Zagrożenie nie zmienia zasad wjazdu ani nie wprowadza ograniczeń dla kierowców. Jednak ryzyko zakażenia jest realne, a kilka złych nawyków podczas przerwy, tankowania lub posiłku może zakończyć się poważnymi problemami zdrowotnymi.
Polska Agencja Prasowa (PAP) opublikowała w czwartek wieczorem sprostowanie dotyczące informacji, która dzień wcześniej obiegła media w Polsce i Czechach. W pierwotnej depeszy PAP błędnie zasugerowała, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróże do Czech z powodu rosnącej liczby zachorowań na wirusowe zapalenie wątroby typu A. Informację tę powieliły liczne portale informacyjne, również czeskie – w tym m.in. ČT24.
MSZ nie zakazało ani nie odradza wyjazdów
Jak podkreślono w sprostowaniu PAP, na oficjalnych stronach polskiego MSZ nie ma żadnego komunikatu o ograniczeniach w podróżowaniu. Widnieje tam wyłącznie ostrzeżenie Ambasady RP w Pradze, dotyczące wzrostu liczby zachorowań wśród mieszkańców Czech.
Ambasada informuje, że najwięcej przypadków wciąż raportują:
- Praga,
- kraj środkowoczeski,
- kraj morawsko-śląski.
To potwierdza wcześniejsze informacje o najwyższym poziomie zachorowań właśnie w regionach ważnych dla ruchu turystycznego i transportowego.
Czeska strona: „Sytuacja jest poważna, ale nie ma powodu do paniki”
Czeski resort zdrowia przypomina, że w 2025 r. odnotowano już ponad 2,5 tys. przypadków WZW typu A – to czterokrotnie więcej niż w ubiegłym roku i najwyższy wynik od 1989 r. Od września służby raportują średnio ponad 100 nowych zakażeń tygodniowo.
Rzecznik czeskiego Ministerstwa Zdrowia, Ondřej Jakob, podkreślił jednak, że:
Polskie ostrzeżenia są zasadne, ale nie ma powodów, aby ograniczać podróże czy wprowadzać dodatkowe restrykcje.
Praga w centrum epidemii. Najgorsza sytuacja tam, gdzie kierowcy bywają najczęściej
To właśnie Praga i okolice – region o największej rotacji ruchu turystycznego i transportowego – notują największą liczbę zakażeń. Problem dotyczy także dwóch kluczowych dla tranzytu obszarów: kraju środkowoczeskiego i morawsko-śląskiego.
Dla przewoźników to istotna informacja. Kierowcy wykonujący regularne przewozy do Czech, szczególnie do Pragi i jej strefy logistycznej, są bardziej narażeni na kontakt z miejscami o podwyższonym ryzyku: stacjami paliw, barami szybkiej obsługi, sanitariatami przy trasach czy punktami gastronomicznymi.
Czym jest WZW typu A?
Wirusowe zapalenie wątroby typu A (HAV), określane jako „choroba brudnych rąk”, przenosi się głównie przez:
- brudne ręce,
- skażoną wodę,
- nieumyte warzywa i owoce,
- źle przygotowaną żywność,
- kontakt z osobą zakażoną.
To choroba, która rozprzestrzenia się szczególnie tam, gdzie higiena bywa niewystarczająca – w barach, kuchniach, toaletach publicznych oraz podczas jedzenia na ulicy.
Objawy początkowo przypominają grypę: zmęczenie, gorączkę, nudności czy bóle mięśni. Dopiero później pojawia się zażółcenie skóry i oczu, ciemny mocz i ból w okolicach wątroby. Choć WZW A zazwyczaj ustępuje samoistnie, czeskie dane pokazują, że w części przypadków prowadzi do groźnych powikłań.
Czeski apel: „Myjcie ręce!”
Czeskie Ministerstwo Zdrowia uruchomiło kampanię informacyjną, przypominając podstawowe zasady ochrony:
- mycie rąk przed posiłkiem i po skorzystaniu z toalety,
- unikanie podejrzanej żywności,
- picie tylko bezpiecznej, sprawdzonej wody,
- profilaktyczne szczepienia przeciw WZW A.
Dla kierowców oznacza to konieczność większej dyscypliny higienicznej podczas pracy – szczególnie gdy korzystają z toalet na stacjach lub jedzą w przypadkowych punktach gastronomicznych.
Jak chronić kierowców? Najprostsze środki działają najlepiej
Transport nie znosi przestojów, a choroba oznacza wyłączenie pracownika z trasy nawet na kilka tygodni. Dlatego przewoźnicy mogą realnie ograniczyć ryzyko, wprowadzając kilka prostych zasad:
- kierowca powinien mieć przy sobie żel antybakteryjny,
- przed posiłkiem – nawet szybkim – mycie rąk to obowiązek,
- woda wyłącznie butelkowana lub przegotowana,
- unikanie surowych potraw z niepewnych źródeł,
- niekorzystanie z brudnych lub nieserwisowanych toalet,
- zwracanie uwagi na świeżość posiłków kupowanych „na szybko”.
Te drobne działania znacząco ograniczają ryzyko zakażenia, zwłaszcza przy intensywnym, wielokrotnym przekraczaniu granicy.











