Polska straci miliardy euro na nowe drogi i linie kolejowe?

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Eksperci boją się, że Polska straci miliardy euro, które przyznano naszemu krajowi w budżecie Unii Europejskiej na lata 2014-2020 r. Firmy budujące drogi narzekają, że prace budowlane praktycznie stanęły w miejscu. Rząd uspokaja jednak: wszystko jest pod kontrolą.


Miliardy zł czekają na wydanie

W perspektywie finansowej Unii na lata 2014-2020 Polsce przyznano ok. 170 mld zł na inwestycje w infrastrukturę. Większa część tej kwoty trafi na drogi (ok. 107 mld zł), a pozostała kwota (ok. 66 mld zł) na potrzeby kolei. Warunek jest jeden: te pieniądze trzeba wydać zgodnie z planem, inaczej przepadną.

Wielu ekspertów spodziewa się, że obecny budżet UE jest ostatnim tak hojnym dla Polski. Na dodatek w kolejnej perspektywie finansowej Unia chce stawiać m.in. na innowacyjną gospodarkę i edukację, a nie na projekty z obszaru spójności, czyli pozwalające m.in. wyrównywać różnice w jakości infrastruktury między krajami Zachodu i Wschodu Europy. 

To zaś oznacza, że jeśli teraz Polska nie wykorzysta funduszy unijnych na uzupełnienie sieci drogowej oraz kolejowej, kolejnej szansy może już nie dostać. Z prostego powodu: bo naszego kraju nie będzie na to stać.

Marne tempo inwestycji

Jak wyliczył portal money.pl, w 2016 r. kolejarze uruchomili projekty warte ok. 19 mld zł, a do końca grudnia planują puścić w ruch inwestycje o wartości ok. 6 mld zł. Łącznie mamy zatem zagospodarowane ok. 25 z 66 mld zł na projekty kolejowe, a trwa trzeci rok aktualnej perspektywy finansowej UE. 

Jeszcze wolniej idzie wydawanie pieniędzy na projekty drogowe. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad do października br. rozdysponowała ok. 4 mld zł, a do końca roku planuje wydać kolejne 8 mld zł.

Widać więc jak na dłoni: Polska wydaje zbyt wolno pieniądze na drogi i kolej. Efekty zastoju już widać. Firmy budowlane ostrzegają, że przez powolne tempo wdrażania projektów finansowanych przez UE praktycznie nie buduje się nowych dróg. Bo z wydawaniem pieniędzy średnio radzi sobie nie tylko rząd i jego instytucje, ale też samorządy.

Takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy teraz, Polska nie doświadczyła jeszcze nigdy. Mamy trzeci rok obowiązywania perspektywy unijnej, a nie dzieje się niemal nic – narzeka szef firmy prezes Trakcja PRKiI Jarosław Tomaszewski w rozmowie z money.pl.

Skąd te problemy?

Źródeł budowlanego marazmu należy szukać w kilku miejscach:

  • Polska zbyt wolno wdrażała wymagania prawne UE dotyczące wydawania funduszy europejskich, przez co część pieniędzy jest zablokowana
  • powolne tempo realizowania i rozliczania projektów infrastrukturalnych, do których dołożyła się Unia
  • niechęć rządu do realizowania zbyt dużej liczby inwestycji (np. budowy i remontu dróg) w jednym czasie

Jak widać, wszystko w rękach polityków rządzących oraz urzędników. To od ich sprawności zależy, jak wielki kawałek z unijnego tortu nasz kraj zdoła unieść. 

Stawka jest bardzo duża i to nie tylko dlatego, że na stole leżą miliardy euro. Problem wymaga szybkiego rozwiązania, bo nasz kraj może nie dostać kolejnej takiej szansy na nadrobienie wieloletnich zapóźnień drogowych oraz kolejowych. 

fot. gddkia.gov.pl.