Strefy niskoemisyjne w polskich miastach?

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut
|

24.08.2017

Aż 68,9% Polaków opowiada się za wprowadzeniem zakazu wjazdu do centrów miast dla aut z tradycyjnym napędem. Jednocześnie 70,70% z nich deklaruje chęć utworzenia stref niskoemisyjnych – wynika z ostatnich badań Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych. Czy to w ogóle możliwe w Polsce?

Ministerstwo Energii pracuje nad projektem ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, który zakłada ustanowienie w gminach tak zwanych „zero emission zones”, czyli obszarów przeznaczonych wyłącznie dla pojazdów napędzanych energią elektryczną. Jak słusznie zauważył Maciej Mazur z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych w rozmowie z PAP, jest to propozycja zbyt restrykcyjna. Jego zdaniem słusznym rozwiązaniem byłoby wdrożenie w pierwszej kolejności stref niskoemisyjnych (LEZ – low emission zones).

Powinno się zacząć od tworzenia obszarów niskoemisyjnych, do których nieograniczony wjazd miałyby także pojazdy hybrydowe czy zasilane gazem CNG” – powiedział. 

Jako przykład przytoczył Londyn, gdzie wprowadzenie strefy zero zapowiedziano dopiero na 2020 rok, czyli równo dwanaście lat od wprowadzenia LEZ. Zastosowanie tak radykalnych przepisów z „dnia na dzień” może bowiem skutecznie zniechęcić gimny do wszelkich działań zmierzających w kierunku ochrony środowiska.

W zamierzeniu autorów polskiej ustawy, utworzenie obszarów zeroemisyjnych ma spowodować zwiększenie popularności aut elektrycznych i poprawę jakości powietrza. Mazur proponuje jednak, by ustawodawcy porzucili koncepcję zerowej emisji i zostali przy niskiej, nakładając na wybrane gminy wymóg wprowadzenia strefy zero w przyszłości, tak jak to miało miejsce w przypadku Berlina. Miasto ustanowiło „low emission zone” w 2008 roku na 10% swojej powierzchni i na przestrzeni lat stopniowo zaostrzało regulacje. Finalnie berlińskie władze chcą wyłączyć diesle całkowicie z centrum, podobnie jak Paryż, Madryt czy Ateny.

Według portalu logistyka.wnp.pl wdrożenie koncepcji zrównoważonego rozwoju szybko przyniosło Berlinowi efekty w postaci spadku rejestracji niespełniających norm samochodów osobowych aż o 70% i pojazdów użytkowych o 50% w przeciągu pierwszego roku. Tym samym emisja cząstek stałych w strefie zmniejszyła się o 24%, a tlenków azotu o 14%.

Polacy popierają koncepcję “zero emission”…

Badanie Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych zostało przeprowadzone na grupie 1010 osób powyżej 18 roku życia. Aż 70,7% respondentów stwierdziło, że funkcjonowanie stref niskoemisyjnych przyczyni się do redukcji smogu i poprawy jakości życia w miastach. Wspomniane już 68,9% ankietowanych opowiedziało się za wprowadzeniem całkowitego zakazu wjazdu do centrów metropolii dla samochodów z tradycyjnym napędem, ale o ile zmiana ta zajdzie stopniowo. W końcu niemal 78% badanych jest zdania, że efektem wprowadzenia niskoemisyjnej komunikacji miejskiej będzie ograniczenie ilości zanieczyszczeń w powietrzu.

… ale nie wszyscy

Z uwagi na fakt, że to właśnie samochody dostawcze realizują załadunek lub rozładunek w centrach miast, wprowadzenie stref o zerowej lub niskiej emisji może odbić się na kieszeniach tzw. “busiarzy”. O ewentualne konsekwencje planów ministerstwa postanowiliśmy więc zapytać Mateusza Grubiaka, który przez wiele lat był kierowcą we własnej firmie przewozowej do 3,5 tony, a obecnie pracuje jako spedytor.

Skutki dla przewoźników będą ogromne, ponieważ zdecydowana większość z nich ma auta starsze niż 5 lat. Zmiana tego rodzaju wiąże się z wymianą taboru, a więc inwestycją dużych pieniędzy, na co stać nielicznych w tej branży. O ile do tego czasu na rynku aut dostawczych nie zajdą potężne zmiany, prawdopodobnie wiele firm upadnie.”

Grubiak przewiduje, że nowe przepisy będą miały potężny wpływ nie tylko na polski, ale również zagraniczny transport.

Ale jest i “druga strona medalu” – wykruszą się Ci nierzetelni przedsiębiorcy, którzy zaniżają stawki”- mówi.

Elektryczne pojazdy standardem. Czy to w ogóle możliwe w Polsce?

Z ostatnich badań agencji Bloomberg wynika, że w 2030 roku po drogach na całym świecie będzie jeździło około 100 mln samochodów zasilanych na prąd. Według prognoz rządu do 2025 roku Polacy zarejestrują milion takich pojazdów. W celu promocji niskoemisyjnych środków transportu Ministerstwo Energii opracowało Plan Rozwoju Elektromobilności. Wśród możliwych instrumentów wsparcia wymienia m.in. wprowadzenie zmian w podatku akcyzowym i VAT, a także proponuje dopłaty do zakupu aut elektrycznych, w tym powołanie specjalnego funduszu. Kolejnymi korzyściami mają być możliwość bezpłatnego parkowania w centrach miast, korzystanie z buspasów, czy w właśnie wjazd do stref z ograniczonym ruchem.

Zgodnie z założeniami posłów rozwój elektromobilności nastąpi w trzech fazach. Pierwsza o charakterze przygotowawczym zakończy się w 2018 roku. Do tego czasu stworzone zostaną regulacje prawne oraz określone finansowanie publiczne. Druga faza przypadająca na lata 2019-2020 zakłada budowę infrastruktury – po 2020 roku w Polsce ma być dostępnych aż 7 tysięcy punktów ładowania pojazdów elektrycznych. Przewiduje się, że w trzeciej fazie (2020-2025) rynek elektromobilności osiągnie dojrzałość, a ceny samochodów elektrycznych w Polsce powoli zaczną maleć, tak by w latach 2026 – 2029 niemal zrównać się z cenami pojazdów z napędem tradycyjnym (według Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych ORPA.PL).

W wyniku rywalizacji koncernów ceny poszczególnych pojazdów będą spadać. Przyczynić się do tego powinien również efekt skali, produkcja zostanie umasowiona oraz wprowadzenie coraz większej liczby modeli, spełniających oczekiwania poszczególnych grup odbiorców” – stwierdził Maciej Mazur z PSPA.

Teraz w rękach rządu jest, czy rynek pojazdów elektrycznych rozwinie się w Polsce tak jak np. w Niemczech, które są pionierami niskoemisyjnej mobilności. Poprzeczka jest bez wątpienia postawiona wysoko – tamtejszy rząd przeznaczy prawie 1 miliard euro na rozszerzenie sieci stacji alternatywnych paliw i zasilania samochodów elektrycznych. Jak podkreśla minister transportu Alexander Dobrindt “Do 2020 roku w Niemczech pojawi się 15 000 kolumn ładowania.”

Jak będzie u nas? Pozostaje poczekać na ostateczny wynik toczących się obecnie w ME prac nad ustawą o elektromobilności i paliwach alternatywnych.

Foto: flickr.com

Tagi