz wypadków drogowych.
Pogląd, iż „obecna sytuacja jest nie do zniesienia” podzielają niemal wszyscy pracujący we francuskim transporcie. Nikt nie ma jednak złudzeń, co do tego, że jakakolwiek regulacja na poziomie krajowym jest w stanie rozwiązać ich problemy. Liczą jednak na to, że przynajmniej nowe przepisy pozwolą nieco załagodzić skutki europejskiej polityki w tym zakresie.
Niemcy przetarli już szlak, choć i tak udało się im w pełni zrealizować swoich planów bowiem protesty krajów z Europy Środkowo-Wschodniej, którym przewodzili Polacy będący obecnie numerem dwa europejskiego transportu, doprowadziły do sytuacji, że przepisy dotyczące płacy minimalnej nie dotyczą kierowców przejeżdżających przez Niemcy.
Idąc za ciosem Francuzi także nadali zagranicznym kierowcom status „delegowanych”, którzy powinni być wynagradzani zgodnie z francuskim ustawodawstwem w tym zakresie (min. 9,67 euro brutto za godzinę pracy, czyli ok 7,5h netto). Podobnie jak w Niemczech, zasada ta nie dotyczy kierowców, którzy jedynie przejeżdżają przez francuskie terytorium. W teorii prawo to powinno zadowalać francuskich przewoźników, jednak w rzeczywistości kierowcy mają poważne obawy co do możliwości państwa francuskiego w egzekwowaniu ustanowionych przepisów. Innymi słowy jedynie ujednolicenie wysokości obciążeń fiskalnych i zrównanie poziomu życia w Europie pozwoli przywrócić uczciwą konkurencję…