Popyt na usługi kurierskie za sprawą boomu na rynku e-commerce niewiarygodnie wzrósł w ostatnich latach. Firmy dostawcze starają się nadążyć za potrzebami klientów, jednak dostawy do domu stają się dla nich coraz większym wyzwaniem. Najwięksi niemieccy gracze z branży rozważają wprowadzenie nowej polityki dotyczącej “ostatniej mili”.
Koniunktura na rynku i dynamiczny wzrost branży e-commerce sprzyja firmom kurierskim. Między 2010 r. a 2016 r. liczba przesyłek obsługiwanych przez niemieckie przedsiębiorstwa wzrosła o 50 proc. osiągając poziom ok. 2,5 miliarda – donosi portal transportowy verkehrsrundschau.de. Według niemieckiej firmy kurierskiej GO! Express & Logistics liczba ta zwiększy się do 2025 r. dwukrotnie.
Zaspokojenie wciąż rosnącego popytu przy coraz krótszych terminach dostaw na aktualnych warunkach może stać się z wielu przyczyn niemożliwe. Niemieckie firmy kurierskie biorą dlatego pod uwagę zmianę polityki w zakresie obsługi “ostatniej mili”. Dostawy do domu są bowiem szczególnie czasochłonne i co za tym idzie – kosztowne. Niebawem dostarczanie paczek do domów w Niemczech może stać się usługą, za którą trzeba będzie dodatkowo zapłacić.
Ostatnia mila generuje 50 proc. kosztów dostawy przesyłki – podkreśla Kai-Oliver Schocke, profesor logistyki z Uniwersytetu we Frankfurcie.
Dotychczas firmy, takie jak Hermes, wprowadzały dodatkowe opłaty za dostawy w najgorętszych sezonach, np. przed świętami. Okazuje się jednak, że takie dopłaty mogą stać się standardem na co dzień.
Niemieccy giganci z branży, DPD i Hermes, rozważają takie rozwiązanie – donosi portal transportowo-logistyczny DVZ.de.
Spodziewamy się, że dostawa do domu stanie się w całej branży droższą usługą premium – powiedział niemieckiej agencji prasowej DPA rzecznik niemieckiego oddziału DPD.
Jego zdanie podziela rzeczniczka Hermesa, Marei Martens.
Musimy zastanowić się nad tym, w jakim stopniu dostarczanie do domu jako standardowa usługa jest możliwe w dłuższej perspektywie – stwierdziła Martens. Odniosła się do krajów takich jak Szwecja, gdzie tego typu dostawa jest dodatkowo płatna.
Podobnie jak Hermes, GLS (spółka córka brytyjskiej Royal Mail) zdecydowała się na wprowadzenie dodatkowych opłat w sezonie przedświątecznym dla niektórych klientów korporacyjnych. GLS wymusiło dopłaty od firm, dla których realizuje dostawy.
Podwyżek ani dodatkowych opłat nie planuje natomiast lider niemieckiego rynku usług kurierskich, DHL – czytamy na portalu DVZ. Niemiecka Poczta chce w tym roku zatrudnić 5 tys. nowych pracowników i zapowiedziała inwestycje w kolejne 6 tys. elektrycznych pojazdów StreetScooter.
Wyższe ceny usług
W 2018 roku w Niemczech ceny usług kurierskich zaczęły wyraźnie rosnąć. Stawki podniósł m.in. Hermes (4,5 proc.) oraz GO! Express & Logistics (4,2 proc.).
Powodem podwyżek w obu firmach była potrzeba inwestycji w personel. Według Thomasa Horsta, dyrektora ds. sprzedaży Hermesa, “konieczne jest zwiększenie atrakcyjności zawodu (kuriera – przyp. red.) poprzez podniesienie płac, by uniknąć wąskich gardeł w dostawach. To z kolei wymaga wyższych cen usług. Ostatnia podwyżka jest ważnym krokiem w tym kierunku”.
Hermes zapowiedział pod koniec 2018 r., że w ciągu najbliższych pięciu lat zainwestuje w pracowników 100 mln euro. Dzięki temu za kilka lat pracownicy partnerów Hermesa, którzy realizują dla niego 95 proc. dostaw na terenie Niemiec, mają otrzymywać przynajmniej 12 euro za godzinę. W tym roku stawka ta ma wynosić po podwyżce ponad 10 euro, choć w niektórych większych miastach (np. w Monachium) płaca już w tej chwili przekracza ten poziom.
Kurierów brakuje przez niskie płace
Brak kadry to obecnie największa bolączka firm kurierskich. Za niedoborem personelu stoją m.in. zmiany demograficzne i niska stopa bezrobocia w Niemczech, twierdzi Federalny Związek Firm Kurierskich i Logistycznych (zrzesza największych graczy na rynku: GLS, Hermes, DPD ,Deutsche Post DHL).
To poważne wyzwanie, by obsadzić wszystkie wakaty” – wynika z badań związku.
Z kolei stowarzyszenie związków zawodowych ver.di, za przyczynę braku zainteresowania pracą w branży kurierskiej uważa “zbyt duże obciążenie i presję pracy przy niewysokich pensjach”.
Nic dziwnego, że kandydaci nie stoją w kolejkach (do pracy w firmach kurierskich – przyp. red.) – komentuje Sigrun Rauch, ekspert ver.di.
Komentarz redakcji
Firmy kurierskie stoją przed ogromnym wyzwaniem i wciąż pozostają pod presją czasu. Z jednej strony brakuje rąk do pracy, z drugiej przybywa stref niskiej emisji w miastach. Liczba przesyłek jest coraz większa, rosną też wymagania klientów dotyczące czasu dostaw i a w ślad za tym – koszty realizacji usług. Wprowadzenie dodatkowych opłat za dostawę do domu jako usługę premium i dostarczanie przesyłek dla prywatnych klientów do punktów kurierskich (np. w sklepach) albo automatów (np. Paczkomatów) zdaje się więc być rozsądnym i prawdopodobnym rozwiązaniem.
Fot. DPD